#8

135 15 6
                                    

Moje serce bolało bo chciało powietrza. Moje oczy słabły i zamykaly się...
Policzylem do 5 i zemdlalem.
*Perspektywa Charlie'go*
Ostatnia lekcja na której byłem to wf. Zawsze lubiłem wf ale dziś nie miałem ochoty ćwiczyć bo nikogo nie znałem. Całą  godzinę siedziałem na ławce i rozmawiałem z nauczycielem. Przebrałem się  i wyszedłem z szatni. Oczywiście wyszedłem ostatni.
Do szatni weszła sprzątaczka z słuchawkami w uszach. Prąd zgasł i było w szkole ciemno. Nie znałem tej szkoły więc po chwili się zgubiłem. Włączyłem latarkę w telefonie i zauważyłem że jestem w piwnicy. Były tu stare książki i półki. Znalazłem schody i szedłem w górę. Nagle usłyszałem krzyki. Były głośne. Ktoś krzyczał chyba na 3 piętrze bo słabo obyło słychać. Gdy wszedłem na 2 piętro usłyszałem wyraźne. To był głos chłopaka ,który krzyczał  "Ratunku" Gdy wbiegalem na 3 piętro głos ucichl i było słychać tylko walenie w szafkę lecz po 5 sekundach była cisza...Niewiedzialem co zrobić...Ta osoba musi być w szafce a ja nie jestem silny więc nie wyrwe drzwiczek. Pobieglem do pokoju nauczycieli i zabrałem uniwersalny kluczyk. Wróciłem do szafek i twieralem wszystkie przy  10 straciłem jaką kolwiek nadzieje ze kogos znajde. Otworzylem jeszcze jedna. Z tej wypadł jakiś mały pobity chłopak i runął na ziemię. Popatrzylem na niego i stwierdziłem że to ten chłopak którego dziś poznałem. Tak to Leondre Devries. Usmiechnalem się do siebie. Sprawdziłem jego puls i serce. Wszystko działało tak jak powinno. Nalałem wody do jakiegis kubka który znalazłem w szafce i wylałem na twarz chlopaka. On zaczął kaszlec. Usiadł na podłodze i patrzal na mnie pytajaco.

*Perspektywa Leo*
Obudziłem się z wcześniejszego mdlenia. Leżałem pobity i mokry na podłodze a obok mnie stał Charlie...ten blondyn. Chwilę odkaszlnąlem i przejrzałem się mu. Wyciągnąłem reke w jego stronę a on podciagnal mnie i wstałem.
-Dzięki...-powiedzialam to i szedłem w stronę drzwi.
-poczekaj!-podbiegl do mnie.-możesz mi zaufać i pogadać ze mną-poklepal mnie po ramieniu.
Usmiechnąlem się i pokiwalem głową na tak. Zaprowadził mnie do swojego domu. Usiadłem na łóżku i patrzyłem na niego. Charlie podał mi kakao i usiadł koło mnie.
-no to zaczynaj-uśmiechnął się.
-taki Jeden...chłopak ze szkoły on mnie- nie chciałem wyjść na kabla lub mięczaka więc nie dokonczylem. Patrzyłem w podłogę i nie odzywalem  się.
-Pobił Cię tak? I tam wsadził? Nie wstydź się mówić pójdziemy do dyrekcji i wyjaśnimy to..
-tak pobił i wsadził do szafki...dzięki za pomoc-przytulilem się mocno do niego i wylalem całe kakao.
*Perspektywa Charlie'go*
Ten chłopak jest jak Lew. Taki dumny honorowy ale jak sie go pozna to  jak takie miłe biedne  bezbronne lwiątko. Wtulil się we mnie i zasnął. Zabrałem mi telefon i napisałem do jego mamy ze śpi u kolegi. Potem zanioslem go do mojego pokoju. Usiadłem obok niego i patrzyłem na niego i myślałem jak mu pomóc.
-Jest już 17~pomyślałem i zeszłym na dół czekając na mamę i Brook.
******************************
I jest ❤❤
Dziękuję wam ze to czytacie 😘😍
Poproszę o 4 kom i 4 gwiazdki i będzie następny rozdział  😍😘
Ale jutro jadę na wycieczke więc nie wiem kiedy wstawię następny...😐😐 Do następnego ❤💋

Because i love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz