Rozdział 12

19 2 0
                                        

Wybaczcie, że tak długo nic nie było :c 

~Cassandra

Siedziałam w swoim pokoju. Chociaż "pokój" to może za dużo powiedziane. Pomieszczenie było małe, jednak mieściło tu się łóżko, komoda i małe biurko. Wystarczało mi to. W ręku trzymałam sztylet, który znalazłam w stercie gratów i który Dylan dopasował już do rozmiaru mojego nadgarstka. Będę musiała poćwiczyć używanie go. 

Mój spokój zakłóciły nagle czyjeś krzyki.

- Cholera! - usłyszałam wyraźnie rozdrażniony głos Kol'a. - Mówiłem, że go widziałem! Ale niee! Po co to wcześniej sprawdzić?!

- Mogłeś się mylić! - pisnęła Nicole. - Zresztą teraz też nie jesteśmy pewni, że wrócili. Obraz z kamery jest niewyraźny.

- Bo oni dobrze wiedzą jak przemieszczać się żebyśmy ich tak szybko nie dostrzegli - głos Leo lekko drżał.

 Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi po czym odrobinę je uchyliłam. Zobaczyłam jak grupa moich nowych "przyjaciół" krąży po salonie, czyli największym pomieszczeniu w bazie, i co jakiś czas wchodzą do pokoju Leo. Tam są wszystkie komputery. Pewnie sprawdzają coś na kamerach.

Postanowiłam wyjść z pokoju. Ich krzyki mnie zaniepokoiły i chciałam się dowiedzieć co się stało.

- Co jest? - rzuciłam wyłaniając się z korytarza.

Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma nigdzie Rayne.

- Nieważne, nowa - warknął Kol. - Nie interesuj się.

- Oh, zamknij się, Kol! - Dylan wyraźnie zaczął się irytować. - Należy do nas, ma prawo wiedzieć co się stało.

- Jest tutaj dopiero jeden dzień - cichy głos Nicole wdarł się między tą głośną wymianę zdań.

Czekaj, czekaj, czekaj.... Cichy? Cichy głos Nicole. Czyli ta kobieta potrafi być jednak cicho! Jednak to nie był dobry znak. Zlustrowałam ją wzrokiem. W jej oczach widać był strach, gniew i bezradność. Pierwszy raz odkąd tu jestem zobaczyłam w jej oczach coś więcej niż pogardę. Zaskakujące.

- Więc... powie mi ktoś co tu się do cholery dzieje? - podniosłam głos.

- Wrócili - Levi wyglądał na opanowanego, jednak była to chyba jedynie gra pozorów. - Inna grupa podobna do nas, wróciła.

Podniosłam brwi i skrzyżowałam ręce na piersi. 

- Skoro są podobni do nas, to w czym problem? - zapytałam gubiąc się w temacie.

- To nie jest tak łatwo to wyjaśnić, Cass - zaczął Dylan opierając się o blat. - Musiałabyś wiedzieć co tu się działo, kiedy oni byli w mieście rak temu.

Spojrzałam mu w oczy. Jego spięta poza i dziwna mina nie wróżyły nic dobrego.

- Po prostu zacznie tu się rzeź, Cass - słowa wypowiedziane z ust Nicole utwierdziły mnie w przekonaniu, że najwyraźniej mamy przejebane.

Super.

Last BreathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz