Wreszcie odkleił się ode mnie. Przejąłem inicjatywę i po prostu siłą wepchnąłem go do środka. Rozumiem radość radością, ale naprawdę byłem coraz bardziej przemoknięty. On chyba zdał sobie właśnie sprawę, że całego mnie ubrudził tą nieszczęsną farbą i zaczął mnie na biegu przepraszać.
- Sasuke, tak mi przykro! Ja naprawdę nie chciałem. Usiądź szybko na tym krześle, ja zaraz wracam. - podbiegł do zlewu, namoczył wodą jakąś ścierkę i zaczął szorować pospiesznie mój płaszcz podróżny. W końcu popatrzył na mnie, a na jego twarzy zaczęła malować się złość. Spojrzał na mnie złowrogo i wskazał palcem. - Chwila! Swoją drogą mogłeś mnie uprzedzić, że zjawisz się tutaj, a nie znikasz bez śladu na całe dwa lata, a potem przyłazisz bez zapowiedzi!!!
Cóż, niektórzy ludzie chyba nigdy się nie zmienią. Chciałem mu coś powiedzieć, ale właściwie nie wiedziałem od czego mam zacząć. Mam się tak po prostu przywitać? Czy zacząć przepraszać? A może wyjść z założenia, że najlepszą obroną jest atak? Postanowiłem więc milczeć.
- A już nie dość, że tu przyłazisz to nawet nie raczysz mi nic powiedzieć ani wyjaśnić? Przez ciebie musiałem przerwać remont!
- Remont? - rozejrzałem się wokoło. Podłogi wyłożone były gazetami, a większość mebli oklejona była folią. Tu i ówdzie walały się jakieś krzywo obcięte deski, a zdecydowanie więcej farby było rozlanej po podłodze i na nas samych, niż na ścianie. - Robisz remont w środku nocy?
- Nie jest środek nocy, tylko późny wieczór. Zresztą właśnie kończyłem pracę na dziś, no ale ty... Właśnie. Ty! Jejku rozmawiamy o jakimś kretyńskim remoncie, a przecież od dwóch lat nie miałem z tobą żadnego kontaktu. Opowiadaj, co u ciebie?
- U mnie? Nic szczególnego. - popatrzył teraz na mnie jak na skończonego kretyna. Chwila, to ja zarezerwowałem sobie to spojrzenie.
- A może opowiesz mi jednak coś więcej?
- Oh, Naruto co mogę ci powiedzieć? Nie wiem w ogóle po co tutaj przyszedłem, może lepiej będzie jeśli już sobie pójdę.
Wstałem z krzesła i ruszyłem w stronę drzwi. Zablokował mi jednak drogę.
- Nie ma mowy! Natychmiast wracaj na miejsce!
- Będzie lepiej jeśli...
- Siadaj i przestań się wydurniać!
- Naruto przepraszam ja...
- Sasuke! Ty...! Ty... przeprosiłeś?
W tym momencie zrobił tak okrutnie głupią minę, że naprawdę zacząłem się śmiać wniebogłosy. Poddałem się i usiadłem znowu na krześle. Pokręciłem znowu głową z rozbawieniem. Po chwili Naruto też zaczął się śmiać. Przyniósł z kuchni to samo ciasto, które jadł wcześniej, oraz jakiś sok pomarańczowy i postawił je na stole. Potem sam usiadł koło mnie na krześle i szczerzył się w ten swój kretyński sposób.
- Częstuj się przyjacielu! Mam ciasta, napoje, czego tylko dusza zapragnie. - Na dźwięk słowa "przyjacielu" coś przewróciło mi się w żołądku. "Naruto, ty naprawdę nic się nie zmieniłeś." - Teraz to już musisz mi opowiedzieć jak to się stało, że pojawiły się w tobie ludzkie odruchy. A więc... - przerwał tylko po to, by ugryźć kawałek ciasta - ... gdzie byłeś?
- Uwierz, nie robiłem w tym czasie nic ciekawego. Spotkałem kilku ludzi, ale raczej nie zawierałem bliższych relacji, bo... no bo to w końcu ja. Zdarzyło się też kilka razy walczyć, głównie z jakimiś dzikusami albo złodziejami. Głównie zajmowałem się zbieraniem informacji i mam tego całkiem sporo. Muszę rano przekazać wszystko hokage.
CZYTASZ
Qan Zemra, czyli inne zakończenie
Hayran Kurguopowiadanie sasunaru/narusasu (Naruto) Od zakończenia wojny ninja minęły już dwa lata. Sasuke , który zaraz po wojnie wyruszył w podróż nagle poczuł tęsknotę za wioską, a szczególnie za jednym z jej mieszkańców. Nogi same zawracają go w stronę domu...