~Rayne.
Całą noc nie mogłam spać. Było okropnie zimno w jesienną noc, szczególnie gdy twoim domem było miejsce za posągiem Maryi w kapliczce. Nigdy nie byłam wierzącą osobą, jednak Maryja bardzo dobrze mi się kojarzyła. Rzadko ludzie tutaj przychodzą. Kaplica stoi za miastem. Jest zniszczona i ma kilka dekad. Znowu zaczęłam myśleć o tym dziwnym liściku. Wiadome było, że ta kobieta, nie przypadkiem mi go wręczyła. Ona tego chciała. I teraz tylko pytanie. Czy to jakiś żart? Czy wskazówka? Pomyślę nad tym rano.
***
Spakowałam koc do plecaka. I włożyłam go na plecy wcześniej zmieniając ubrania na ostatnio kradzione. Długie spodnie w moro, czarny, gruby sweter i na to czarną, skórzaną kurtkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone jak zazwyczaj. Wyszłam z kapliczki i skierowałam się na ulicę w mieście. Była sobota, więc na wielkim placu były porozstawiane stragany z różnorodnymi rzeczami. To był najlepszy dzień tygodnia na kradzież. Oczywiście między straganami, były tłumy niczego nieświadomych ludzi. Dlatego stanęłam za jedną kobietą i upewniłam się że nikt nie patrzy. Szybko sięgnęłam do jej kieszeni nie muskając jej kurtki i wyciągnęłam portfel. Odeszłam szybko od niej i włożyłam zdobycz za pas od spodni.
Przyłapałam kilka osób rozmawiających o dwóch ofiarach w ciągu jednej nocy. Dwóch mężczyzn. Obydwoje postrzeleni. Wiedziałam, że jeden był moją sprawką. Ale drugi? Czyżby ktoś bawił się w naśladowanie czy to kolejna osoba, która walczy o swoje? Albo zwykły morderca?
Przeszłam się kilka alejek i usiadłam na schodkach obok fontanny. Otaczały mnie wieżowce, masa parkingów oraz sklepów. Ludzie zajęci byli własnymi sprawami. Było południe i nie wiedziałam co robić z resztą wolnego czasu. Wyjęłam więc portfel i przeszukałam go. Dwieście złotych, kilka dokumentów oraz kupony na zniżki w knajpach. Jeden z kuponów był bardzo stary i powyginany, z nudów przyglądałam mu się. Widniały na nim czerwone litery.
-Phe.... co? - zacięłam się gdyż trudno było się z tego rozczytać. -Phenomenal?
Przez chwilę wpatrywałam się jeszcze w napis. Zaczęło mi coś świtać. Ta nazwa. Wyjęłam szybko karteczkę, którą cisnęła we mnie dziewczyna. Phenomenal. To jest namiar na klub. Przyjrzałam się kuponowi.
Kupon zniżkowy na drinka! 50% ZNIŻKI!
Ulica Louise 12
Nie wiedziałam czy to jest dobry pomysł się tam wybierać. To może być równie dobrze zasadzka lub cokolwiek. Ale śmieszył mnie fakt, że tym jebanym przypadkiem znalazłam ten kupon i wiem gdzie jest to miejsce.
***
Zakradłam się na ulicę niezauważona. Ten klub był zrujnowany. Ta ulica była zrujnowana. To było miejsce w środku miasta, jednakże opuszczone. Rozejrzałam się i podeszłam pod budynek klubu Phenomenal. Na drzwiach wisiał stary, pozginany plakat przedstawiający dziewczynę w kieliszku, która miała na głowie uszy króliczka.
-Urocze. -mruknęłam sarkastycznie.
Nacisnęłam klamkę. Ten lokal był zupełnie pusty. W powietrzu unosił się pył a ze ścian schodziła stara, granatowa farba. Wolnym, ostrożnym krokiem poszłam na zaplecze.
-Pfff, i na chuj tu jestem. -syknęłam powoli kierując się w stronę wyjścia.
Lecz nagle moją uwagę przykuł dziwny dźwięk podłogi pod moimi stopami. Podłogę przykrywał zakurzony dywan. Odsunęłam go i moim oczom ukazały się kontury klapy. Musiałam kucnąć i szarpnąć nią aby chociażby drgnęła. Otworzyła się. A pod nią prowadziły schody na dół. Poczułam miłe uczucie adrenaliny. Wyjęłam z kieszeni pistolet. Dlaczego to robię? Czy to bezpiecznie tak tu schodzić?
Jesteśmy jak robaki. - przypomniałam sobie wers z liściku- Niczym robaki mieszkające w zepsutym brzuchu ziemi.
Opis tego miejsca niby się zgadza.
Zeszłam na sam dół. Stałam w wielkim pomieszczeniu, w którym działy się dziwne rzeczy. Dwóch mężczyzn siedziało na środku obok jakiejś sterty gratów łącząc kabelki. Kobieta i facet jarali zioło, a kolejny chłopak, rudy, stał obok parapetu i podlewał kwiatek. Gdy zorientowali się, że tu jestem, po prostu wpatrywali się i nie wiedzieli co zrobić. A ja stałam jak wryta trzymając ten jebany pistolet, bojąc się go użyć.

CZYTASZ
Last Breath
Acción- Pośpiesz się! - powiedział kobiecy głos. Dziewczyna była widocznie zestresowana i rozglądała się na wszystkie strony. Znajdowali się na starym parkingu podziemnym w mniej zaludnionej części miasta. Wokół było słychać pojedyncze strzały i głośne kr...