Rozdział 6

126 5 0
                                    

Całą noc robili to nie myśląc o niczym innym, tylko o sobie. Z rana Antek ubrał się i pobiegł do sklepu, zrobił swojej ukochanej śniadanie i przyniósł je do łóżka. Siedział przy niej i patrzył jak słodko śpi, jak oddycha i myślał co zrobiłby gdyby jej przy nim nie było, uznał że jego życie nie miałoby sensu, że on sam byłby zerem i nie mógłby odnaleźć się w tym świecie pełnym kłamstw, nienawiści i sztuczności. Ona była jego odetchnieniem i możliwością spojrzenia na to wszystko z innej strony. Kochał ją nad życie i to było jego największym zapiskiem w głowie i sercu. W reszcie się obudziła, spojrzała na niego sennym jeszcze wzrokiem, niewiedząc co się dzieje zapytała.
-O co chodzi?
Antek zaśmiał się słysząc ten nieprzytomny głos i widząc jej wyraz twarzy.
-Mam tu coś dla ciebie moja piękna.-powiedział podnosząc tacę na której był sok pomarańczowy, tost, rogalik czekoladowy i ciasteczko.
-Ojej... Jaki ty kochany! Mógłbyś robić mi takie śniadania codziennie.
-A ty, mogłabyś sprawiać mi taką cudowność co wieczór.
-Niema sprawy...-odpowiedziała odrazu z uśmiechem- mi się podobało
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak dobrze mi jest z tobą, każdej chwili. Teraz jesteś częścią mnie, ja jestem częścią ciebie, ty jesteś moim pięknem, moim światem i wszystkim co dobre.-mówił całując ją w szyje, schodząc niżej na klatkę piersiową. Ona złapała jego twarz w swoje drobne ręce, podciągnęła go do siebie z całej siły i powiedziała.
-Ty też jesteś dla mnie ważny i nigdy o tym nie zapominaj bo bez ciebie nie byłoby mi tak dobrze jak jest teraz.
Lidia próbowała zjeść śniadanie ale Antek nie dawał jej tego spokojnie zrobić, całował ją, delikatnie podgryzał zębami i mówił jej wszystko. Lidia odłożyła spokojnie tacę, wypiła resztkę soku i rzuciła się na Antka zaczynajac go całować gwałtownie.
-Ze mną się nie zadziera... Jestem Lidia Anielska, nazwisko nie jest moim dobrym opisem ale zaraz ty się tego przekonasz!
-Ja?! Ja jestem Antoni Królewiecki, nazwisko mówi samo za siebie...-złapał ją za biodra, zdjął z siebie i położył na  łóżko przysiadając na jej biodra łapiąc ją za nadgarstki. Spojrzał jej w oczy, i utkwił w niej wzrok. Ona widząc jego uspokojenie szaleństwa w oczach wyrwała ręce z jego uścisku, przerzuciła go całą swoją siłą, na drugą stronę łóżka i wyskoczyła z pokoju chichocząc biegła w stronę kuchni, próbując uciec od swojego szaleńcy, który gonił ją.
-Chodź tu dzikusko moja... Ja ci zaraz pokaże co to jest zadzierać z Antonim.
Po pewnym czasie uciekania Lidka złapała za bitą śmietanę która stała na blacie i zaczęła pryskać w swojego chłopaka.
-O nie! Tak chcesz się bawić?! Juz ja ci dam!- mówił poważnie z podniesionym głosem Antek ukrywając żartobliwość w głosie.
Antek wyjął ciasto z lodówki, złapał Lidkę i delikatnym ruchem wysmarował jej twarz ciastem kremowym. Zaczęła się wojna przez którą cała kuchnia była w kremie.
Lidka chcąc uciec wbiegła do pokoju z którego nie miała juz wyjścia. Antek widząc delikatne zmęczenie w oczach swojej ukochanej położył ją na podłogę, i scałowywał krem z jej ciała. Lidia leżała na ziemi w mokrej koszulce nie mając na sobie nic innego, Antek spojrzał w jej oczy i widział czego teraz brak jego królowej. Postawił ją pod prysznic i puścił ciepłą wodę.
-Ale ja jestem w koszulce...
-Ciii...-uciszył ją przykładając jej palec do ust
Wziął gąbkę i krążył po jej ciele zmywając z niej słodycz która w niej była maksymalna. Zdjął jej koszulkę i wszedł w domowych dresach do niej pod prysznic.

Wyścig MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz