15

950 46 1
                                    

*Lydia*
Już od 15 minut próbuje złapać kontakt z Melanie. W głowie otworzyłam już chyba maraton naszych wspomnień. Czując niepokój budzący się we mnie stanęłam na końcu pomieszczenia opierając się o ścianę. Obraz zaczął się rozmazywać. Głosy tylko obijały się o moje uszy. Zaczyna się. Stanęłam tak stabilnie jak tylko potrafiłam. Otuliłam się rękami wbijając paznokcie w ramię. Teraz słyszałam krzyk. Nie mój, a Melanie. Obraz jej stojącej przed sądem strażników. Za chwilę widziałam już inna scenkę. Ona i jakaś starsza pani. Dom, ogród, herbata. Schody prowadzące na piętro, drzwi, łóżko i Melanie skulona na podłodze z zakrytymi uszami krzycząc. Chciałam jej pomóc. Z całej siły jaką miałam w gardle wykrzyczałam jej imię.

*Melanie*
-Lepiej ci już słonko?- spytała mnie Patty

-Tak, dziękuję.-powiedziałam. Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit. Nie wiem co się ze mną działo. Usłyszałam kroki więc zwróciłam swój wzrok na drzwi. Po chwili za drzwi wyłoniła się sylwetka kobiety.

-Kochanie idę do koleżanki. Nie wychodź nigdzie proszę. - powiedziała uśmiechając się do mnie.

-Dobrze Patty - powiedziałam. Już po paru minutach słyszałam zamykane drzwi. Wstałam podchodząc do okna. Chwyciłam za sznurek od rolet. Pociągłam za niego odsłaniając księżyc. Pełnia.

*Patty*
Weszłam do pokoju gdzie zastałam siedzącego Drewa.

-Co mam jeszcze jej zrobić? Nie warto już tego wszystkiego dalej ciągnąć. Odrazu trzeba było podciąć jej gardło, ale nie trzeba przecież zobaczyć do czego jest zdolna.- powiedziałam zdenerwowana

-Mówiłem, trzeba czekać aż będzie gotowa. Chciałaś jej moc to musisz poczekać. Nie wiem ile to zajmie. Nie jestem wróżką.- powiedział również wkurzony.

- Ale co mam robić? Mam z nią jak gdyby nigdy nic gadać?- moje wkurzenie sięgnęło granic możliwości
-Jesteś dobrą aktorką więc w czym problem? Muszę ci powiedzieć że z tym urokiem dobrze myślisz. Starsza pani po sześćdziesiątce, kochanie to było genialne.- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Podeszłam do niego kładąc dłonie na jego kark.

-Wiem, a teraz pomyślimy co zrobić z tą mają dziewczynką Melanie.- wyszeptałam mu do ucha.

*Melanie*
Gdy światło księżyca dotarło do moich gałek poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Usiadłam na parapecie z którego schodziła farba. Wpatrywałam się w dom naprzeciwko. W jednym oknie paliło się światło. Mała lampka. Była tam dziewczynka. Miała ubraną piżamkę. Siedziała przy pudełku. Chwile później wyciągnęła z niej zabawkę. Była to lalka. Zaczęła z nią rozmawiać. Uśmiechłam się na ten widok. Po chwili schowała szybko ją to pudła i pobiegła na łóżko. Widać było panikę w jej ruchach. Światło zgasło. Nadal ją widziałam. Ktoś wszedł do jej pokoju. Jakich facet. Podszedł do niej. Chwycił ją za rączkę. Pocałował ją. O nie. Szybko biegłam na parter. Na boso wybiegłam na taras. Wspiełam się na płot po czym szybko go przeskoczyłam.

-A dokąd to?- spytała mnie Patty pojawiając się z nikąd koło mnie.

-Ona potrzebuje pomocy, ta mała dziewczynka. Musimy jej pomóc! Słyszysz! Musimy!- krzyczałam szarpiąc ją. Obraz miałam zamazany przez łzy.

-Nie możesz jej pomóc. Ona jest już dorosła. Jedyne co możesz zrobić to patrzeć na to. - powiedziała. Otarłam dłońmi łzy i spojrzałam na kobietę. To co zobaczyłam wywołało u mnie nie małą panikę. Ona wygląda na ledwie 20 lat. O co do do diaska chodzi.

-Zdziwniona? Drew urok jednak nie działa po za domem. - powiedziała, a tuż za nią pojawił się chłopak.

-Weź ją stąd. - powiedziała. Ten cały Drew podszedł do mnie. W dłoni miał srebną strzykawkę. Nie wiele myśląc zaczęłam krzyczeć i biec w stronę lasu. Ta dwójka biegła za mną. Nie wiem skąd potrafię tak biegać, ale powiem szczerze zapitalałam równo. W oddali zobaczyłam mały domek. Szybko pobiegłam do niego i schowałam się do środka. Słyszałam krzyk Patty i kroki oddalające się odemnie. Co ja teraz zrobię?

*Lydia*
-Lydia posłuchaj, zrobiłaś już naprawdę wiele. To że nie możesz zobaczyć gdzie jest nie znaczy że nie możesz jej pomóc.- powiedział do mnie Stiles.

-Wiem, ale ja, ja chce zrobić coś więcej niż tylko przywołać wspomnienia. Nie dowiemy się tym sposobem gdzie ona jest. - powiedziałam przytulając się do chłopaka.

-Skąd ta pewność? Może właśnie jej wspomnienia i twoje doprowadzą nas do niej. - powiedzial.

-Ona nie jest zwykłą banshee. Czuję to. Ona jest kimś więcej. Kimś kto musi być przy nas. Ona jest naszym rozwiązaniem Stiles. Od niej zależy nasze życie. Musimy zrobić wszystko aby była przy nas. Rozumiesz? Wiem że się powtarzam, ale Melanie jest naszym kluczem do tego co się zbliża.- powiedziałam siadając na krześle.

-Lydia o czym ty mówisz? Miałaś wizje? - dopytywał się Stiles.

-Nie ja, Melanie. Widziałam to w jej wspomnieniu. Aby ją znaleźć musimy poszukać czegoś więcej o jej gatunku. A przynajmniej myślę że tak trzeba. Sprawę kąplikuje ten wilkołak którego zabiła by ratować Liama. Nie wiemy kim był albo była. To wszystko mnie przerasta. - powiedziałam. Stiles podszedł do mnie i mnie przytulił. Dlaczego to wszystko dzieje się akurat nam?



Run and Be Careful →Liam Dunbar←Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz