-Cassandra
Można powiedzieć, że po tym jak dowiedzieliśmy się o drugiej działającej grupie powinniśmy być bardziej czujni. Tego samego dnia jednak nadal nie rozumiałam czemu znajdowałam się w klubie nocnym. Rayne znajdowała się przed nim raczem z Levi'm i Nicole. Oprócz mnie w środku znajdowali się Kol i Dylan. Leo zaś sprawował rolę 'oka'.
- Nicole? Słyszysz mnie piękna? - usłyszałam jego radosny głos w słuchawce w moim prawym uchu.
Taaak, radosny, ponieważ Leo raczej nie przejmował sie tym, że jedno z nas może dostać kulkę w łeb w ułamku sekundy.
- Czego? - jej głos był przesiąknięty jadem.
Miłość.
- Dla dobra ludzkości prosiłbym cię żebyś nachyliła sie bardziej w stronę głównej. kamery...
- Oh! Zamknij się! - głos Kol'a zabrzmiał w słuchawce przerywając podróż Leo do rychłej kastracji. - Skupcie się na zadaniu!
- Problem w tym Panie Wiem Wszystko Najlepiej, że nikt nam nie powiedział co mamy robić - syknęłam przyciskając mały guziczek słuchawki.
- Ty powinnaś się wyluzować, wyglądasz sztywno - skwitował Leo. - Musisz wmieszać się w tłum jeśli chcesz przeżyć do jutra i załapać sie na popisowe śniadanie Dylan'a!
W słuchawce słychać było smiechy innych. Po czym Levi po kolei zaczął omawiać plan. On, Rayne i Nicole mieli zabezpieczyć tyły i w razie czego zapewnić szybkie przedostanie sie do bazy, chociaż Rayne miała dostać dodatkowe polecenia. Kol i Dylan byli moją obstawą. Tak. Zostałam wabikiem.
Zamówiłam drinka i rozejrzałam się po klubie. Był pełny ludzi, dość obskurny i... idealny na zastawienie pułapki. Barman podał mi mój gin z tonikiem i zmierzył mnie dziwnym spojrzeniem. Najwyraźniej naprawdę nie wyglądałam na rozrywkową osobę.
Cóż, kluby to raczej nie moja bajka.
Wzdrygnęłam się gdy poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu i zwalczyłam w sobie chęć wbicia mojego nowego, ulubionego sztyletu w czyjąś pierś.
- Chodź na parkiet, Cass - usłyszałam głos Dylana.
- Nie umiem tańczyć - mruknęłam bardziej do siebie niż do niego.
- Nikt tu nie umie - odparł uśmiechając się i obkręcając mnie do siebie tyłem.
Poczułam jak jego ręka wplątuje się na chwilę w moje włosy, a jego broda spoczywa w zagłębieniu mojej szyji.
- Właśnie wyłączyłem mikrofon w naszych słuchawkach, nic nie mów, po prostu tańcz - szepnął. - Nie chcieli żebyś wiedziała co właściwie masz robić, ale musze ci powiedzieć, Cass... Nie wybraliśmy cię na wabik tylko dlatego, że masz ładną buźkę. Nie mogę powiedzieć nic więcej, musisz zachować spokój i niczym się nie przejmować. Nie daj się zwieść, on nie jest dobry...
Chęć wypytania go o wszystko sprawił, że momentalnie odwróciłam się w jego stronę. Jego wzrok mówił wszystko. Kamery. Zarzuciłam ręce na szyję chłopaka i przybliżyłam usta do jego ust.
- Kto nie jest dobry, Dylan? - zapytałam prosto w jego wargi.
Przez chwilę wydawało mi się, że się uśmiecha, po czym jego dłonie puściły moje ciało.
- Włącz mikrofon - odpowiedział tylko bezgłośnie.
Wcisęłam ponownie guziczek przy słuchawce i zaczęłam kołysać ciałem w rytm muzyki. Nie musiałam długo czekać na powodzenie. Pijani faceci biorą wszystko, dlatego nie przejęłam się kiedy czyjeś dłonie zaczęły przesuwać się po moim ciele.
- Brawo, Cass, masz go! - odezwał sie Leo.
Czyli to był mój cel. Obróciłam się do nieznajomego przodem i zamarłam.
- Cassandra, ile to już lat minęło od naszego ostatniego spotkania?
Był inny, bardziej umięśniony, dojrzały i sto razy bardziej pewny siebie. Mimo to poznałam go od razu. Mój były chłopak spoglądał na mnie tymi swoimi srebrnymi oczami i uśmiechał się delikatnie.
"Nie chcieli żebyś wiedziała."
Głos Dylana odbijał sie echem w mojej głowie.
- Co ty tu robisz, Dom? - byłam w szoku.
- Mógłbym rzec, że jestem tutaj w interesach... - zaczął dotykając moich ramion i zjeżdżając swoimi dłońmi w dół aż splótł nasze palce razem - ...i skłamałbym gdybym powiedział, że nie wiem, że ty również wykonujesz brudną robotę.
"On nie jest dobry."
Poczułam tępy ból rozchodzący się po mojej głowie po czym zapadłam w ciemność.
CZYTASZ
Last Breath
Acción- Pośpiesz się! - powiedział kobiecy głos. Dziewczyna była widocznie zestresowana i rozglądała się na wszystkie strony. Znajdowali się na starym parkingu podziemnym w mniej zaludnionej części miasta. Wokół było słychać pojedyncze strzały i głośne kr...