5#

1.3K 103 26
                                    

   Odwróciłam głowę w stronę idioty i wyszczerzyłam się. Tak dawno mnie nie wkurzał, od jakiegoś tygodnia. Tak to był wspaniały tydzień. Chociaż brakowało mi tego. Jego ton głosu zawsze wskazywał, że jest poirytowany, chociaż tak już ma.

- Mówiłeś coś bakalio?

-Miałaś więcej tak na mnie nie mówić Honey.

- Tak samo jak ty miałeś przestać nazywać mnie Honey. 

Chłopak uśmiechnął się tylko i usiadł w ławce obok mnie. Oparł głowę o rękę i zaczął mi się przyglądać.Kątem oka dostrzegłam zdziwionego Kise. Chciałam coś powiedzieć, ale bałam się o to ,że mogę coś zepsuć. Na szczęście Adrian jak zwykle czytał mi w myślach. Wystawił rękę w stronę blondyna i z wielkim bananem na twarzy powiedział:

- Hi, nazywam się Adrian Colin, jestem przyjacielem Honey.

Koszykarz wydawał się być usatysfakcjonowany tą odpowiedzią. Podał rękę brunetowi i uśmiechnął się do niego. Poczułam jak moje policzki mnie pieką. No tak, uwielbiałam uśmiech Ryoty. 

- Jestem Kise Ryota, Yuicchi, wybrałaś może już klub, do którego chcesz uczęszczać? 

Pokręciłam przecząco głową. Szczerze to nawet o tym nie myślałam. Byłam dobra z języka angielskiego, matematyki i fizyki. W dodatku miałam jakieś tam umiejętności plastyczne. Adrian zawsze powtarzał mi, że nigdy nie spotkał bardziej uzdolnionej osoby, ale ja odbierałam to inaczej. No bo w końcu byłam beznadziejna. Lubiłam sport, zwłaszcza siatkówkę i koszykówkę, więc może powinnam iść w tym kierunku? Moje rozmyślenia przerwał brunet.

- Nie myśl tyle Honey bo mózg sobie przegrzejesz. 

- Osz ty bakalio. 

Obrażona odwróciłam się do niego plecami. Oczywiście mój foch był tylko na pięć minut, ale musiałam przecież udawać oburzoną. W rzeczywistości przyzwyczaiłam się już do specyficznego humoru Adriana.

- Yuicchi, dlaczego mówisz do niego bakalio?

- Och Kise-kun to długa historia. 

- Chcę posłuchać.

Zrezygnowana odwróciłam się w stronę blondyna. Wiedziałam, że ta historia mu się spodoba. Za każdym razem jak ją opowiadam, aż chce mi się płakać i jednocześnie śmiać. Wzięłam głęboki wdech i z pełną powagą chciałam zacząć mówić o tym przełomowym dniu w moim życiu, ale jak na złość zadzwonił dzwonek. 

- Powiem ci na następnej przerwie.     

Do klasy wszedł nauczyciel. Sprawdził obecność i wywołał Adriana na środek. Po czym zapytał czy mógłby się przedstawić. Brunet świetnie znał japoński i bardzo dobrze zdawałam sobie z tego sprawę. 

- Nazywam się Adrian Colin. Lubię wiele rzeczy, nie lubię mnóstwa zachowań. Chcę być sobą no i ten miłej współpracy wam życzę. 

Po tym jak klasa wybuchła śmiechem mogłam się domyślić, że znowu coś zrobił. Na przerwie sobie z nim pogadam. Była lekcja matematyki, więc mogłam skoncentrować się na czymś innym. Na przykład na zajęciach pozalekcyjnych. Co powinnam wybrać? Nagle na mojej ławce znalazła się kartka. Rozłożyłam ją i o mało co nie wybuchnęłam ze śmiechu. Ten liścik dostałam od Adriana. 

,, Droga Honey, jak myślisz jak poderwać Kise? Oczywiście dla ciebie mała. Widzę jak on na ciebie patrzy, żałuję tylko, że potrzebny ci jest okulista, abyś to zauważyła.Masz do wyboru pięć opcji.

1. Podejść i powiedzieć ,, Umów się ze mną ".

2. Dyskretne zaloty, liściki miłosne.

3. Super ekstra gra, w której dowiadujecie się o sobie więcej, ale on nie wie, że to ty.

4. Zniewalasz  go swoją zajebistością na korytarzu.

5. Pokazujesz mu swoje umiejętności gry w kosza,  dajesz czadu i się z nim umawiasz. " 

Złapałam  się za brzuch i ledwo powstrzymałam śmiech. Na szczęście nauczyciel stał tyłem do uczniów i pisał przykłady do zrobienia na dzisiejszej lekcji. Wzięłam czystą kartkę i zaczęłam pisać do bruneta. Po minucie kartka była puszczona w obieg, aby dojść do adresata. Napisałam mu, aby ogarnął swoje jakże pomocne rady, bo one i tak nie podziałają. Chociaż ostatnia opcja najbardziej pasowałaby do mojego zachowania, ale niestety nie potrafię jakoś rewelacyjnie grać w kosza. Mam problemy nawet z prostym dwutaktem, a co dopiero z rzutami za trzy czy innymi formami zdobywania punktów.  Znacznie lepiej sobie radzę jako trener, po prostu mam do tego smykałkę. Uwielbiam dobierać ćwiczenia do umiejętności zawodników. Szukam w nich ukrytego talentu i wyławiam, po czym pielęgnuję. Może zgłoszę się jako menadżerka w klubie koszykówki. To nawet nie głupi pomysł. Pobędę więcej czasu z Kise, rozwinę swoje trenerskie umiejętności i poznam lepiej japoński. Trzy rzeczy w jednym. Jestem genialna. Z rozmyśleń wyrwała mnie kolejna kartka rzucona na moją ławkę. Rozłożyłam ją i omal co nie spadłam z krzesła. Czy ta bakalia chce mojego zgonu? Nie wykluczone. 

,, To tak, twoja zajebistość jest tak zajebista, że przyćmiewa zajebistość Kise, dlatego użyjesz swojej zajebistości, aby zdobyć blondyna. Potrzebna nam będzie do tego kanapka z miodem i bakalie. Zrobimy podryw miesiąca, a Kise nawet nie zauważy jak twoja zajebistość podbije jego serce."

Spojrzałam na bruneta. Akurat spoglądał w moją stronę. Powiedziałam bezgłośnie czy coś dzisiaj brał, a on pokręcił przecząco głową. Świetnie znowu wstał lewą nogą i ma zryte pomysły. Na moje nieszczęście to dopiero trzecia lekcja, a więc muszę z nim wytrzymać jeszcze pół dnia. 

***

Jak myślicie, którą opcje podrywu wybierze Yui? Znaczy Adrian ją zmusi. Jak wam się podoba rozdział?

Nauczyciel- Kise x OC Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz