Kise pov.
Dotknąłem jej ust palcami. Były takie miękkie. Od samego początku mi się podobała. Nie chciałem tego jej pokazywać zbyt szybko. Była inna niż reszta dziewczyn. Nie tylko z wyglądu, ale z charakteru. Chociaż i tak uwielbiam jej piękne brązowe, błyszczące oczy. Jej czerwone włosy. Nawet karnacje miała inną. Intrygowała mnie. Nachyliłem się i szepnąłem:
- Musisz się rozluźnić. Mówisz to za sztywno.
W tym momencie do pokoju wparował mi Aominecchi wraz z Kurokocchim, Midorimacchim, Kagamicchim i Takaocchim. Yuicchi odsunęła się ode mnie i spuściła głowę. Aominecchi rozszerzył oczy i niemalże krzyknął.
- Kise ty farciarzu, żeby taką laske wyrwać, ale ma cycki!
Kurokocchi kopnął granatowowłosego.
- Przepraszam cie.
- Daruj sobie Aominecchi, ona i tak cię nie zrozumie. Co nie oznacza, że twój krzyk mógł ją przestraszyć. Wszystko w porządku? Yuicchi?
Dziewczyna zerknęła na mnie i pokręciła twierdząco głową. Uśmiechnąłem się. Nagle Kagamicchi podszedł do niej i zaczął z nią rozmawiać. Reszta też znalazła sobie jakieś miejsca.
- Hey, nazywam się Kagami Taiga, a ty?
Spojrzała się na niego później na mnie. W jej oczach można było dostrzec błaganie. No tak nadal nie wiedziała czy przedstawiać się swoim normalnym imieniem czy tym, które dla niej wybrałem.
- Przedstaw się tak jak w szkole.
Uśmiechnąłem się i tym samym zachęcając ją do odpowiedzi.
- Nazywam się Miyu Yui.
- Dlaczego Kise mówił ci jak masz się przedstawić?
- Bo ja nie znam japońskiego, a moje imię i nazwisko nie jest do wypowiedzenia przez Japończyków.
- Jest aż tak złe? Napewno można je wymówić, no dalej powiedz je.
Takaocchi dołączył się do rozmowy. Widziałem jak Yuicchi robi się bardziej czerwona.
- Hortensja Chrabąszczowska.
- Hortensja tak? Przecież to bardzo ładne imię.
Kiedy usłyszałem jak Kagamicchi mówi do niej po imieniu i to w dodatku prawdziwym poczułem się zazdrosny. Dlaczego on potrafi wypowiedzieć jej imię?
- Po co tu w ogóle przyszliście?
Aominecchi spojrzał na mnie jak na wariata.
- Nie pamiętasz? Chciałeś z nami pograć.
- To było dzisiaj?
Midorimacchi skinął głową. I co ja teraz zrobię? Obiecałem pomóc Yuicchi, jednak chciałbym też pograć z chłopakami. Poczułem jak ktoś łapie mnie za rękaw swetra. Spojrzałam w lewo i napotkałem brązowe oczy dziewczyny.
- Kise-kun nie będę ci przeszkadzała. Poćwiczymy japoński jutro na przerwach. Nie chce zajmować ci czasu.
Uśmiechnęła się, wstała, niezdarnie pozegnała się ze wszystkimi i wyszła. Czemu ona to zrobiła? Czemu przez to mam wyrzuty sumienia? To prawda, że podjąłem się jej nauki, ale czemu teraz wszystko mnie boli? Czy ja się zakochałem? Po jednym dniu? To prawda, że Yuicchi jest inna, ale bez przesady. W końcu i tak mnie wykorzysta jak każda. Wstałem i szybkim krokiem ruszyłem za czerwonowłosą, aby chociaż móc ją odprowadzić. Chłopaki zrozumieją. Wyszedłem na dwór i od razu zobaczyłem jak Yuicchi głaszcze kota. Uśmiechnąłem się.
- Nie sądzisz chyba, że pozwolę ci iść samej? Odprowadze cię.
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie zaskoczona.
Kiedy ją odprowadziłem i poszedłem z chłopakami na boisko, wciąż nie przestawałem myśleć o Yuicchi. Czułem się strasznie w stosunku do niej. Obiecałem ją uczyć, a powiedziałem jej tylko jedno słowo. Jestem okropnym nauczycielem. Kątem oka dostrzegłem, że piłka leci w moją stronę. Wiedziałem, że jej nie złapie. Kucnąłem, a ona poleciała na ogrodzenie.
- Co dzisiaj z tobą nie tak Kise?!
- Przepraszam Aominecchi, nie mogę się skupić.
Nagle przypomniałem sobie co zrobiłem u pielęgniarki. Spłonęłem rumieńcem i odwróciłem wzrok.
- Kise rumienisz się. Co z tobą się dzieje?
Granatowowłosy nie dawał mi za wygraną. Z pomocą przyszedł mi Takaocchi, chociaż z marną.
- Nie widzisz, że się chłopak zakochał? Yui zawróciła mu w głowie. W ogóle ile się znacie?
To dobre pytanie. Znamy się dzień, a ja czuje jak bym znał ją wieki. Czy to dziwne? Pewnie tak.
- No my ee, znamy się dzień.
- He?! I już się zakochałeś? Strzała Amora jest okrutna.
To właśnie Kagamicchi zakończył ten temat, mówiąc, że mieliśmy grać.
Po powrocie do domu dużo myślałem o Yuicchi. Słowa Takaocchiego okazały się prawdziwe, zakochałem się. Chociaż nie powinienem robić tego tak szybko, nie mogłem się powstrzymać. Może uda mi się przekonać ją do mnie podczas naszych lekcji. Z taką oto myślą zasnąłem.
Rano obudziłem się o ósmej. Przeciągnąłem się i dopiero wtedy zrozumiałem, że lekcje zaczynają się za dziesięć minut. Szybko wstałem, zgarnąłem mundurek i wpakowałem się do łazienki. Doprowadzenie się do stanu normalności zajęło mi pięć minut. O tej porze mojej mamy nie było w domu, więc nie miałem co liczyć na bento. Zresztą śniadania też nie będę jadł, za dużo czasu bym zmarnował. Wybiegłem z domu jak poparzony. Dobrze, że mam świetną kondycję. Dobiegłem do szkoły równo z dzwonkiem. Pierwsza lekcja to była matematyka. Wszedłem do klasy i z ulgą stwierdziłem, że nauczyciela jeszcze nie ma. Usiadłem w swojej ławce i od razu odwróciłem się do Yuicchi. Uśmiechała się.
- Spóźniłeś się
- Też się ciesze, że cie widzę Yuicchi.
- Ohayõ Kise-kun.
Moje serce się zatrzymało, przynajmniej tak myślałem. Pomimo tego ,że zna tylko to jedno słowo już wymawia je z odpowiednim akcentem. Nie mogę się doczekać kolejnych naszych lekcji. Chyba to nazywa się duma nauczyciela, kiedy widzi postępy u ucznia. Moją radość przerwał nauczyciel, który wszedł do klasy.
Lekcja skończyła się bardzo szybko, cud. Zazwyczaj mijała mi bardzo wolno. Kiedy odwróciłem się w stronę Yuicchi, ta jadła drugie śniadanie. No tak przerwa śniadaniowa. W tym momencie zaburczało mi w brzuchu. Mam nadzieje, że nikt nie usłyszał.
- Ne Yuicchi, dzisiaj może przedłużymy naszą lekcje? Nie mam dzisiaj treningu.
- Jesteś głodny prawda? Jadłeś coś dzisiaj?
Czyli jednak słyszała.
- Nie no co ty, mam swoje bento.
- Spóźniłeś się na lekcje, więc sugeruje, że nie masz nic do jedzenia. Proszę.
Z torby wyjęła drugą parę pałeczek i podała mi je. Rozdzieliła jedzenie na dwie części, przy okazji dając mi większą porcję. Jest taka dobra. Uśmiechnąłem się i zacząłem jeść. Było mi trochę głupio, ale jedzenie było wyśmienite, więc później nie przejmowałem się wyrzutami sumienia.
- To jest przepyszne. Twoja mama wspaniale gotuje.
- Sama zrobiłam sobie bento, moja mama nie ma na to czasu.
I znowu to samo. Czułem się głupio. - Coś nie tak Kise-kun?
- Nie, nic.
Nagle przypomniałem sobie wczorajsze wydarzenia. Pewnie Yuicchi czuła się tak samo jak ja teraz. W końcu moi koledzy wystraszyli ją.
- Yuicchi, co do wczoraj...
- Nic się nie stało. Po prostu zapomniałeś o kolegach. Nie przejmuj się tym.
- Naprawdę?
Spojrzała na mnie sceptycznie. Wtedy do naszego stolika, a raczej stolika Yuicchi, dosiadła się Kou. Znowu będzie zabierać mi brązowooką. Nie pozwolę na to. Nie oddam tak łatwo dziewczyny. Jak się okazało Kou nie zaczęła żadnej kłótni z czego byłem zadowolony. Ten dzień zapowiadał się lepiej.
CZYTASZ
Nauczyciel- Kise x OC
FanfictionCześć nazywam się Hortensja Chrabąszczowska. Skąd takie imię? To proste jestem Polką. Pewnego dnia dowiaduje się, że jutro przeprowadzam się do Japonii. Mój tata jest wojskowym, więc to nic dziwnego. Ide do szkoły, a tam przypominam sobie, że nie...