W drodze powrotnej

13.7K 617 67
                                    

Pod rozdziałem możecie zadawać pytania do bohaterów! Chętnie na nie odpowiedzą :P
***
Po ataku Śmierciożerców w Hogsmeade nastroje w społeczeństwie czarodziejów nie były dobre. Ludzie byli niezadowoleni z sytuacji, która zapanowała w magicznym świecie. Powrót Voldemorta, który Knot wreszcie przyjął jako fakt, wywołał panikę i powszechny strach. Dodatkowo czarodzieje byli wściekli że dowiadują się o niebezpieczeństwie dopiero po kilku miesiącach. Nic dziwnego więc, że niecały tydzień po ataku na Hogsmeade, Korneliusz Knot został odwołany ze stanowiska Ministra Magii. Możliwe, że  zdołałby przetrwać całą tą aferę bez większego uszczerbku, jednak niejaki Darkside podsycał negatywne nastawienie czarodziejów, w skutek czego, z poparciem większości społeczeństwa, sam objął stanowisko Ministra Magii.
-Skąd się w ogóle ten cały Darkside wziął? - pytała Hermiona, gdy przy śniadaniu czytali o rewolucyjnych zmianach w Ministerstwie. - Zazwyczaj wybiera się kogoś, kto obejmował prawie tak samo ważne funkcje co minister, a ten Darkside pojawił się znikąd. - ekscytowała się.
-Ja kojarzę to nazwisko... - stwierdziła Nicole. - To chyba było ze trzy lata temu podczas akcji na ulicy Diabelskiej Posoki - przyjaciele spojrzeli na nią pytająco - francuskim Nokturnie - wytłumaczyła szybko -  ale nie pamiętam gdzie...
-A czy to ważne? - wtrącił się Weasley.
-Och, no jasne, że tak, Ron! - odpowiedziała Hermiona oburzona, że ktoś w ogóle mógł zadać tak głupie pytanie. - W końcu on będzie wpływał na nasze życie. Już ma podobno przyszykowane kilka ustaw, które mają zwiększyć nasze bezpieczeństwo.
-Może w końcu będzie normalny minister. - stwierdził Harry. - Bo za Knotem to raczej nie przepadam.
-Jak chyba każdy. Straszny z niego buc. - zgodził się z nim Ron. - Może Zakon wie o tym całym Darkside'dzie więcej. - zastanowił się.
-Możliwe. - zgodziła się z bratem Ginny. - Ale jeśli tak to dzisiaj się chyba dowiemy, co? - spytała z uśmiechem na ustach. Tego dnia uczniowie, którzy nie zadeklarowali, że zostają w zamku na święta, wracali do domu. Weasley'owie, Potterowie i Granger zamierzali spędzić Boże Narodzenie spokojnie w Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa, gdzie na Wigilię zaproszeni byli wszyscy członkowie stowarzyszenia, a także aurorzy.
-Nie dopuszczą nas do tak ważnej informacji. - stwierdziła Hermiona.
-No chyba, że coś im się wymknie przy stole. - dodał Harry. - A znając aurorów, nie będą gadać o niczym innym.
-Pytałam mamy i podobno niewielu z nich przyjdzie. Wszyscy mówią, że by chcieli, ale mają zbyt wiele pracy. Będzie tylko Mia Stanley, Will Parker i Seymour. - poinformowała Ginny. Słysząc ostatnie nazwisko Nicole warknęła nieprzyjaźnie.
-Nadal jesteś na niego obrażona. - bardziej stwierdziła, niż spytała rozbawiona Hermiona. Nicole boczyła się na aurora, odkąd ten ją zignorował w obozie i na przekór jemu i wszystkim innym postanowiła nie pisnąć ani słówka o powrocie Wintersów, chociaż Hermiona przez trzy dni usiłowała ją przekonać do poinformowania o tym aurorów. Jednak żadne argumenty nie działały na rudowłosą, a stwierdzenie że jak ona nie powie nikomu, to szatynka sama to zrobi, skończyło się utratą głosu Hermiony, którego nie dało się przywrócić żadnym znanym przez Gryfonkę zaklęciem czy eliksirem. Po tym zdarzeniu Granger skapitulowała.
-Pytasz jakbyś nie wiedziała. - odparła Nicole. Felix próbował ją przeprosić już kilka razy na kilka różnych sposobów. Listownie, osobiście, z kwiatami, bez, wywołując tym samym zazdrość na twarzach uczennic i plotki wśród uczniów. Dziewczyna była jednak nieugięta. Harry przywołał w myślach opowieści Syriusza o swojej mamie, która, podobno, gdy się zaparła to nikt nie mógł jej przekonać. Chrzestny opowiadał mu, że tak było nawet w przypadku jej męża, uparła się, że go nie kocha, mimo że wszystkie znaki na ziemi i w niebie mówiły, że jest inaczej. Odpuściła dopiero wtedy, gdy Hogwart zamknął ją wraz z Jamesem.
W takich chwilach Harry nie mógł się pozbyć z głowy stwierdzenia, że choć dziewczyna jest szalona, niepoważna i nie przejmuje się zasadami jak ich ojciec, to jednak pozostałą, zdecydowanie większą część charakteru odziedziczyła po matce. 
-Zachowujesz się jakby co najmniej cię torturował. - stwierdziła Ginny, przewracając oczami. - Odpuściłabyś w końcu.
-Młoda jeszcze jesteś, życia nie znasz, to się nie odzywaj. - zgasiła przyjaciółkę Nicole, po czym rzuciła spojrzeniem w stronę Davida Halla. Dopiero niedawno zaczęła go podrywać zgodnie z przykazem Dumbledore'a. Zakładała krótkie spódniczki, uśmiechała się prowokacyjnie. Takie zachowanie było zupełnie nie w jej stylu, ale Nicole wiedziała, że zrobi wszystko, aby osiągnąć cel. Teraz zobaczyła, że chłopak siedzi sam, więc wstała, rzucając znaczące spojrzenie Hermionie. W drodze poprawiła kusą, czarną spódniczkę i białą bluzkę. Kilku chłopaków odprowadzało ją tęsknym spojrzeniem.
-Cześć. - przywitała się, po czym usiadła, obok niego. Niemal stykali się nogami.
-Umm... Hej. A ty nie ze swoim braciszkiem? - zapytał trochę złośliwie.
-Rodzina rodziną, ale czasami trzeba od niej odpocząć. - westchnęła. - Jeżeli ci przeszkadzam to sobie pójdę. - powiedziała, zabarwiając głos smutkiem.
-Nie, jasne, że mi nie przeszkadzasz. - odparł od razu chłopak.
-To się cieszę. Niby jestem w Hogwarcie już kilka miesięcy, a tak naprawdę poza bratem i jego przyjaciółmi nie zaprzyjaźniłam się tu z nikim. - wyznała.
-To pewnie przez ten artykuł Skeeter. Wszyscy się boją. - stwierdził chłopak.
-Ale ty chyba nie? - zapytała z nadzieją w głosie. W środku jednak cała skręcała się z powodu, że musi grać taką biedną, słodką istotkę.
-No jasne, że nie. Nie wierzę raczej w artykuły Skeeter. No i jestem Gryfonem. Niczego się nie boję. - powiedział pewnie.
-No cóż, niektórzy chyba nie są tak odważni jak ty. - stwierdziła, starając się, aby chłopak odniósł wrażenie, że mu imponuje.
-Z tym trzeba się urodzić. - odpowiedział dumnie, ale z lekkim uśmiechem na twarzy. Dziewczyna roześmiała się lekko.
-Fakt. - przyznała mu rację. - Wiesz, fajnie się z tobą rozmawia, ale muszę iść, bo zaraz pociąg mi ucieknie. - powiedziała, wstając powoli.
-Szkoda. - odpowiedział chłopak. Wydawało się, że jego smutek w głosie jest szczery.
-Ale porozmawiamy jeszcze kiedyś, prawda? - zapytała dziewczyna, po czym pochyliła się i pocałowała chłopaka w policzek. Już po chwili pędziła w stronę pociągu.

Po czterech godzinach podróży Ginny przysypiała, Harry czytał książkę Najlepsi szukający w historii quidditch'a. Był to jedyny temat, który interesował chłopaka na tyle, by dobrowolnie czytać o nim książki. Ron zaś siedział z pudełkiem czekoladowych żab na kolanach i je jadł, a Hermiona, jak to ona, czytała Czego jeszcze nie wiesz o Hogwarcie? Tajemnice starego zamku. Nicole skrzywiła się. Naprawdę nie wiedziała kogo mogłaby interesować historia zamku? Przecież to strasznie nudne!
-Idę się przejść. - rzuciła cicho, aby nie obudzić rudowłosej. Odpowiedziały jej skinienia głowy i ciche, potakujące mruknięcia, chociaż wiedziała, że gdyby oznajmiła, że idzie polecieć na smoku walczyć z żelkowym potworem, reakcje byłyby identyczne. Z cichym westchnięciem i zrezygnowaniem wymalowanym na twarzy wyszła z przedziału i wolnym krokiem zaczęła przechadzać się korytarzem, rozmyślając. Jej myśli pognały od razu w stronę pewnego aurora. Jakby nie mogły skierować się na coś innego? Chociażby na święta, które były za tydzień. Ale nie! To zawsze musiał być Seymour. Może powinna w końcu mu odpuścić? Nie przeczyła, lubiła Felixa, lubiła z nim rozmawiać, przekomarzać się i kłócić. Była to jedna z niewielu osób, które traktowała ją jak równy z równym. A było to dość niespotykane w Hogwarcie, ponieważ, po ukazaniu się artykułu Skeeter, uczniowie zaczęli jej unikać. Nie wiedziała czy to ze strachu, czy też brzydzili się tym, co robiła. Zresztą... Było jej wszystko jedno. Miała ludzi, którzy cenili ją za to jaka jest i to jej wystarczyło.
Prawdą było jednak, że mężczyzna ją strasznie zdenerwował. I nie chodziło o zabronienie udziału w bitwie, czy zafundowanie kąpieli błotnej podczas ćwiczeń, tylko o potraktowanie jej jak małolatę przed swoimi znajomymi oraz zlekceważeniu jej słów. Ważnym było dla niej poważne traktowanie jej przez innych, a Seymour tego nie zrobił. I to właśnie o to był ten cały żal. Nagle jej myśli przerwał wybuch. Pociąg zachybotał się na torach, a po chwili spory kawałek sufitu wagonu runął się wprost na Nicole. Rudowłosa instynktownie rzuciła się w bok, jednak nie była dostatecznie szybka. Ogromna deska upadła na jej brzuch, przygwożdżając ją do podłogi. Dziewczyna jęknęła z bólu, a w oczach pojawiły się łzy. Próbowała pozbyć się ciężaru, jednak była zbyt słaba. Została unieruchomiona i bezbronna, podczas, gdy nie wiedziała nawet co się dzieje. Bo w końcu sufity w wagonach nie walą się tak nagle i bez powodu, prawda?
Wkrótce jednak dostała odpowiedź na swoje pytanie. Usłyszała wiele niskich głosów wypowiadających inkantacje czarnomagicznych zaklęć, a po chwili zobaczyła również różnokolorowe, śmiercionośne światła latające w dosłownie wszystkie, możliwe strony. Dziewczyna błagała w myślach, aby przeciwnicy jej nie zauważyli i nasłuchiwała, starając się ignorować ból brzucha i krew wypływającą spod kawałka wagonu, który ją przygniatał.
-Szukać Pottera! - zarządził właściciel głosu pełnego nienawiści i zimnego jak lód. Nie należał on do samego Voldemorta, jednak dziewczyna bez trudu przyporządkowała głos do prawej ręki Czarnego Pana - Wilmphorne'a. Wzdrygnęła się na samą myśl, że jego właściciel mógłby ją znaleźć w takim stanie i okolicznościach. Jej szanse przeżycia byłyby niemalże zerowe, zwłaszcza, że nie bawiłby się w zaciąganie jej przed oblicze Voldemrota, który jakimś dziwnym sposobem nie mógł jej wyrządzić krzywdy, tylko strzelił w nią Avadą od razu.
-Którego? - spytało kilka znacznie przyjemniejszych głosów, chociaż dało się wyczuć, że nie tak chciały brzmieć.
-Wszystko jedno! - odpowiedział z odrobiną szaleństwa w głosie Wilmphorne.
Dziewczyna mimowolnie zacisnęła powieki. Wiedziała, że to nie uczyni ją niewidzialną, ale przynajmniej sprawi, że poczuje się mniej widoczna. Trwała tak przez kilka długich chwil, strając się oddychać jak najciszej i być jak najmniej widoczną. W końcu jednak odważyła się ponownie otworzyć oczy. Brzuch bolał ją, a krwi ubywało coraz więcej z każdą sekundą. Bitwa mogła się nie skończyć prędko, ale jej krew już tak. Nicole powoli ogarniał strach, jednak od razu starała się go  opanować. Ze spokojem, który kosztował ją naprawdę wiele, podniosła głowę i rozejrzała się na tyle, na ile umożliwiał jej to ból i deska częściowo wbita w brzuch. Nikogo jednak nie było w zasięgu wzroku, a krzyki mogły przywołać śmierciożerców. Dziewczyna rozpaczliwie szukała wyjścia z sytuacji. Nie chciała umierać. A przynajmniej nie tak. Gdy była jeszcze we Francji wyobrażała sobie, że dożyje późnej starości. Była przywódczynią gangu, ale magia i jej forma animagiczna dawały ogromną przewagę w mugolskim świecie. Kiedy już przeniosła się do Anglii, wiedziała, że jej wyobrażenia mogą się nie spełnić. Co więcej, spodziewała się tego. Myślała jednak, że zginie w walce, że przyczyni się do zwycięstwa dobra, że pomoże pokonać Voldemorta. Nie przemknęło jej nawet przez myśl, że jej koniec będzie miał postać kawałka wagonu. Nagle jednak Nicole usłyszała kroki dochodzące ze strony, z której przyszli śmierciożercy. W jej sercu zatliła się nadzieja, że to może któryś z uczniów lub aurorów. Pospiesznie zwróciła w tamtą stronę swój wzrok, a po chwili odetchnęła z ulgą. Neville biegł trochę spanikowany w stronę, w którą udali się śmierciożercy.
-Neville! Nie! - krzyknęła i po chwili jęknęła z bólu, a w oczach momentalnie pojawiły się łzy. Czuła jakby coś rozrywało jej brzuch. Ból był tak wielki, że ledwo go wytrzymywała.
-Merlinie, Nicole, co ci się stało? Zaraz kogoś przyprowadzę. Właśnie biegłem do przedziału nauczycielskiego, bo jedna pierwszoklasistka ma połamaną rękę, ale to nic poważnego. - chłopak paplał bardzo szybko. Zarówno to jak i jego postawa oraz mina wskazywały, że jest przerażony i zdezorientowany całą sytuacją.
-Śmierciożercy tam poszli. Pomóż mi to zdjąć. - odpowiedziała cicho, ledwo słyszalnie. Nie miała jednak siły powiedzieć głośniej. Na szczęście chłopak miał doskonały słuch. Szybko kucnął obok niej i chwycił dość gwałtownie deskę. Spowodowało to, że drewno rozcięło skórę na brzuchu dziewczyny jeszcze bardziej. Zacisnęła jednak usta, wiedząc, że gdyby Gryfon usłyszał jej krzyk, zacząłby się stresować jeszcze bardziej, co prawie na pewno nie skończyłoby się dla niej dobrze. Nicole chwyciła ostatkami sił deskę i starała się pomóc chłopakowi. Po kilku minutach udało im się. Zakrwawiony kawałek sufitu leżał dwie stopy od niej. Dziewczyna była wycieńczona, mimo to, z trochę nieudolną pomocą Longbottoma, podniosła się na nogi. Prawą ręką opierała się na chłopaku, a lewą przyciskała do rany, aby choć trochę powstrzymać upływ krwi. Na niewiele się to zdało, jednak dziewczyna i tak ruszyła do przodu. Po kilku minutach w czasie których zrobili może z dziesięć kroków, usłyszeli mnóstwo charakterystycznych dla teleportacji trzasków. Chwilę po tym rozległ się okrzyk radości.
-Już po bitwie. - stwierdził szczęśliwy Neville. W jego oczach zalśniły łzy szczęścia. - Zaraz ktoś ci pomoże. - dodał zdecydowanie bardziej pewny siebie.. Dziewczyna w odpowiedzi jedynie kiwnęła głową, modląc się w duchu, aby stało się to jak najszybciej. Nie wiedziała ile jeszcze wytrzyma. Na szczęście prawie od razu na korytarzu pojawił się Seymour.
-Na gacie Merlina, Nicole, kto cię tak urządził?! - spytał doskakując do wpół przytomnej nastolatki i wziął ją na ręce tak, aby jak najmniej naruszyć ranę na brzuchu. - I ty jej pozwoliłeś w takim stanie iść?! - spytał groźnie Felix. Neville momentalnie stracił pewność siebie. Seymour jednak nie zauważył tego, zbyt zajęty dziewczyną, która właśnie straciła przytomność w jego ramionach.

***
Tak! Jest w końcu rozdział! Musicie być przygotowani na to, że teraz na rozdział będzie trzeba poczekać trochę dłużej. Niestety szkoła daje się we znaki, a i ja mam jeszcze życie poza wattpadem i szkołą :) Mam nadzieję, że wykażecie się cierpliwością i wciąż będziecie czytać Nową Nadzieję.
Tak jak pisałam wyżej, w komentarzach możecie zadawać pytania do bohaterów.
Bajo!

Harry Potter i Nowa NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz