Rozdział 10

17 4 0
                                    

~Cassandra

- Cholera - syknęłam kiedy jeden z miedzianych drutów, które miałam zwinąć, wbił mi się w rękę.

Siedziałam przy tym stole zapełnionym kablami, drutami i innymi nie wiadomo do czego potrzebnymi rzeczami już trzecią godzinę. Rayne siedziała naprzeciw mnie i bluzgała pod nosem nawijając na szpulę kolejny kabel. Reszta siedziała przed telewizorem na kanapie i najwidoczniej mieli niezły ubaw z naszej pracy.

- I jak wam idzie? - zapytał Dylan przechylając się do tyłu na dużym fotelu.

- ...i jak wam idzie... - przedrzeźniła go Rayne. - Zgadnij - fuknęła.

I nagle moje oczy dostrzegły jakiś błysk metalu w stercie gratów. Cienkie, wyprofilowane ostrze na skórzanej, czarnej bransolecie. Wzięłam znalezisko do rąk i uważnie mu się przyjrzałam. Był to wysuwany sztylet. Najprawdopodobniej chowa się go pod rękaw bluzki czy kurtki.

- Wysuwa się przy mocnym uderzeniu - powiedział męski głos nade mną i nagle sztylet zniknął z moich rąk.

Spojrzałam w górę i zobaczyłam Dylana.

- Chodź - powiedział. - Pokażę Ci jak to działa - dodał i się uśmiechną.

Zawahałam się chwilę jednak nie miałam nic do stracenia. Lepsze to niż zabawa z tymi kablami. Podeszliśmy do kilku manekinów stojących w kącie pomieszczenia. Nie zauważyłam ich wcześniej. Nagle wokół nas zrobiło się małe zgromadzenie. Levi, Kol, Leo i Rayne przyszli popatrzeć co się będzie działo. Nawet Nicole rzucała ukradkowe spojrzenia z kanapy.

Dylan założył bransoletę na rękę i ukrył wszystko pod rękaw czarnej kurtki, którą miał na sobie. Uśmiechnął się do mnie uroczo po czym wymierzył solidne uderzenie w jednego z manekinów.

- Widzisz? - mruknął odsuwając rękę i ukazując wysunięty już nóż. - Łap - powiedział do mnie i rzucił broń w moją stronę.

Złapałam ją zwinnie i nałożyłam na rękę. Okej. Podeszłam do manekina, w którym i tak już była widoczna głęboka dziura.

Wzięłam oddech i uderzyłam z całej siły w manekina. Ostrze... zostało jednak na swoim miejscu.

- Co jest? - warknęłam do siebie.

Usłyszałam cichy śmiech i znaczące chrząknięcie. Odwróciłam się w stronę Kol'a podchodzącego do mnie.

- Musisz zrobić to jeszcze mocniej - powiedział obracając mnie z powrotem w stronę obiektu, który miałam "zadźgać". - Spróbuj jeszcze raz.

Uderzyłam jeszcze raz. Nic. Ostrze najwyraźniej nie miało zamiaru się wysunąć. Zaczęłam czuć się zirytowana.

- Jeszcze raz - Kol nie dawał za wygraną a reszta przyglądała się w ciszy.

Zamknęłam oczy żeby się skupić. Teraz musi się udać. Oddałam kolejny cios i tym razem ostrze szybko wbiło się w manekina. Na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech.

- Brawo - rzucił Levi podchodząc i czochrając moje włosy. - Jeszcze trochę i się wprawisz - uśmiechnął się i wrócił na miejsce.

Reszta również się rozeszła. Zostałam tylko ja i Dylan.

- Jeśli chcesz możesz go wziąć, może ci się przyda - powiedział zdejmując z mojej ręki sztylet. - Zwężę ci trochę bransoletę i będzie idealny - uśmiechnął się chowając ostrze.

- Ale bajer! - usłyszałam chwilę przed tym kiedy centymetr od mojej twarzy przeleciało coś na sto procent ostrego.

Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na Rayne. Cieszyła się jak dziecko a w ręku trzymała schurikeny.

- Zwariowałaś? - pisnęłam w szoku spoglądając raz na Rayne a raz na schuriken wbity w drzwi niedaleko mnie. Moja mina spowodowała salwy śmiechu reszty.


Last BreathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz