Po wypiciu shakeów i zjedzeniu wszystkich fastfoodów, mój ukochany murzyn zaproponował nam grę w kosza. Na początku Honey nie była zachwycona, ale wytłumaczyłem jej, że w ten sposób zainponuje blondaskowi. Dzięki temu dała przekonać się do wyjścia. Moim jakże wspaniałym planem na zeswatanie ich było to, że nie chcący walnę ją piłką i rozkaże blondaskowi zaprowadzić ją do pielęgniarki. Nie, jednak brzmi to jak tania opera mydlana. Muszę wymyślić coś innego. Coś, co pozwoli Honey na pełne pole do popisu. Może pozwolę jej grać w kosza. Nie, ona i tak to zrobi. Co zrobić? Kiedy tak myślałem nad odpowiednim scenariuszem, nawet nie zauważyłem, że przede mną jest słup. Kiedy walnąłem w niego, poczułem jak coś mnie łapie. Podniosłem wzrok i napotkałem granatowe oczy. To takie słodkie. Mój murzyn złapał mnie i uchronił przed upadkiem. Wyszczerzyłem się i ustałem obok Aomine.
-Przepraszam, zagapiłem się.
Honey odwróciła głowę w moją stronę i z ledwie powstrzymywaną pogardą powiedziała:
- Rozczarowujesz mnie bakalio. Jak mogłeś walnąć w słup?
Zaśmiałem się i ruszyłem dalej za Aomine.
Szliśmy jakieś pięć minut do placu zabaw. Obok znajdowało się boisko. Nie wiadomo skąd murzyn wyjął piłkę, znaczy wiem, że z torby, ale skąd on ją miał to już nie wiem. Magik jednym słowem. Pewnie robi magiczne rzeczy w łóżku. O rany, muszę przestać o tym myśleć bo dostane niekontrolowanego krwotoku z nosa. Skoczyłem na ramiona Honey i krzyknąłem.
- To co gramy nie? Jakie składy? Od razu mówię, że nie gram z murzynem bo mnie jeszcze gdzieś w krzaki zaciągnie, chociaż nie mam nic przeciwko.
To ostatnie powiedziałem ciszej, ale i tak na tyle głośno, aby każdy zrozumiał. Wyszczerzyłem się i czekałem na podział drużyn. Moje słowa najwidoczniej wprawiły Aomine w dyskomfort bo stał i bezczelnie gapił się na mnie z rumieńcami na twarzy. Szybkim krokiem podszedłem do niego i ręką zamknąłem mu usta.
- Nie ładnie tak gapić się na kogoś z otwartą buzią. Mam cie nauczyć manier?
Dosłownie widziałem jak czerwień na jego twarzy zamienia się na jeszcze bardziej intensywny kolor. Odszedłem od niego i po raz drugi zapytałem.
- Jakie są w końcu składy?
Pierwszy otrząsnął się Akashi.
- Jeden skład to ja, Kise, Adrian i Murasakibara, a drugi to Kagami, Aomine, Kuroko i Midorima.
Niedobrze, Honey nie ma jak zainponować blondaskowi. Chociaż mogę później udać kontuzje i nakłonić Aomine do niesienia mnie. Istnie diabelski plan. W ciele go w życie po dwóch zdobytych koszach.
Zaczęliśmy grać dość spokojnie bez żadnych popisów czy innych takich pierdół. Właśnie kozłowałem piłkę i myślałem do kogo ją podać. Każdy był zablokowany, a mnie jak na złość zaczął kryć ciemnoskóry. Uśmiechnąłem się przebiegle i z iście szatańską prędkością wyminąłem przeciwnika. Tym manewrem zaskoczyłem granatowowłosego. Rzuciłem piłkę w stronę blondaska. Na szczęście przyjął ją bez problemu. Następnie czerwona gnida dostała piłkę, wykonała rzut i dzięki temu zdobyliśmy pierwsze punkty. Wróciłem na swoje miejsce i czekałem na kontratak ze strony drużyny przeciwnej. Nie musiałem długo czekać, ponieważ murzyn przebiegł obok mnie kozłując piłkę. Mój znakomity refleks nie pozwolił bezkarnie robić mu wszystkiego. Wyciągnąłem rękę i odebrałem mu piłkę. Wiedziałem, że teraz mam szanse na wprowadzenie w życie mojego planu. Specjalnie upadłem na ziemię, jęcząc przy tym cierpiętniczo. Murzyn szybko znalazł się obok mnie pytając czy wszystko w porządku. Dotknąłem mojej kostki i udałem, że mnie boli. Wszyscy się nabrali oprócz jednej osoby, Honey. Ona jako jedyna wiedziała, kiedy kłamię lub udaję. Na szczęście nic nie powiedziała. Aomine pomógł mi dojść, tak tak moi kochani dobrze myślicie, pomógł mi dojść do ławki, na której usiadłem. Od razu zaproponowałem, aby na moje miejsce weszła Honey. Chłopacy byli sceptyczni do tego pomysłu, ale w końcu się zgodzili.Dziewczyna stanęła na moim miejscu i próbowała ogarnąć co się właściwie dzieje na boisku. Podczas, kiedy ona ogarniała sytuację, Aomine zaczął biec w jej stronę. Zareagowała na to bardzo szybko. Odebrała mu piłkę i rzuciła ją do Kise. Zaskoczony chłopak rzucił za trzy punkty. Udało mu się. Uśmiechnąłem się. Tylko ja wiedziałem, że Honey jest szybsza niż nie jeden koszykarz. Nie ważne czy jesteś z Pokolenia Cudów czy z reprezentacji, ona uczy się na bieżąco. Jest istnym huraganem naturalnego talentu. Chociaż z drugiej strony, jest niezdarna. Potknęła się o własną nogę i na pewno poleciałaby na ziemię, gdyby nie blondasek, który złapał ją w pasie. Wyszczerzyłem się i uradowany, że mój plan zadziałał zacząłem przyglądać się Aomine. Jego mięśnie tak seksownie wyglądały napięte podczas wysiłku. W dodatku koszulka nie zakrywała jego ramion, więc miałem nieziemski widok. Szczęśliwy, że wszystko idzie po mojej myśli wyciągnąłem telefon i szybko odnalazłem numer do Loriela.
Adrian: Stary nie uwierzysz jakie ciacho namierzyłem. Musisz go zobaczyć. Daje ci zdjęcie.
+81 678 265 888: Musisz do mnie pisać? Załapałem za pierwszym razem. Wiem, że nie mam szans do ciebie wrócić, ale nie musisz mnie torturować zdjęciami swoich nowych obiektów westchnień.
Adrian: Daj spokój. Torturowanie cie stało się moim hobby. Nigdy nie zapomnę co mi zrobiłeś kotek. Dobra lecę, ciacho z chęcią chce zanieść mnie do domu.
Nawet nie zauważyłem jak mecz się skończył. Aomine pomógł mi wstać, a później cały czerwony podniósł mnie. Ha, wiedziałem, że go zdobędę, ale nie sądziłem, że tak szybko. Zachichotałem jak zakochana nastolatka. Zapowiadał się ciekawy wieczór.
CZYTASZ
Nauczyciel- Kise x OC
FanfictionCześć nazywam się Hortensja Chrabąszczowska. Skąd takie imię? To proste jestem Polką. Pewnego dnia dowiaduje się, że jutro przeprowadzam się do Japonii. Mój tata jest wojskowym, więc to nic dziwnego. Ide do szkoły, a tam przypominam sobie, że nie...