Rozdział 8

24 4 0
                                        

~Cassandra

Zdążyłyśmy uciec na tyle daleko, aby nie być ofiarami własnej broni. Usłyszałyśmy głośny wybuch i stanęłyśmy w miejscu oglądając się za siebie. Wielka chmura siwego dymu unosiła się w górę. Rayne wzniosła ręce do góry z dziwną miną.

- Zrobiłyśmy to! - krzyknęła i zaśmiała się. - My to po prostu zrobiłyśmy!

- Ciszej! - syknęłam, ale w duszy cieszyłam się jak małe dziecko. - Ale masz rację... zrobiłyśmy to i teraz nie mogą powiedzieć, że się nie nadajemy - uśmiechnęłam się triumfalnie. 

Wokół zaczęły rozbrzmiewać syreny wozów strażackich i karetek.

- Dziwne... nie słychać wycia policyjnych syren 0 mruknęła sarkastycznie i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Przybiłyśmy sobie piątkę i zaczęłyśmy iść w stronę klubu. Co chwilę mijała nas jakaś karetka albo rozemocjonowani ludzie opowiadający o wybuch na komendzie. A my..? A my szłyśmy powoli napawając się świeżym powietrzem i przyswajając witaminę D. Przyjemnie.

Niestety mój dobry nastrój nie trwał długo. Rayne zresztą też. Chyba o każdej z nas dotarło, że to co zrobiłyśmy mogło się na nas odbić. Nie byłyśmy zabójcami, a tam zginęło na pewno wiele niewinnych istnień. Ludzi, którzy już nie powiedzą "kocham cię" swoim najbliższym. Zabiłam już wcześniej człowieka, ale nie chciałam tego. To była chwila. Moment. Byłam wystraszona, sfrustrowana i działałam pod wpływem adrenaliny. Ten człowiek zrujnował mojego tatę i zrujnował moje życie. Nie wiedziałam nadal czemu pociągnęłam wtedy za spust. Ale nadal miałam przed oczami jego minę. Wyraz zwycięstwa w oczach, nie wierzył, że mogę być zdolna do zabójstwa. Jego mina była taka sama jak przed paroma laty kiedy mój ojciec został skazany. Wtedy wygrał, lecz ja wygrałam teraz.

- Też o tym myślisz? - zapytałam Rayne.

- O kebabie? Taaak, jestem cholernie głodna - powiedziała dziewczyna wyrwana z rozmyśleń i spojrzała na mnie, na moje zmartwione wszystkim oczy. - Tak. Cholera, a co jeśli oni nie mieli racji i zabiłyśmy niewinnych?

- Nie wiem - miała rację, nie miałyśmy pewności a i tak to zrobiłyśmy. - Mówili, że nie ma tam nikogo bez winy i że po tym nam wszystko wyjaśnią i udowodnią - powiedziałam już znacznie ciszej. - A i poza tym, masz racje, też jestem cholernie głodna - powiedziałam czując rozmaite zapachy z knajpy niedaleko nas.

Ruszyłyśmy do knajpy i zamówiłyśmy jedzenie. Posiłek zajął nam jakieś pół godziny i po skończeniu go trafiłyśmy z powrotem do klubu. Było tam dość cicho, co było nieco dziwne, ale weszłyśmy do "salonu" i... odkryłyśmy, że nikogo tam nie było.

- Co oni w dzień hibernują? - zapytałam podnosząc jedną brew i po chwili rzuciłam się na miękką sofę zanurzając twarz w poduszkach. - Jestem taka najedzona - mruknęłam, ale mój głos został trochę przytłumiony przez poduszkę przy mojej twarzy.

- Trzeba było zjeść jeszcze jednego kebaba - usłyszałam męski..? głos. 

Poderwałam głowę ze sterty poduszek i zobaczyłam Leo.

- Skąd wiesz, że byłyśmy na kebabie? - spytała zdziwiona Rayne.

- Widzicie ten pokój? - wskazał palcem na jedne z drzwi. - To jest moje małe, komputerowe królestwo. Mam dostęp do kamer miejskich - powiedział dumnie.

- To tak nas znaleźliście - oznajmiłam bardziej niż zapytałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.

- Poprawka. To ja was znalazłem - odparł.

Zrobiłyśmy razem zdziwioną minę i wymieniłyśmy krótkie spojrzenia.

- Myślałyście, że ktokolwiek ryzykował wejście do jaskini króla nerdów? - zapytała niespodziewanie Nicole pojawiając się w pomieszczeniu. 



Last BreathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz