Naszym oczom ukazało się istne pobojowisko. Ubrania mamy leżały porozrzucane po całej podłodze, a oprócz nich rozpoznałam też kilka też męskich. Nie miałam jednak pojęcia do kogo mogłyby należeć. Zerknęłam na Willa, a ten pokazał mi palcem, żebym była cicho. Tym razem nie miałam zamiaru mu się sprzeciwiać. Pokiwałam głową i bez słowa przepuściłam go przodem.
Z salonu dobiegał jakiś dziwny hałas, więc Will odstawił moją torbę na ziemi i ostrożnie ruszył do przodu. Udałam się za nim, choć serce próbowało wyskoczyć mi z piersi. Nie mogłam jednak zostać w miejscu. To była moja mama. Strach o nią obezwładniał całe moje ciało. Wiedziałam, że jeśli stała jej się krzywda to była moja wina. Tak samo, jak i wiedziałam, że nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
Will rozglądał się na boki, jakby obawiał się, że ktoś może wyskoczyć na nas z innego pomieszczenia, aż wreszcie dotarliśmy do kuchni, w której panował jeszcze większy bajzel. Zamrugałam, aby upewnić się, że to, co właśnie widziałam nie było tylko złudzeniem. Nic z tego. Nawet szczypanie w przegub nie sprawiło, że się obudziłam.
W pomieszczeniu przede mną dosłownie wszędzie walały się butelki po winie Sauvignon Blanc - jednym z ulubionych win mamy.
Jedna z lampek z potłuczonych lampek leżała pod stołem obok zużytej prezerwatywy, a trzy inne walały się na blacie. W zlewie piętrzyła się góra brudnych nauczyć.
Zrobiło mi się niedobrze. Co tutaj się stało? Czyżby dorwali ją akurat, gdy miała gości?
Przeniosłam wzrok na swój pokój. Drzwi były otwarte, a wszystko w środku wydawało się wyglądać tak samo, jak tego ranka, gdy jechałam do babci.Zerknęłam na Willa, kompletnie nie rozumiejąc co powinnam o tym wszystkim myśleć. Chłopak dotarł akurat na próg salonu i oglądając się na mnie machnął, abym podeszła bliżej. Ruszyłam na palcach tak, by nikt nie mógł mnie usłyszeć, a kiedy wreszcie stanęłam obok pokazał ręką w kierunku sofy.
Wzięłam ostatni wdech i modląc się w duchu o życie mamy wychyliłam się zza futryny. Moje serce momentalnie stanęło w piersi. Może nie tak dosłownie, jak to stało się ostatnim razem, ale czułam jakby się zatrzymało. Moja rodzicielka leżała na środku łóżka rozebrana do naga ze związanymi nogami i rękoma. Usta miała zaklejone żółtą taśmą malarską, a nad nią górował półnagi mężczyzna. Z przerażeniem zobaczyłam, jak unosi w górę pas i nim zdążyłam wydać z siebie choćby jeden dźwięk, Will znalazła się w środku. Z szeroko otwartymi oczami patrzyłam, jak zaskoczony mężczyzna dostał od niego pięścią w twarz. Z nosa intruza polała się krew.
Wreszcie oprzytomniałam. Zerwałam się z miejsca i biegiem rzuciłam w stronę matki. Trzęsącymi się dłońmi ściągnęłam taśmę z jej twarzy. Miała wielki okrągłe oczy, w których zbierały się łzy. Spojrzałam na jej związane dłonie. To było okropne! Ohydne! Przez co ona musiała tu przejść?
- Mamo już nic ci nie grozi, obiecuję.
Spróbowałam przytulić ją do siebie, ale o dziwo nie pozwoliła mi na to. Musiała być w ogromnym szoku.
- Rose?
- Ciśśś, zaraz się tobą zajmiemy. – Pocieszałam.
- Rose!
- Wiem, nic nie musisz mówić.
- Cholera jasna Rose! – Uniosłam głowę spoglądając na nią zdziwiona, ponieważ jej głos stał się zimny, jak stal. Brzmiał zupełnie tak, jak wtedy, gdy w dzieciństwie zrobiła coś złego. - Co ty tu robisz?
Odsunęłam się od niej porażona jej słowami. Jak to co ja tutaj robiłam?!
Ratowałam jej pieprzone życie - wrzeszczał głosik w mojej głowie. I chyba pierwszy raz w życiu się z nim zgadzałam.
Nie mogłam pojąć skąd ta złość? Przecież...
CZYTASZ
Naucz Mnie Dotyku ✔ - Premiera 18 października
RomansaPremiera 18 pazdziernika 💜. Życie osiemnastoletniej Rosaliny Clarkson nigdy nie było usłane różami. Nastolatka odkąd tylko sięga pamięcią boryka się z dość uciążliwą... przypadłością. Jakby tego było mało wszystko komplikuje się jeszcze bardziej...