Kise pov.
Kiedy wszedłem do szkoły, już z daleka słyszałem wściekły głos Adrianacchiego. Stanąłem niedaleko i zacząłem przysłuchiwać się kłótni.
- Jeszcze raz żmijo naskoczysz na Yui, a sprawie, że twoje życie stanie się piekłem.
- Nie pozwolimy jej zabrać naszego idola!!
Niepewnie wyszedłem zza rogu, aby załagodzić całą tą sytuację. Nieprzewidziałem tylko, że moje fanki rzucą się na mnie. W przeciągu minuty widziałem całe moje życie. Dziewczyny krzyczały w moją stronę teksty typu ,, Nie kochasz jej prawda? ". Moja marynarka została rozdarta. Oszołomiony cofnąłem się i pobiegłem do klasy, usprawiedliwiając się rozpoczęciem lekcji.
Kiedy stanąłem w drzeiach klasy, od razu wzrokiem odszukałem Yuicchi. Dziewczyna rozmawiała ze swoją koleżanką. Widząc mnie Meicchi wstała z mojego miejsca i poszła po krzesło. Usiadłem przed brązowooką i spojrzałem w jej oczy. Chciałem spojrzeniem wyrazić jej moje wpółczucie. Wiedziałem aż za dobrze jak fanki potrafią się zachować.
- Co się stało Kise-kun?
Przełknąłem ślinę i ze smutkiem w głosie odpowiedziałem:
- Przepraszam Yuicchi, przeze mnie masz kłopoty. Spotkałem po drodze Adriana jak kłócił się z grupką dziewczyn. To one tak mnie urządziły i kazały ci coś przekazać.
- Co takiego?
Przełknąłem ślinę, to już drugi raz, i starałem się nie myśleć o tej przykrej wiadomości. Jedna z tych typowych plastików krzyknęła te słowa jak odchodziłem. Serce mi pękło na myśl, że muszę powiedzieć to Yuicchi.
- ,, Policzymy się jeszcze. Tak łatwo nie oddamy Kise-kun". Tak bardzo cie przepraszam.
-To nie twoja wina Kise-kun. Sama sobie z nimi poradzę. Mei-chan będziesz mi potrzebna. Tak samo jak ty Kise-kun.
Spojrzałem zaskoczony w oczy dziewczyny. Przerażały mnie. Yuicchi uśmiechnęła się przebiegle i wyciągnęła telefon z torby.
Po lekcji Yuicchi zaprowadziła nas na główny hol po czym zaczęła tłumaczyć nam plan.
- Fanki Kise-kun chcą, abym cierpiała i potrzebują zapewnienia, że mnie nie chce. Dlatego odegramy mała scenkę. Ty Kise-kun po tym jak na ciebie wpadnę nakrzyczysz na mnie i zapewnisz, że kompletnie cie nie obchodzę. W tym czasie Mei-chan będzie osobą, która pocieszy mnie po tym upokorzeniu. Zrozumieliście?
Jęknąłem niezadowolony. Jak mógłbym na krzyczeć na osobę, którą kocham. To jest dla mnie nie do pomyślenia. Poszedłem ustawić się na swoim miejscu po przeciwnej stronie holu. Po minucie Yuicchi skinęła głową. Show Time. Zacząłem iść w stronę dziewczyny. Ta wpadła na mnie i się przewróciła. Kątem oka dostrzegłem, że moje fanki uważnie przyglądają się tej scenie. Westchnąłem i zacząłem obrażać ważną dla mnie osobę. Serce mi pękało, ale musiałem to zrobić dla niej. Inaczej moje fanki doprowadzą ją na skraj załamania nerwowego.
- Uważaj jak leziesz brzydulo. Rany boskie, że też fotograf kazał robić mi z tobą zdjęcia. Przecież to były istne tortury.
Patrzyłem jak Yuicchi podnosi rękę do oczu, aby po chwili zacząć płakać. Mimo, że wiedziałem o sztycznych łzach, bolał mnie widok zapłakanej dziewczyny. Czerwonowłosa wstała i odwróciła się do mnie plecami. Chciałem wykrzyczeć przeprosiny i przytulić ją, ale wiedziałem, że nie mogę.
- Nawet mnie nie przeprosisz? Masz tupet.
Sam się odwróciłem, bo niezniósłbym widoku płaczącej Yuicchi. Uśmiechnąłem się i pobiegłem do grupy znienawidzonych przeze mnie dziewczyn.
W trakcie nudnej rozmowy z fankami dostałem sms.Yuicchi♥: Przyjdź na dach, porozmawiamy.
Szybko wymyśliłem jakaś głupią wymówkę i odszedłem od tej bandy plastików. Ruszyłem na dach. Po drodze spotkałem leżącego Adrianacchiego.
- Dlaczego leżysz?
Chłopak spojrzał się na mnie i wstał.
- Oberwałem od Honey. Ogólnie czekałem też na ciebie. Mam do ciebie prośbę.
Zdziwiony uniosłem głowę.
- Jaką?
- Dałbyś mi numer do Aomine?
Stanąłem jak wryty. Czyli ta ostatnia gra w butelkę i ich pocałunek to tak naprawdę? Nie spodziewałbym się tego po brunecie. Po Aominecchim mógłbym spodziewać się wszystkiego, nic mnie nie zaskoczy. Skinąłem głową i wyjąłem telefon. Wyszukałem numer do Aominecchiego po czym podałem urządzenie Adrianacchiemu. Razem weszliśmy na dach i zastaliśmy Yuicchi siedzącą pod ścianą. Usiadłem obok niej i złapałem jej rękę. Kiedy nie zabrała mi jej, a nawet uścisnęła moją, byłem szczęśliwy. Naszą dość smutną chwile przerwał brunet.
- Co wy taci smutni?
- Co ty taki szczęśliwy?
Jak zwykle czerwonowłosa ogryzła się swojemu przyjacielowi.
- Zdobyłem numer telefonu Aomine. Po za tym mam świetne suchary.
Yuicchi złapała się za głowę i szepnęła:
- Boże nie.
- Zaczynam. Co robi samobójca w łazience?
Odpowiedziała mu głucha cisza.
- Próbuje się załatwić.
Uśmiechnąłem się, a chłopak zaczął się śmiać. Jedynie Yuicchi wydawała się być zażenowana.
- Kolejny! Dlaczego ściany nie toczą ze sobą wojny? Bo jest pomiędzy nimi pokój.
- Błagam skończ.
- Następny! Które zwierzę jest bardziej pracowite: mrówka czy pszczoła? Mrówka, bo nie traci czasu na bzykanie.
Tym razem nie wytrzymałem i wraz z Adrianacchim zacząłem się śmiać. Ten tekst był tak bardzo podobny do Aominecchiego.
- I kolejny! Co mówi kabel do kabla? Bądźmy w kontakcie.
Tym razem dołączyła do nas również Yuicchi.
- Następny!!! Co robi sprzątaczka na scenie? Wymiata!
Adriancchi nie dawał nam ani sekundy wytchnienia. Nie dożyje do dzwonka. Ja to czuje.
- Jakie drewno ma głupie pomysły? Porąbane.
- Jaki jest ulubiony program kanibalów? Surowi rodzice.
Czerwonowłosa złapała się za brzuch i ledwo powstrzymywała śmiech. Mimo, że te żarty były denne, to skutecznie poprawiały humor.
- Co robi skejter w toalecie? Szaleje na desce.
Właśnie w tej chwili zadzwonił dzwonek.
- I ostatnie. Co mówi lama do lamy? Spierdalamy. Moim mili słuchacze do klasy na lekcje marsz!
Mieliśmy rozmawiać z Yuicchi, a zamiast tego Adriancchi rozśmieszał nas swoją głupotą.
CZYTASZ
Nauczyciel- Kise x OC
FanfictionCześć nazywam się Hortensja Chrabąszczowska. Skąd takie imię? To proste jestem Polką. Pewnego dnia dowiaduje się, że jutro przeprowadzam się do Japonii. Mój tata jest wojskowym, więc to nic dziwnego. Ide do szkoły, a tam przypominam sobie, że nie...