Rozdział Czternasty

33.9K 2K 86
                                    

A dla Was czym jest dotyk?

***** Li *****

Cholera. Wszystko się skomplikowało.
Patrzyłam, jak Rose biegnie do domu, a następnie wchodzi do środka i nie oglądając się za siebie znika w środku, trzaskając przy tym drzwiami. Zrozumiałam, że mam się do niej nie zbliżać. Jednym słowem kazała mi spieprzać. Westchnęłam, ale posłuchałam. Na jej miejscu też wolałabym pobyć teraz sama. Działo się za dużo na raz. I ten postrzał. Fatalnie.

Poczułam na twarzy zimne krople i ze zdziwieniem zauważyła, że zaczęło padać. Nawet nie wiedziałam, kiedy dokładnie słońce schowało się za chmury.

Podeszłam powoli pod dom i znów usłyszałam przytłumione trzaśnięcie. Dziewczyna musiała dotrzeć do swojego pokoju.
Pozostało mi tylko czekać. Miałam ochotę pobiec do Willa, ale wiedziałam, że urwałby mi za to głowę. Musiałam zostać i pilnować Rose. Usiadłam, więc na ławeczce pod daszkiem i wyciągając telefon wybrałam numer Sooki. Ktoś musiał posprzątać ten cały burdel, a dziewczynie choć można było zarzucać wiele, to akurat nie to, że źle wykonuje robotę. Była najlepsza.

-Halo? - Odbierała warcząc do słuchawki. - Czego chcesz Richardson?

-Cześć Sook, mamy mały problem. - Oświadczyłam udając wyluzowaną, co kompletnie nie pasowało do kontekstu mojej wypowiedzi. - I cóż, jest robota dla ciebie.

-Ach tak? - Chwyciła za przynętę.

-Yhym. Mamy faceta z bronią, Will właśnie go przesłuchuje.

-Gdzie?

-W lasku przy domie Rose. - Wyjaśniłam, a kiedy się nie odzywała dodałam - Jego koleżanki. - Chociaż wcale nie musiałam tego mówić. Już ona dobrze wiedziała za czyim domem i gdzie dokładnie.

-Znów ta małolata. Mówiłam, że wpędzi was w kłopoty, ale wy jak zwykle jesteście najmądrzejsi na całym świcie.

-To akurat nie jest jej wina.

Prychnęła.

-Jasne!

Zaczynała mnie irytować.

-Okej, poradzimy sobie sami.

-Nie wygłupiaj się. Zaraz tam będę.

-Dzięki.

Rozłączyła się bez pożegnania, co nie było niczym nowym. Milusia, jak zawsze. Jakie to szczęście, że Will nie odwzajemniał jej uczuć - pomyślałam. Nie chciałabym kogoś takiego w rodzinie, starczyli mi już ci, którzy w niej byli. Albo może inaczej. Ci, którzy się z niej wypisali na własne życzenie.

Westchnęłam na myśl o rodzicach. Skora czułam się tak fatalnie myśląc o nich, to co dopiero musiał czuć Will? Mój braciszek. Wiecznie poważny, milczący i najlepszy we wszystkim co robił.

Zamknęłam oczy, wracając myślami do dnia, w którym uratowała go ta mała, bojąca się dotyku, ale jakże mimo wszystko odważna blondyneczka, która teraz siedziała gdzieś tam na górze w domu, zapewne wściekła na naszą dwójkę.

Otworzone z impetem drzwi uderzyły o ścianę, a mój starszy brat wszedł do środka i nic sobie z tego nie robiąc trzasnął nimi ponownie. Z futryny posypał się tynk.

-Hej! Co one ci niby zrobiły? - Zapytałam z rozbawieniem pokazując na drzwi, bo jego humorki nie były niczym nowym, ale kiedy na mnie spojrzał poczułam, jak radość ulatuje ze mnie, niczym gaz z butelki. Jego kurtka była podarta, pięści rozwalane, buty poodwiązywane, a wzrok tak rozbiegany, jakby w ogóle nie należał do istoty myślącej. - Coś ty zrobił Will?

Naucz Mnie Dotyku ✔ - Premiera 18 października Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz