Rozdział 6

22 2 0
                                        

~ Cassandra

Czułam się nieco nieswojo kiedy kazali nam się rozgościć. Niepewnie usiadłam na dużej kanapie, a na kolanach postawiłam swoją torbę. Starałam się niepostrzeżenie wyjąć jeden z noży, ale chyba nie szło mi zbyt dobrze.

- Nawet nie próbuj - usłyszałam głos nade mną i podskoczyłam jak oparzona. - Chcesz pokonać grupę ludzi z bronią palną nożem? - zakpił Kol. - Zresztą nic ci tu nie grozi.

Taa.

- Wybacz, że nie czuję się tu komfortowo i bezpiecznie - fuknęłam. - Po prostu nie lubię sytuacji, w których niespodziewanie mogę stracić głowę.

Na moje słowa chłopak prychnął śmiechem i usiadł obok mnie na kanapie.

- Rayne - powiedział. - Zapraszam, musimy chyba wam wszystko wyjaśnić. - dodał.

Dziewczyna podeszła do kanapy naprzeciwko i usiadła na jej brzegu. Jej postawa nie wyrażała strachu, ale w jej oczach było widać niepewność. Po chwili dołączyła do nas reszta towarzystwa. Levi usiadł na kanapie obok Rayne, a po mojej drugiej stronie usiadła miss subtelności, Nicole. Zauważyłam również, że nad dziewczyną siedzącą obok mnie pochylał się Leo z rozanieloną miną. Zapewne spoglądał w jej pokaźny dekolt. Nicole się spięła i zacisnęła szczękę.

- Dobra - zaczął Dylan opadając na duży fotel. - Może zacznijmy od tego... - przerwał mu dźwięk przeładowywania broni - ... żeby Nicole odłożyła broń - dokończył z ciężkim westchnieniem.

Dziewczyna uśmiechnęła się drapieżnie ukazując swoje proste, białe zęby, a Leo wycofał się trochę do tyłu.

Biedny.

- A więc - kontynuował chłopak - chcemy żebyście dołączyły do naszej grupy. Dobrze wiemy, że przez długi czas same starałyście się wymierzać sprawiedliwość, ale my możemy pomóc wam robić to na większą skalę - dobra, przyznaję, zainteresował mnie tym.

- Każdy z nas ma na pieńku z prawem i władzą - dodał Levi. - Musimy sobie jakoś radzić, pokażemy wam co robimy i zadecydujecie, okej?

Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Rayne. Dziewczyna po chwili tylko wzruszyła lekko ramionami jakby chciała powiedzieć "Czemu nie? Może to nie będzie takie złe." Westchnęłam cicho.

- Wchodzę w to - powiedziałam wstając. - Ale chcę odzyskać moją broń - zrobiłam poważną minę i skrzyżowałam ręce na piersi.

- Nie ma sprawy - powiedział Levi po czym rzucił w moją stronę mój pistolet.

- Dzięki - mruknęłam.

Czy ja właśnie zgodziłam się należeć do "gangu"?

Będę żałować.

Jak chuj.

Last BreathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz