Rozdział Dwudziesty Siódmy

1.6K 133 47
                                    

Leondre

- Ty idioto! Rujnujesz mi życie! - wrzasnąłem do blondyna, gdy odeszliśmy kilkanaście metrów od domu szatynki. 

- Ja? Śmieszny jesteś... - zanim zdążył coś dodać przyłożyłem mu pięścią z półobrotu i po chwili leżał na chodniku. Z kącika jego ust kapała krew, ale w tej chwili miałem to gdzieś. Odszedłem kilka kroków, lecz po chwili ktoś pociągnął mnie za kaptur i poległem na trawniku niczym kłoda. Charlie kopnął mnie w bok i schylił się by strzelić mnie w twarz z otwartej dłoni. Otworzyłem oczy szerzej. Chłopak splunął w moją stronę i odbiegł z kapturem na głowie. Pozbierałem się z ziemi i kulejący poszedłem do domu. 

Pociągnąłem za klamkę, ale ona nie chciała ustąpić. Wyjąłem z kieszeni klucz i przekręciłem go w zamku. Zdjąłem buty i bluzę w korytarzu i skierowałem się do kuchni. Na blacie leżała różowa karteczka zabazgrana pismem mojej mamy. 

Leoś, Tilly jest chora, więc zabieram ją do babci, do Irlandii. Wiesz, zostanę tu z nią na jakiś tydzień. Matilda zostanie w Mullingar na jakiś miesiąc. Pieniądze masz w komodzie, w mojej sypialni... A i możesz zaprosić sobie Marthę czy Charliego. 

Kocham,

Mama xx

No i dobrze. Rozwiążę wszystkie sprawy zanim mama wróci i będzie spokój. Wszedłem ledwo co do mojego pokoju i z szafy wyjąłem sobie czystą, czarną koszulkę i szare dresy. Skierowałem się do łazienki. Gdy zdjąłem koszulkę spostrzegłem na biodrze siniaka wielkości mojej dłoni. Przy najmniejszym, choćby schyleniu się, ból był niemiłosierny. Oprócz tego miałem czerwony odcisk dłoni na twarzy. Nie przejąłem się tym i zrzuciłem z siebie spodnie i bokserki.

Po wzięciu prysznica i przebraniu się wziąłem telefon i podłączyłem go, ponieważ spostrzegłem, że jest wyłączony, co lepsza - rozładowany. 
Gdy się włączył, ogarnąłem wiadomości. 

8 nieodczytanych wiadomości od: Princess.

5 nieodebranych połączeń od: Princess.

Zacząłem od wiadomości.

Princess: Leo, wszystko okej?

Princess: Rozumiem, że jesteś zły, ale odpisz.

Princess: Chociaż kropkę.

Princess: Przecinek.

Princess: Wiesz, nieźle całujesz. To było mocne.

Princess: Leondre Antonio Santino Devries! Odpisz mi!

Princess: Kurde Leo!

Princess: Martwię się, okej?

Ja: Wszystko u mnie dobrze, to słodkie, że się martwisz. 

Princess: O mój Ra! Ty żyjesz! Ja widziałam z okna... Jak cię bił.

Ja: Jestem mocny, dałem mu radę. 

Princess: Idę do Ciebie.

Ja: Hola, dobrze się czuję, nie musisz!

Princess: Ale chcę. Koniec.

Ups, wkopałem się...

><><><><
5/7
Jestem z siebie dumna. :)

Kto się spodziewał takiego obrotu spraw?!

Następny rozdział dopiero od 18 gwiazdek, bo tak xD

KOMENTUJCIE!!!

Up All Night [Chardre Lenevries}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz