Moja mama pracowała w restauracji, którą prowadziła razem z przyjaciółką i to właśnie pracy poświęcała swój cały czas. Zdarzało się więc, że czasami siedziałam sama w domu od rana do wieczora przez cały Boży tydzień. Kobieta nazywała restaurację swoim dzieckiem. Jedynym i ukochanym. Takim, które nigdy nie przynosiło rozczarowań. Nie to co ja.
Było niedzielne popołudnie, a ona szykowała się na poprawiny, oczywiście nie w roli gościa. Przypatrywałam się temu zamyślona.
-Przykro mi, że z Maxem nic nie wyszło. - Powiedziała, wiążąc włosy w kitkę. Moją zmyśloną historię przyjęła bez mrugnięcia okiem. - Wydawał się taki miły. Jesteś pewna, że to koniec?
-Tak.
-Skoro tak uważasz. - Wzruszyła ramionami. - Twoje czoło wygląda strasznie, zrób coś z tym. - Dodała i biorąc torebkę w dłonie po prostu wyszła. To by było na tyle, nasza jedyna rozmowa tego dnia.
Wersja zaserwowana mamie była dużo delikatniejsza. Bo i po co mówić jej co się stało? Pewnie nawet by w to nie uwierzyła tak, jak kiedyś nie chciała wierzyć. Od tam tej pory nasze relacje osłabły i ciągnęło się to już chyba z osiem lat. Czas naprawdę nieubłagalnie uciekał. Powiedziałam jej więc, że kiedy przyszłam na imprezę zastałam Maxa z inną dziewczyną w dwuznacznej sytuacji, a ona zapytała bezczelnie czy czegoś źle nie zrozumiałam, skoro miałam tak mało doświadczenia z chłopcami. Wezbrała we mnie złość, ale nie dałam nic po sobie poznać i zagryzając zębami od środka policzki, poszłam do swojego pokoju odrabiać lekcję. Dziś za to nie miałam nic do roboty. Westchnęłam. Naprawdę czułam ogromną wdzięczność do tego chłopaka, Willa. Dzięki niemu zamiast rozpaczać nad Maxem, moja głowa analizowała bez ustanku coś innego. Jego dotyk. Ciągle wracałam w myślach do tych szorstkich, ale ciepłych i silnych dłoni. Było w nim coś takiego... To było bez znaczenia. Prawdopodobnie mieliśmy nie zobaczyć się nigdy więcej.
Zrezygnowana położyłam się na kanapie i wzdychając głośno, włączyłam telewizor. Wiedziałam, że i tak go nie rozgryzę. Nie ważne, ile spędziłabym czasu myśląc o nim. Spojrzałam na ekran i uśmiechnęłam się. Leciał akurat maraton ,,Castle'a". Poprawiłam poduszkę i pozwoliłam mojej głowie skupić się na czymś normalnym. Na szczęście po jakimś czasie wreszcie udało mi się wciągnąć w przygody pisarza i Pani detektyw.
Caro, wydzwaniała do mnie nie dając ani chwili spokoju, ale nie specjalnie miałam ochotę z nią rozmawiać, więc po prostu wyłączyłam dźwięki. Przypomniałaby mi tylko niepotrzebnie ten fatalny piątek, o którym nie chciałam pamiętać.
Do łóżka położyłam się przed powrotem matki. Nie miałam siły na kłótnie, a ostatnio denerwowała mnie coraz bardziej. Jednak wyraźnie słyszałam, jak zagląda do pokoju, sprawdzając czy jestem w łóżku. Udawałam, że śpię.
Wiedząc, że jutro czeka mnie zderzenie z rzeczywistością, byłam pewna, że nie zasnę i znów na szczęście się myliłam. Sen przyszedł szybko i o dziwo nie przyniósł ze sobą żadnych koszmarów.
Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam po przebudzeniu był leżący na mojej poduszce sweter Willa. Wyciągnęłam po niego dłoń, przyciągnęłam do siebie i powąchałam. Pachniał miętą i przyjemnymi męskimi perfumami. Niestety nie umiałam określić jakiej firmy. Czyżbym wyczuwała nutę piżma?
Podniosłam się do pozycji siedzącej i ściągając koszulkę od piżamy wciągnęłam go na siebie przez głowę. Dzięki temu poczułam się odrobinę spokojniejsza. Miał za długie rękawy, ale to nic. Podwinęłam je, pamiętając, jak wczorajszego dnia nie zawracałam sobie nawet tym głowy. Wyszukałam w bałaganie na biurku szczotkę i zaczesałam włosy w koński ogon. Wychodząc z pokoju obejrzałam się za siebie. Pomieszczenie, które nazywałam swoją oazą było małe i zagracone. Łóżko stało pod oknem, a na obu pomalowanych na lawendowo ścianach wisiały półki z książkami. Po lewo stało jasne biurko z laptopem i komoda. Książki walały się wszędzie; na półkach, biurku, pod łóżkiem i na podłodze pod ścianą - poukładane w schludne stosiki. W mojej domowej biblioteczce można było znaleźć takich autorów, jak Szekspir, Jane Austen czy Stephen King. Uśmiechnęłam się do siebie. Cały mój świat w czterech kątach małego pokoiku.
CZYTASZ
Naucz Mnie Dotyku ✔ - Premiera 18 października
RomancePremiera 18 pazdziernika 💜. Życie osiemnastoletniej Rosaliny Clarkson nigdy nie było usłane różami. Nastolatka odkąd tylko sięga pamięcią boryka się z dość uciążliwą... przypadłością. Jakby tego było mało wszystko komplikuje się jeszcze bardziej...