1#

2.4K 122 19
                                    

    Właśnie moje życie legło w gruzach. Jednego dnia dowiedziałam się,  że cała nasza rodzina przeprowadza się do Japonii. Byłam załamana. Nawet nie umiałam powiedzieć jednego słowa po japońsku, a za dwa dni mam zacząć naukę w liceum Kaijo.
Mundurek juz na mnie czekał w naszym nowym domu. Podobno będziemy mieszkać w ładnej okolicy, niedaleko mojej szkoły.
    Podróż samolotem zniosłam nad wyraz dobrze, pominę to, że mam lęk wysokości. Przez Wi-fi sprawdziłam jak wita się po japońsku z klasą. Zapisałam sobie ten cały zwrot i uczyłam się go na pamięć. Chciałam chociaż to powiedzieć w języku japońskim. Domyśliłam  się,  że raczej będę rozmawiać przez jakiś czas po angielsku. Wątpię aby ktokolwiek rozumiał polski.
   Na lotnisku czekała na nas już babcia. Mieszkała w Japonii od dziesięciu lat. Zaprowadziła nas po odbiór bagaży, a następnie pokazała jak trafić do naszego domu. Kiedy mijaliśmy moją szkołę przeżyłam zawał serca. Była tak wielka, że na pewno zgubie się pierwszego dnia. Westchnęłam. Najważniejsze abym znalazła pokój dyrektora i wzięła plan lekcji i przy okazji plan szkoły. Tak to dobry pomysł.
    Następnego dnia zaspałam przez co spóźniłam się na piętnaście minut lekcji. W takim razie poszukam dyrektora, nie ma sensu iść na lekcje,  skoro i tak nie wiem gdzie ona jest. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do szkoły. Niesamowite ona jest jeszcze bardziej ogromna niż na zewnątrz. To tak się w ogóle da? Najwidoczniej tak.  Podeszłam do tablicy nformacyjnej i próbowałam znaleźć rozmieszczenie klas. Niestety w Japonii czegoś takiego nie było. Westchnęłam i odwróciłam się. Po paru krokach ktoś na mnie wpadł. Był to blondyn o intensywnie złotych oczach. Zaczął mówić coś po japońsku,  a ja starałam się nadążyć za chociażby wyłapaniem jednego słowa, które będę kojarzyć. Kompletnie nic. Chłopak mówił za szybko. Przyznanie się do tego, że nie rozumiem oznaczało dla mnie porażkę pierwszego dnia. Spuściłam wzrok i zaczęłam myśleć nad powiedzeniem mu prawdy. Usłyszałam jak blondyn głośno wzdycha i znów zaczyna swój monolog. Nie wytrzymalam. Zebrałam resztki swojej pewności siebie i wydukałam:
- Nie rozumiem.
Jak zwykle angielski wyszedł mi dobrze,  ale nie miałam pewności czy aby na pewno chłopak zrozumiał.
- Jak to nie rozumiesz? !
Podniósł głos. Spojrzałam na swoje buty i powiedziałam wyraźnie, ale cicho:
- Jestem nową uczennicą i nie znam japońskiego.
Kątem oka przyglądałam się blondynowi. Jako ambitna osoba, która dąży sama do obranych celów,  było ni ciężko przyznać się przed kimś do porażki.
- Dyrektor,  zaprowadze cię.
Skinęłam głową. Jego angielski może nie był idealny, ale czego by się tu spodziewać po szkolnym angielskim. Osobiście sama nauczyłam się języka w dwa miesiące.
    Szłam za chłopakiem i rozglądałam się wokół, aby móc trafić do wyjścia. Cisza panująca między nami przeszkadzała mi.
- Mogłabym wiedzieć jak się nazywasz?
Blondyn odwrócił się w moją stronę i zaczął się nerwowo śmiać.
- Przepraszam, zapomniałem się przedstawić. Jestem Kise Ryota, a ty?
I co teraz? Przecież jak powiem mu moje imię i nazwisko to język sobie połamie wymawiając je. Westchnęłam i powiedziałam:
- Nazywam się Hortensja Chrabąszczowska.
Widziałam jak chłopak robi wielke oczy. Odsunął się ode mnie i krzyknął.
- Przecież tego się nawet wymówić nie da!
Zaczęłam się śmiać. Wiedziałam od razu, że nawet nie wymówi mojego imienia.
- Dobra trzeba będzie zmienić ci imie i nazwisko.
- Co?!
Blondyn uśmiechnął się i wskazał drzwi przed nami.
- Tam znajduje się dyrektor, poczekam na ciebie tutaj. Powodzenia.
Odwzajemniłam uśmiech i zapukałam do drzwi. Usłyszałam jakieś słowo i weszłam do środka.
    W pomieszczeniu znajdowało się biurko, a za nim starszy mężczyzna. Ukłoniłam się, tak jak w Japonii należy, i zaczęłam nieudolnie tłumaczyć kim jestem. Mężczyzna z sekundy na sekundę był cały czerwony. W końcu wybuchł i nakrzyczał na mnie w swoim języku. Byłam zdziwiona. Nagle do pokoju wszedł Kise rozsiewając wokoło jednorożce i tęcze, tak szeroko się uśmiechał. Zaczął coś tłumaczyć dyrektorowi.  Staruszek następnie wstał i ukłonił się w moją stronę, przepraszając mnie po angielsku.
- Najmocniej przepraszam,  myślałem,  że to głupi żart.- spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął- Witam w mojej szkole. Skoro poznałaś już Kise, to jemu wydziele oprowadzenie cie po szkole. Tutaj masz plan lekcji.
Podał mi kartkę z japońskim znakami. Spojrzałam się na dyrektora, a potem na Kise. Czułam się strasznie.
- Kise-kun? Mógłbyś mi to przeczytać?  Chłopak spojrzał na mnie współczująco. Co on sobie myśli?! Nie jestem taka! Byłam w tym momencie zła, zabrałam kartkę sprzed nosa blondyna, odwróciłam się i wyszłam. Słyszałam jak blondyn idzie za mną.
- Zrobiłem coś nie tak? Oi, H-H-h. Yuicchi no czekaj.
Zatrzymałam się, odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam się na niego z niedowierzaniem.
- Jak mnie nazwałeś?
Blondyn zarumienił się i spuścił wzrok.
- Yui. To imię pasuje do ciebie.
Westchnęłam. Może nie jest taki zły?  Jak zwykle zareagowałam za szybko.
- Wcześniej nazwałeś mnie Yuicchi.
- Bo ja dodaje końcówkę cchi do imion osób, które szanuję.
Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia.  On mnie szanuje?
- Wiesz, że mogę okazać się psychicznie chorą sadystką, która tylko czeka na to, aż taki chłopak jak ty polubi ją? Potem mogę cię zabić lub dręczyć. Nadal uważasz, że mnie szanujesz?
Chłopak uśmiechnął się promiennie i powiedział:
- Nie jesteś taka Yuicchi.
Dosłownie w tej chwili widziałam tęcze nad jego głową. Dziecko słońce mi się trafiło, super. Odwzajemniłam uśmiech.
- Skoro imię już mam, to przydałoby się nazwisko, bo Chrabąszczowska jest dla ciebie za trudne.
Odwróciła się i dalej szłam przed siebie. Co z tego, że nie wiedziałam gdzie idę.
- Co powiesz na Miyu? Miyucchi, tak to dobre nazwisko.
- Miyu Yui?
- Dokładnie! 
Skinęłam głową. Mi również spodobało się to imię i nazwisko. Było śliczne. Nagle wpadłam na plecy chłopaka.
- Tytaj mamy następną lekcje,  a wspominałem, że jesteśmy razem w klasie?
- Nie wspominałeś.
W tym momencie zabrzmiał drzwonek. Szkolny korytarz zaczął napełniać się uczniami. Kątem oka dostrzegłam, że w naszą stronę,  moją i Kise, idzie starsza pani, zapewne nauczycielka. Przywitała się z nami i w angielskim powiedziała:
- Ty jesteś tą nową uczennicą? 
Skinęłam głową,  a kobieta uśmiechnęła się.
- Miło mi poznać. Jestem nauczycielką języka angielskiego,  znam twoją sytuacje.
Zamieniła parę słów z blondynem i odeszła. Kiedy chciałam zapytać Kise o temat rozmowy, zabrzmiał dzwonek.Chłopak złapał mnie za rękę i poprowadził do sali lekcyjnej. Usiadłam za nim w ławce i czekałam,  aż do klasy wejdzie nauczyciel.
    Nie czekałam długo,  ponieważ do sali wszedł młody mężczyzna,  na oko około trzydziestki. Miał rozczochrane brązowe włosy i szare oczy. Przywitał się z klasą i zaczął sprawdzać obecność. Przy moim nazwisku zatrzymał się i niudolnie próbował je powtórzyć.  Kise przede mną zaśmiał się i powiedział coś w swoim języku. Zrozumiałam tylko moje nowe imię i nazwisko, Miyu Yui. Nauczyciel skinął i po angielsku spytał czy mogę się przedstawić. Wstałam i spojrzałam się po klasie. Przełknęłam ślinę i ze wstydem powiedziałam po japońsku wcześniej przygotowaną formułkę.
- Nazywam się- spojrzałam na Kise, który szeptał mi, że mam podać nowe nazwisko- Miyu Yui. Przyjechałam tu z Polski. Interesuje się malarstwem, siatkówką, koszykówką i muzyką.
Usiadłam i spuściłam wzrok. Starałam się wymówić każde słowo z odpowiednim akcentem, ale wyszło mi to dziwnie. Na szczęście nauczyciel dalej zaczął prowadzić lekcje.  Z tego co zauważyłam była to lekcja matematyki i był przerabiany temat, z którego umiałam wszystko. Nagle na mojej ławce wylądowała karteczka. Otworzyłam ją i z ulgą zauważyłam,  że jest napisana po angielsku.

    Cześć Yui-chan! Nazywam się Kou Mei. Jeśli miałabyś jakiś problem z zaklimatyzowaniem się to mów,  z chęcią pomogę. Po za tym Kise-kun bardzo cie lubi, widzę to, szczęściara z ciebie, wyrwałaś modela.  
                               Mei
Po przeczytaniu tego krótkiego listu, zrobiło mi się tak jakoś lżej.
- Miyu do tablicy.
Podniosłam głowę,  wstałam i niepewnie skierowałam się do tablicy. Nauczyciel pokazał mi zadanie i przeczytał polecenie. Skinęłam głową i zaczęłam robić zadanie. Miałam rozwiązać układ równań,  proste, wyznaczyć prostą i zapisać to metodą graficzną. Łatwiejszego zadania dostać nie mogłam. Zrobiłam je bezbłędnie w przeciągu niecałych dwóch minut.

***
Kursywą pisze wypowiedzi w języku angielskim

Nauczyciel- Kise x OC Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz