Urodziny

21.3K 736 64
                                    

Kolejne dni nie należały do ciekawych. Właściwie to wszystkie przebiegały tak samo. Młodzież prawie cały czas spędzała na sprzątaniu (chociaż każdego dnia próbowała się od tego wymigać), potem rozmawiała na przeróżne tematy od walki z Voldemortem, przez naukę w Hogwarcie, aż do Quidditch'a.
W końcu nadszedł dzień trzydziesty pierwszy lipca. Urodziny Nicole i Harry'ego. Przygotowania trwały od rana. Pani Weasley, Hermiona i Ginny krzątały się w kuchni, Ron, Fred i George dekorowali salon, a Lupin i Syriusz pojechali do sklepu. Reszta miała pojawić się dopiero o siedemnastej. Nicole i Harry bardzo chcieli pomóc w przygotowaniach, jednak pani Weasley stwierdziła, że dzisiaj jest ich święto i mają wolne. Rodzeństwo usiadło więc na schodach przed domem.
-Masz do mnie pretensje, że wiodę takie życie, a nie inne. - bardziej stwierdziła, niż zapytała Nicole brata, po chwili milczenia. Czuła, że on nie do końca akceptuje jej styl życia, że ma żal do niej, o to kim jest. Zazwyczaj nie przejmowała się takimi rzeczami, jednak Harry był jej jedyną, żyjącą rodziną i potrzebowała akceptacji z jego strony.
-Nieprawda. - powiedział bez przekonania.
-Jasne, myślisz, że nie umiem wyczuć jak ktoś kłamie? - zapytała, a w jej głosie szalały emocje. - Nie miałam innego wyjścia. Nie miałam nikogo, kto by się mną zaopiekował!
-Ja też nie. - zauważył Harry. - A nikogo nie okradałem.
-Miałeś co jeść, co ubrać, gdzie spać. - zauważyła Nicole. - Ja nie.
-A sierociniec?
-W sierocińcu nie miałam normalnego życia. Głodzili nas tam, zamykali w pokojach i bili za najmniejsze przewinienia. Opiekunka ciągle mnie poniżała, mówiła, że jestem nikim, że do niczego nie dojdę, że zasługuję na taki los. - powiadała nie patrząc nawet na brata, który, słysząc to wzdrygnął się. Psychiczne znęcanie... brzmiało to znajomo, jednak Harry przemilczał tę kwestię. - Uciekłam stamtąd. Chciałam znaleźć swoich biologicznych rodziców. Oczywiście nie udało mi się to. Przyrzekłam sobie jednak, że nie wrócę do sierocińca. Zamieszkałam na ulicy. Musiałam kraść, aby przeżyć kolejny dzień. - wyznała, nie patrząc się na brata. Bała się jego reakcji. - Ale wiesz co, nigdy nie okradałam biednych. Nigdy nie okradałam kogoś dla którego to coś oznaczało śmierć albo życie. Wiedziałam co się wtedy czuje. - wyznała ze łzami w oczach. - A teraz? Teraz nie potrafiłabym opuścić tego świata. Zbyt wiele tam zależy ode mnie. Bo na świecie potrzebna jest równowaga między dobrem i złem w każdej społeczności... Nawet wśród gangsterów są ci porządniejsi i mniej porządni. Jeżeli bym odeszła to zostałaby ona zachwiana. Nie, dopóki nie będzie kogoś kto by mnie zastąpił nie mogę odejść.
-Równowaga jest zachwiana. Voldemort przeważa szalę zła. - wyszeptał Harry.
-Dlatego trzeba go trochę przystopować. Nie da się wyeliminować zła, ono zawsze będzie. Trzeba jednak pilnować, aby nie było go za dużo. - dodała Nicole.
-Wow. Jakie to mądre. - powiedział z uznaniem chłopak.
-Problem w tym, że Voldemort jest piekielnie dobry w byciu złym. Trzeba kogoś równie dobrego w byciu dobrym. - dodała Nicole. - I to masz być ty.
-Nie rozumiem tylko czemu ja? Jest tylko czarodziejów lepszych ode mnie... - odpowiedział po chwili chłopak, a jego głos był pełen goryczy i nieukierunkowanego żalu.
-Magii się można nauczyć. Dobroci nie. - odparła po chwili namysłu. - Słyszałam o twoich przygodach. Naprawdę zabiłeś Quirrella dotykiem? - spytała. Harry kiwnął głową i zaczął opowiadać o swoim życiu. O dzieciństwie u Dursley'ów, o Kamieniu Filozoficznym, o Bazyliszku, o poznaniu Syriusza, aż w końcu o odrodzeniu Voldemorta. Nicole była na zmianę przerażona, wściekła, zdziwiona, pełna podziwu i roześmiana.
-I tak to było. - Harry zakończył swoją opowieść.
-Wiesz... Zazdroszczę ci tego, że masz przyjaciół, na których możesz zawsze polegać. Mnie nikt nigdy nie chciał lepiej poznać. Za bardzo się bali. Prawie cały swój wolny czas spędzałam ze zwierzętami. Są lepsze niż ludzie. Nie oceniają.
-Ze zwierzętami nie porozmawiasz. - zauważył Harry.
-Eee tam... Z goblinami, smokami i pegazami można się dogadać.
-Z goblinami?! - zdziwił się chłopak.
-Pomogłam im kiedyś. Od tego czasu są dla mnie całkiem miłe. - odparła z lekkim uśmiechem. - Ale to moja słodka tajemnica. Wiesz, poznałam kiedyś niesamowitego konia, Ariona. - dziewczyna aż uśmiechnęła się na samo wspomnienie. - Naprawdę jest niesamowity. Może poruszać się po każdej powierzchni z naprawdę ogromny,i prędkościami. Ostatnio widziałam go miesiąc temu. Tak nagle wyjechałam i nie pożegnałam.
-Na pewno jeszcze go spotkasz. - powiedział z przekonaniem i uśmiechem na twarzy. Wiedział, że siostra ufa mu, w końcu wyjawiła swoje najskrytsze tajemnice. Z tego tez powodu jego podejście do niej zmieniło się diametralnie. W końcu skoro ona mu zaufała, to czemu on ma nie ufać jej? - Czasami boje się, że sobie nie poradzę. Że znajdzie się coś, co mnie przerośnie. Ż przez to będą cierpieć ci, ma których mi zależy. - wyznał.
-Hej, osiągnąłeś o wiele więcej niż jakikolwiek inny czarodziej, dlatego wszyscy wierzą, że pokonasz tego idiotę, a my wszyscy ci w tym pomożemy na tyle, na ile będziemy mogli. - Harry nie wyglądał na przekonanego. - A jeśli tylko chcesz, to pomogę ci nauczyć się tego wszystkiego, co umiem. - zaproponowała.
-Naprawdę?! Mogłabyś?! - Harry był zaskoczony. Nie spodziewał się tego po siostrze.
-No jasne. - dziewczyna roześmiała się, widząc reakcję chłopaka. - I dziękuję. Ta rozmowa to najwspanialszy prezent jaki mogłabym dostać. - powiedziała, przytulając zaskoczonego bruneta.
-I vice versa. - odpowiedział radośnie. Dopiero teraz mógł powiedzieć, że naprawdę odnalazł swoją siostrę. - Wiesz... Nareszcie poczułem, że jestem w stanie to zrobić. Że jestem w stanie pokonać Voldemorta. - wyznał.
-I bardzo dobrze. - wtrącił się ktoś do ich rozmowy. - Jak by to wyglądało, gdyby jedyna nadzieja czarodziejskiego świata w siebie nie wierzyła.
-Felix! - krzyknęła karcąco Nicole. - Długo podsłuchujesz? - zapytała.
-Od początku. - wyznał, szczerząc się do dziewczyny. Nicole zmierzyła go wściekłym spojrzeniem.
-Wiesz, że to nie ładnie tak szpiegować innych? - zapytała, mrużąc oczy.
-Nie przesadzaj. - odpowiedział, szczerząc się.
-A wiesz co się robi jak się znajdzie takiego szpiega? - zapytała, wyjmując różdżkę. Chłopakowi zszedł wreszcie uśmiech z twarzy.
-Ile ty masz właściwie lat? - zapytał szybko Harry, chcąc rozładować napięcie.
-Siedemnaście. - odpowiedział.
-I już jesteś aurorem? - zdziwiła się dziewczyna, otwierając szerzej oczy.
-Co więcej. Będę twoim nauczycielem. - szepnął jej do ucha, robiąc straszną minę. - I największym koszmarem.
-Nie idę do Hogwartu. - powiedziała dziewczyna
-Czy to przypadkiem nie powinna być tajemnica? - zapytał Potter aurora.
-O cholera. - powiedział ten jedynie.
-Dyyyrektooorzeee! - krzyknęła dziewczyna i pobiegła szukać Dumbledore'a. Chciała się odegrać za wcześniejsze podsłuchiwanie i komentarze. Felix pognał jednak za nią. Ku rozpaczy Nicole, chłopak okazał się szybszy i jeszcze zanim zdążyła wejść do salonu, dogonił ją. Po chwili była już przerzucona przez ramię aurora.
-Puść mnie! - rozkazała, śmiejąc się i uderzając aurora w plecy.
-Puść ją. - powiedział Dumbledore, lekko rozbawiony. Felix posłuchał się go. - Szukałaś mnie, Nicole? - zapytał dyrektor.
-Tak. Chciałam się zapytać czy to prawda... - w tej chwili młody auror zakrył jej buzię dłonią.
-Seymour zostaw ją wreszcie. - powiedziała McGonagall lekko znudzonym, a lekko rozbawionym głosem, stając u boku dyrektora.
-A wiecie jakie tajemnice skrywa Nicole? - Felix zmienił temat. Dyrektor zastrzegł, że nikt nie może się dowiedzieć, że będzie uczył obrony przed czarną magią.
-Powiedziała ci? - zdziwiła się Hermiona, która przyszła, zwabiona hałasem, wraz z pozostałymi domownikami.
-Podsłuchał jak z nią rozmawiałem. - wytłumaczył Harry. - Zostaw ją wreszcie. - powiedział chłopak do Seymour'a, pomagając zabrać siostrze jego rękę z jej ust.
-Chciałam się zapytać czy to prawda, że Felix będzie uczył obrony przed czarną magią? - zapytała szybko. Auror nie zdążył nawet zareagować.
-Co?! - zdziwili się uczniowie i zlustrowali nowego nauczyciela spojrzeniem.
-Miałeś nikomu nie mówić. - powiedział z pretensją w głosie dyrektor.
-Co się stało to się nie odstanie. A wracając do poprzedniego tematu, to Nicole jest...
-To, że posłuchałeś nie upoważnia cię do rozpowiadania tego. - przerwał mu Harry. Seymour nie zwrócił na niego uwagi.
-Idiota! - dopiero krzyk rudowłosej spowodował, że Seymour umilkł.
-Nie złość się mała. - Felix obdarował ją uśmiechem, który dziewczyna skwitowała prychnięciem.
-Już zapomniałeś jak cię załatwiłam we Francji? Mogę przypomnieć. - odpowiedziała wściekła.
-Szantażystka. - mruknął auror pod nosem. Na jego nieszczęście dziewczyna usłyszała to.
-Kretyn. - odpowiedziała.
-Złośnica. - zripostował.
-Małpa. - odparowała bez chwili namysłu.
-Co? - zdziwił się auror.
-Co, co? - zapytała równie zdziwiona dziewczyna.
-Czemu nazwałaś mnie małpą? - zapytał.
-Nie lubię małp. Po za tym pasuje do ciebie. - Nicole wzruszyła ramionami.
-Wiesz co ci powiem Felixie. Lepiej uważaj, bo źle skończysz. - powiedział cicho dyrektor do nowego nauczyciela i roześmiał się. Seymour spróbował odgadnąć co Dumbledore miał na myśli, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Stał więc z głupią miną na środku pokoju, a właściwie przedpokoju. I stałby tak długo, gdyby nie rozległ się dzwonek do drzwi. Auror potrząsnął głową i wpuścił gości do środka.
Oprócz całej rodziny Weasley'ów, Hermiony, Syriusza i Lupina, przyszli również Tonks, Moody, Dumbledore, McGonagall, Andromeda, Felix i, o dziwo, Snape. Harry domyślił się, że ten ostatni przybył tu tylko ze względu na jego siostrę.
-Nicole, życzę ci abyś wreszcie była szczęśliwa. - powiedział chłopak, gdy wszyscy inni złożyli już im życzenia oraz dali prezenty, i wręczył jej podłużny pakunek. Dziewczyna rozpakowała go, a jej oczom ukazał się srebrny sztylet z rękojeścią wysadzaną diamentami. - Robota goblinów. - dodał. Dziewczyna patrzyła na sztylet z czułością.
-Musiał kosztować majątek. - westchnęła. Chłopak tylko wzruszył ramionami. - Harry, życzę ci, aby Voldemort dał ci wreszcie spokój i żebyś uwierzył w siebie. - dodała. - Ja nie wydałam ani knuta, ale myślę, że ci się spodoba. - powiedziała, podając chłopakowi kopertę. Ten zaintrygowany otworzył ją ostrożnie i przeczytał pergamin, znajdujący się w środku.
-Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! - zaczął krzyczeć tak głośno, że wszyscy zwrócili na niego uwagę.
-Co dostałeś? - zapytał zaciekawiony Ron.
-Zgadnij! - powiedział Harry. Szczęście od niego wręcz promieniowało.
-No powiedz, Potter. - powiedział Snape obojętnym tonem.
-No więc dostałem... - chwila przerwy, aby zbudować napięcie  - ...pozwolenie na używanie magii poza szkołą, tworzenie świstoklików, teleportację i zaklęcia niewybaczalne! - zakończył. Wszyscy spojrzeli na nich zdziwieni. - To najwspanialszy prezent na świecie! Dziękuję! - powiedział jeszcze raz i przytulił siostrę
-Ale jak? - zapytał Fred, patrząc podejrzliwie na Nicole.
-No cóż. Francuski minister zrobiłby wszystko żeby się mnie pozbyć. - powiedziała, lekko się uśmiechając.
-Mam nadzieję, że tym razem obyło się bez żadnych bomb. - zażartował Snape, marszcząc brwi i wykrzywiając się w czymś, co w jego mniemaniu było uśmiechem. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni, ale nikt nie skomentował dziwnego zachowania nauczyciela.
-Wystarczył zatruty pergamin. - odparowała. Goście spojrzeli na nią z lekkim strachem, dziewczyna jednak zaczęła się śmiać. Dopiero po chwili ludzie zrozumieli, że to był tylko żart. - Nie no, naprawdę uwierzyliście? - zdziwiła się.
-Po tobie mógłbym się tego spodziewać. - stwierdził Syriusz. Nicole prychnęła i zagłębiła się w rozmowę z Felixem.
Gdy wszyscy goście już poszli Nicole i Harry zrobili mały przegląd prezentów.
-Od Snape'a dostałem mugolski zestaw małego chemika. - powiedział rozbawiony chłopak. - Nie sądziłem, że on ma poczucie humoru.
-Ja od niego dostałam książkę do eliksirów. I to taką, której istnieje jedynie tysiąc egzemplarzy. Za to Łapa z Lunatykiem się popisali. Nie umiem latać i dostałam miotłę. - westchnęła z uśmiechem na twarzy.
-Wreszcie będziesz miała motywację, żeby się dobrze nauczyć latać. - stwierdził. - Ja od nich dostałem oryginalny zestaw do Błyskawicy. Super! - ucieszył się chłopak. Zachwycali się jeszcze przez chwilę prezentami, aż w końcu uznali, że są zbyt zmęczeni i udali się do swoich pokoi.

***
Kolejny rozdział za nami! Jak Wam się podoba historia?
Dziękuję Wam za ponad 200 odsłon! Naprawdę się nie spodziewałam.
Teraz rozdziały prawdopodobnie będą trochę rzadziej, ponieważ zaczyna się walka o oceny na koniec gimanzjum, a zamierzam iść do dobrego liceum i każdy punkt w rekrutacji będzie na wagę złota. Ale obiecuję, że po wystawieniu ocen zrobię mały maraton. Co wy na to?

Harry Potter i Nowa NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz