Patrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami. Gabriel stał tuż obok mnie ale się nie odzywał bo co niby miał powiedzieć? Chciałem tak dużo mu wyjaśnić, podbiec, przytulić, a zamiast tego stałem i gapiłem się jak niedorozwój.
- Witaj Dean- Cas przerwał niezręczną ciszę, a ja niemal się nie przewróciłem słysząc ten głos. Dopiero teraz czułem jak bardzo mi go brakowało. Nawet nie potrafiłem sklecić normalnego zdania.
- Cas...- powiedziałem nadal patrząc mu w oczy. Anioł nie zmienił swojej pozycji nawet o milimetr. Patrząc na mnie obojętnie zaczął zdanie.
- Coś się stało? Nadal jestem twoim aniołem stróżem ale nie wyczuwam, żeby coś było nie tak. Po co tu jesteście?
- Ty.. Serio pytasz?- wydukałem. Co oni mu tam zrobili?! Cas skinął głową a ja spojrzałem na Gabriela. On też był zamyślony.
- Nie pamiętasz co się działo zanim wróciłeś do tych palantów?
- To są moi bracia. Trochę szacunku- jebłem.- Niewiele pamiętam. Wiem, że dużo przez Ciebie wycierpiałem ale to nic, jesteś tylko człowiekiem. Wybaczam Ci- co do cierpienia przeze mnie miał cholerną rację. Mimo to zabolało, przecież nie prosiłem go żeby spadał z nieba albo został dla mnie na ziemi. Chciałem dla niego jak najlepiej. Zamrugałem powstrzymując tym samym łzy. Już nic nie mówiłem bo nie byłem w stanie.
- Castiel, Dean nic Ci nie zrobił. Nie cierpiałeś przez niego tylko przez Naomi. Nie pamiętasz co o nim wcześniej mówiłeś? Chciałeś umrzeć dla niego, nie chciałeś wrócić do nieba, żeby tylko z nim zostać- Gabriel próbował ratować sytuację ale mój anioł podszedł parę kroków do mojego obrońcy i wycedził przez zęby.
- Nie bluźnij bracie. Ostrzegali mnie przed waszymi kłamstwami. Jeżeli nic się nie stało to przepraszam ale tam na górze nigdy nie brakuje pracy- po tych słowach zniknął. Spojrzeliśmy na siebie.
- Witamy w krainie Oz- mruknąłem zdegustowany, a Archanioł się podrapał po głowie.
- Naomi przegięła. Grzebała mu we wspomnieniach. On nawet nie wie, że jestem jego sojusznikiem. Musimy jakoś go przywrócić, a z nią się i tak rozprawie- warknął wściekle Gabriel, a ja wiedziałem że kimkolwiek jest ta Naomi ,to nie chciałbym być w jej skórze.
*****
Archanioł mnie odstawił do zajazdu. Już świtało. Zastanawiałem się jak tam noc Ojca, Sama i Bobbiego. No, może ten ostatni mnie najmniej interesował. Nie wiedziałem co z sobą zrobić, czułem się tak... Zniszczony w środku. Ostatnie czego się trzymałem to właśnie Castiel. a teraz nawet tego nie mam. Przetarłem zmęczone oczy i niemal spadłem z krzesła widząc przed sobą Crowleya.
- Witaj skarbie.
- Crowley! Kurwa!
- Tylko bez obelg. Przyszedłem się przywitać. Kłopoty w raju?- poruszył sugestywnie brwiami, a ja miałem ochotę przypieprzyć mu w twarz krzesłem.
- Daj mi spokój- warknąłem.
- Oj, wiewiórze. Nie złość się tak. Przyszedłem pogadać o interesach.
- Co? Nie sprzedam Ci duszy. Od razu możesz spieprzać do swojej podziemnej nory.
- Kto tu mówi o twojej duszy? Byłaby to inwestycja co najmniej nieudana. Chcę, żebyś załatwił coś dla mnie.
- Co?
- Potrzebuję parę dusz, a ty masz ładną buźkę, więc może..
- Może nie- urwałem jego wypowiedź.
- Poczekaj aż usłyszysz o zapłacie.
- Stary, czego nie rozumiesz w słowie "spierdalaj"? Mam to sobie na czole wytatuować?- demon wzruszył ramionami i zignorował moją odmowę.
CZYTASZ
Wbrew Wszystkiemu ~ Destiel
FanfictionDean jedzie z ojcem na polowanie, po którym John zaczyna szukać żółtookiego na własną rękę i nie daje znaku życia. Łowca prosi młodszego brata o wsparcie w poszukiwaniach ojca. Docierają w miejsce, w którym spotykają pewną, ciekawą postać... Akcja...