Hogwart tak chce

14.9K 620 120
                                    

Nie minęło dziesięć minut od wybudzenia się Nicole, jak w Skrzydle Szpitalnym zjawił się Harry, Syriusz, Ron i Hermiona, którzy zostali zawiadomieni przez Pomfrey.
-Co z nią? - spytał zaniepokojony Syriusz.
-Podałam eliksir przeciwbólowy i uspokajający. Wygląda na to, że wszystko jest w porządku. -odpowiedziała uzdrowicielka trochę markotnie. Nadal nie wiedziała na co chorowała dziewczyna, co, według niej, było ujmą na jej honorze.
-Czyli będzie wszystko dobrze? -upewnił się Harry.
-Powinno. - stwierdziła Pomfrey.
-I będzie mogła wrócić do dormitorium? - spytała Hermiona.
-Pan dyrektor twierdzi, że tak. -odparła głosem, wskazującym na to, że ona najchętniej by potrzymała dziewczynę w Skrzydle jeszcze przez tydzień. A może i dwa. A najlepiej to dopóki nie dowie się dlaczego chorowała. Jednak to dyrektor miał ostateczne zdanie i nie mogła się mu przeciwstawić. - Tylko jeżeli poczujesz się gorzej, to masz natychmiast powiedzieć. - zastrzegła kobieta. - Nawet jeżeli wyda ci się to zupełnie nie warte uwagi.
-Mhm. - zgodziła się rudowłosa,przewracając oczami.
-I masz brać leki. - dodała.
-Oczywiście. - zgodziła się dziewczyna szybko.
-I uważać na siebie.
-Jak zawsze.
-I nie przemęczać.
-Taaa...
-I... Czy ty mnie w ogóle słuchasz? -zapytała nagle uzdrowicielka.
-Będę. - odpowiedziała automatycznie Nicole. Black parsknął śmiechem, a Pomfrey pokręciła z politowaniem głową.
-Tu chodzi o twoje zdrowie dziewczyno. Masz je tylko jedno, a pewnych zniszczeń nawet magia nie naprawi.
-Ma pani całkowitą rację. - zgodziła się gorliwie nastolatka. - Mogę już iść? - spytała szybko na koniec. Uzdrowicielka westchnęła ciężko.
-Tak, ale codziennie o dziewiętnastej widzę cię na kontroli.
Nicole jęknęła.
-Ale po co? Przecież jak coś mi będzie to od razu przyjdę. - jęczała.
-Wolisz zostać? - zapytała Pomfrey.
-Ma pani bardzo przekonujące argumenty. - przyznała rudowłosa niechętnie i wstała z łóżka, po czym się przeciągnęła. - O rany, ale mnie bol... eee... ale się wyspałam. Tak bardzo, że aż plecy mi się zastały.
Pielęgniarka obdarzyła ją podejrzliwym spojrzeniem.
-Tylko pamiętaj. Czekam na ciebie jutro o dziewiętnastej. Jeżeli spóźnisz się choć minutę, to przykuję cię do tego łóżka. I niech się wali, niech się pali, ja postawię na swoim. - zagroziła i odeszła.
-Od kiedy ona taka surowa? - spytał Ron.
-Od kiedy nie może zdiagnozować czegoś. - odpowiedziała Hermiona. - To tak jakby Snape nie umiał zrobić jakiegoś eliksiru.
Przyjaciele parsknęli śmiechem.

Nicole myślała, że przez wzgląd na chorobę będzie miała trochę luzu. Myliła się. Na obronę przyszła godzinę później. W końcu wywalczyła sobie ten przywilej i zamierzała z niego korzystać.
-Potter, lekcja zaczęła się godzinę temu. - zauważył Felix, gdy tylko zobaczył dziewczynę.
-Przecież mogę spóźniać się godzinę. - odpowiedziała zdziwiona.
-Do wczoraj. - odparł auror. - Za karę...
-Chwila. - przerwała mu nastolatka. -Nie wiedziałam o tym. Nikt wcześniej nie mówił.
-A to nie mój problem. - Felix wzruszył ramionami. Hermiona spojrzała na niego z zaskoczeniem, a gdy ujrzała jego wyraz twarzy była zdziwiona jeszcze bardziej. Seymour droczył się z Nicole! Nie robił jej na złość tylko się droczył!
-Bawisz się w Snape'a? - spytał, przysłuchujący się tej wymianie zdań, Harry.
-Nie jesteśmy na ty Potter. -powiedział nieco opryskliwie Felix, choć w oczach błyszczały iskierki jakiegoś podekscytowania. 
-Nigdy wcześniej nie miałeś...znaczy PAN PROFESOR nie miał z tym problemu. - stwierdziła ironicznie Nicole.
-No wiesz, to już było bezczelne. Szlaban ze mną dzisiaj o siedemnastej. - zakończył tryumfalnie Felix. Uczniom dosłownie opadła szczęka. Seymour nigdy wcześniej nie dał szlabanu!
-Ciekawe co go ugryzło? - spytała cicho Lavander.
-Może któreś ze zwierzaków Hagrida. - zażartowała Parvati. Wszyscy, którzy to usłyszeli parsknęli śmiechem. Auror zmierzył ich spojrzeniem.
-Koniec tej sielanki, zaczynamy w końcu lekcję. Dzisiaj zmierzymy się z boginami.
-Ale my już to przerabialiśmy. -poinformowała go Hermiona. - W trzeciej klasie, z profesorem Lupinem. Umiemy pokonać bogina.
-Negujesz poprawność moich metod nauczania? - spytał tonem godnym Snape'a auror. Hermiona wyszeptała ciche „nie" i razem z innymi uczniami zaczęła walczyć ze stworami, które świetnie umiała pokonać, rzucając czasami niepewne spojrzenie w stronę nauczyciela, który przyglądał im się bacznie. A na koniec lekcji dał im jeszcze długą listę zaklęć do nauczenia się.

Harry Potter i Nowa NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz