Przez korytarze przemykały dwa cienie. Cicho i niepostrzeżenie zlewały się z czarnymi ścianami, unikając światła lamp. Szturmowcy, przebiegający obok i kierujący się do pustej celi, nie zauważali ich, zbytnio przejęci wściekłym głosem dowódcy w swoich hełmach.
Kylo Ren przystanął przed rozsuniętymi drzwiami. W środku widział puste krzesło i czuł cichą, ulatującą obecność ich obu...Zacisnął palce w pięści i przekrzywił głowę, nasłuchując. W lewej dłoni trzymał owalny przedmiot - zabójczą broń każdego Jedi, którą znaleziono przy Rebeliancie. Na myśl o tym, jak ten bezczelny chłopak ją zdobył, przeszyła go złość. Znał tę srebrną rękojeść, pamiętał, jak często wpatrywał się w swego wuja, gdy ten mu pokazywał...
- Ren! - głos generała wyrwał go ze wspomnień.
Rycerz drgnął na dźwięk swojego imienia. Tylko nie on, pomyślał z westchnieniem i odwrócił się w stronę nadchodzącego.
- Tylko mi nie mów, że udało mu się uciec - syknął rudowłosy mężczyzna, stając twarzą w twarz z rycerzem.
Czarny wojownik spojrzał na niego przelotnie i odszedł w głąb korytarza, kierując się tam, gdzie wyczuwał Vivienne.
- Ren!
- Miałem nie mówić - odpowiedział Kylo, zaciskając palce na mieczu świetlnym Luke'a Skywalkera.
Hux westchnął ciężko, kręcąc głową.
- I jak my mamy zapanować nad imperium, gdy nie potrafimy przypilnować jednego więźnia?
Rycerz parsknął pod maską, zwalniając kroku. Wyczuwał drżenie gdzieś...
- Sir - szturmowiec odezwał się za ich plecami. - Czujniki termiczne wykryły ich w zachodnich częściach skrzydła.
- Chcą się dostać na komendę - szepnął Kylo, wyczuwając jej obecność i zamiary, których nie potrafiła ukryć.
Generał, słysząc to, odezwał się z nowymi rozkazami.
- Wyślijcie jednostki w tamtą stronę i uprzedźcie komendę. Niech się przygotują.
- Tak jest! - Żołnierz odwrócił się i biegiem popędził na drugą stronę korytarza.
- Oni?! - syknął ponownie Hux w stronę Kylo, kiedy biały szturmowiec zniknął za rogiem.
- Vivienne Fray pomogła mu uciec - odezwał się spokojnie czarny rycerz.
Generał przez chwilę nie potrafił wydobyć z siebie słowa. Zamrugał i przełknął ślinę.
- Ta najbardziej zaufana osoba Najwyższego Dowódcy? Ta kobieta, która wymordowała tylu głównych przywódców powstań i prowadziła-
- Tak, ta sama - przerwał mu ostro Kylo, znów ruszając przed siebie korytarzem.
- Ale dlaczego? - Hux deptał mu po piętach, domagając się odpowiedzi.
- Na widok brata wróciły wspomnienia i poczucie winy. Kiedy próbowała coś z niego wyciągnąć, pokazał jej obrazy i myśli. Zaczęła się wahać.
- Ren - generał chwycił go za ramię, odwracając w swoją stronę. Jego zielone oczy ciskały błyskawicami. - Ta kobieta była przez pewien czas uważana za lojalniejszą ode mnie. Zrobiła dla Najwyższego Porządku dużo więcej, niż ktokolwiek z nas obu.
- Wiem, generale - mroczny rycerz wyszarpnął się z uścisku rudego mężczyzny. - Snoke powierzył jej pieczę nad młodzikami, czyli była cenniejsza nawet ode mnie.
Nie był w stanie już nic dodać na jej temat. Generał zmrużył oczy, zaciskając szczękę. Jego oczy zabłysły.
- Ty mi czegoś nie mówisz... - szepnął. Szybki odwrót Kylo tylko potwierdził jego przypuszczenia. - Ren!
Hux był już w stanie za nim biec, porzucając resztki godności swojego stanowiska. Byle tylko dowiedzieć się, co on knuje za tą maską!
Głośny alarm rozległ się w korytarzach, sygnalizując jedno. Kylo zatrzymał się gwałtownie, nasłuchując. Krzyki i kroki żołnierzy rozbrzmiały echem w korytarzach.
- Dostali się na komendę - powiedział cicho Ren, odwracając się na pięcie.
Generał wpatrywał się w niego, próbując dojrzeć oczy, ukryte za czarnym wizjerem. Kylo wcisnął mu tylko miecz świetlny swego wuja do rąk i odszedł, pozostawiając Huxa z mętlikiem w głowie.
Na razie tylko tyle musiało starczyć rudowłosemu mu za odpowiedź.
☸
CZYTASZ
Nowy Mistrz » Kylo Ren [korekta]
ФанфикKylo Ren jest starszy i groźniejszy, doświadczony o kolejne dziesięć lat z ukończonym szkoleniem. Na swojej drodze napotyka Vivienne Fray - niebezpieczną i doświadczoną mistrzynię, opiekującą się młodzikami, które wkrótce staną się członkami Zakonu...