NATASHA :
Od dwóch godzin siedzę w firmie, a mojego szefa jak nie było, tak nie ma. Muszę mu zanieść jakieś projekty do zatwierdzenia, ale Jonathan gdzieś przepadł! Uffff.... Skoro i tak muszę na niego czekać to poczekam w jego gabinecie. Biorę potrzebne materiały i jadę windą na 25 piętro.
Na recepcji siedzi Quka, więc na pewno mnie wpuści. Nie miałabym tyle szczęścia, gdyby to była Marija.
-Hej, szef u siebie?- pytam dla pewności, że nadal go nie ma.
-Nie i uprzedzając twoje pytanie, tak możesz u niego zaczekać -jak ona dobrze mnie zna, co jest przerażające, bo pracuje tu zaledwie dwa tygodnie. Co będzie po roku? Wtedy, chyba wszyscy będą wiedzieć jaki ma kolor szczoteczki do zębów.
-Dzięki kochana.
Wchodzę do pomieszczenia i od razu siadam na kanapie. Biorę telefon do ręki i przeglądam pocztę oraz Facebooka. Mam mnóstwo powiadomień, jakby mnie co najmniej rok nie było.
Gdy w końcu, po długim czasie oczekiwania, zjawił się książę, to miałam ochotę zrobić mu awanturę, lecz to co zobaczyłam zawaliło mnie z nóg.
-Yghym -chrząkam, próbując zwrócić na siebie uwagę Jonathana, który wprost pożera jakąś rudowłosą lafiryndę. To ukłucie w brzuchu, czy to zazdrość? Nie nie mogę być zazdrosna o własnego przyjaciela, z którym się całowałam kilka dni temu. Tylko gdyby to było takie proste...
-Oh Natasha, chciałaś coś? -W końcu raczył mnie zauważyć. Może powinien odwiedzić okulistę? Albo od razu psychiatrę.
-Nie, nie będę wam przeszkadzać gołąbeczki, zostawiam tylko te teczki do podpisu i kończę na dzisiaj- nawet nie czekając na odpowiedź, wybiegam z firmy. Świeże powietrze, trzy wdechy- zawsze pomagają. Z racji, że skończyłam wcześniej niż zwykle, postanowiłam iść dłuższą drogą przez park. Siadam na "mojej" ławce i rozmyślam. I tak sobie myślę i myślę i nic nowego nie wymyśliłam. Nie ma to jak w pełni wykorzystywać swój czas. Jestem o niego cholernie zazdrosna! Tylko czemu? "Bo go kochasz Idiotko!"-wręcz krzyczy moja podświadomość, jednak nie mogę dopuścić do siebie tej myśli.-Czy wszystko w porządku?- Pyta jakaś starsza pani i dopiero teraz spostrzegam, że po moim policzku spływają łzy. Cholerna beksa...
-Tak, dziękuję - podnoszę się z miejsca chcąc wrócić do domu, ale słyszę:
-Jak kocha to wróci -Tak tylko czy kocha, skoro ja sama tego nie wiem?JONATHAN :
Od razu gdy wszedłem do firmy widziałem te spojrzenia. Wszyscy wgapiali się w Samantę, moją przyjaciółkę, która zgodziła się pomóc wzbudzić mi zazdrość u Natashy. Nie dziwię im się, bo dziewczyna na prawdę jest piękna, lecz w mojej głowie i sercu nie ma już nikogo oprócz Natashy. Quka od razu do mnie pobiegła i poinformowała o obecności mojej pracownicy. No to przedstawienie czas zacząć. Lecz gdy zobaczyłem jakim wzrokiem patrzy na nas Natasha zmiękły mi kolana. Było widać, że jest zawiedziona i ten pusty wyraz twarzy, który kompletnie do niej nie pasował. To chyba zazdrość, ale teraz widząc ją prawie że uciekającą, nie powtórzyłbym tego drugi raz, bo do radości mi daleko.
-Nie martw się, jak kocha to wróci? - właśnie, jak kocha...******
Przepraszam za długą przerwę ale nie była ona zaplanowana,lecz mam zamiar Wam to wynagrodzić jutro. Co powiecie na maraton. 2 komentarze =maraton.
-NiktSpecjalny
![](https://img.wattpad.com/cover/68976376-288-k419554.jpg)
CZYTASZ
Milioner, a jednak ma serce!
Teen FictionNatasha i Jonathan.Ich historie są inne.On młody milioner,a ona jego pracownica.Lecz czy jest cień nadziei,że razem stworzą swoją historię?Czy Jonathan pokaże jaki jest na prawdę,a Natasha mu uwierzy? Na te intrygujące pytania odpowiedź znajdziecie...