23

99 12 6
                                    

Musiałem jej dziś wszystko powiedzieć...Będzie trudno ale wiem ze Charlie będzie mnie wspierał.

Poszlem do mamy i usiadłem przed nią.
-Mam 2 sprawy...
-tak Leo?
-Pierwsza to taka ze ja i Charlie chcemy wystąpić w Mam talent...Mamy piosenkę! Ja i on ją sami napisaliśmy Joseph nam kibicuję.
-Ale Leondre..to jest poważna sprawa...A jak wam się nie uda i się załamiecie?
-Wiem mamo jak to jest...my się liczymy z tym że nawet nie dojdziemy dalej ale chcemy żeby naszą piosenkę usłyszała cała widownia.
-Ale..
-My wszystko wiemy pani Victorio-wtrącił Charlie.
-No dobrze jeżeli tak bardzo chcecie spróbować swoich szans...Pokażcie mi ten tekst.
Podałem mamie kartkę z moim tekstem. Wzięła ją do ręki i w myślach czytała cały tekst. Po środku kartki w jej oczach pojawiły się łzy. Na końcu ulecialo jej parę łez. Odruchowo podszedłem do niej i mocno usciskalem.
-Mamo...nie płacz...proszę..
-Ten tekst...jest taki wzruszający..jak udało ci się bo napisac?
-To ta druga sprawa...-Charlie znów się wtracal... ale to chyba dobrze bo sam bym tego nie powiedział.
-Tak...W szkole mnie bije taki chłopak starszy..
-Te rany nie przez piłkę?
-Nie przez piłkę -powturzyłem jej słowa.
-Mogłeś powiedziec wczesniej...Leo-przytula mnie najmocniej jak potrafi.
-Wiem przepraszam...
-Przeniose cie od razu!-wstała a po chwili zamyslenia usiadła  spowrotem. -chcecie wystapic?
-Tak...
-Przeniesiemy się blisko studia, wystapisz w amerykańskim mam talent i tam będziesz chodzić do szkoły.
-Razem z Charlim?
-Tak..porozmawiam z jego mamą.-wyszła do kuchni i zostawiła nas samych. Byłem w szoku. Tak od razu zmiana otoczenia ? Tak naprawdę to nigdy się jeszcze nie przeprowadziłem...Nie wiem jak to jest. A jak teraz się czuje Charlie czy to go boli ze znów się będzie musiał przeprowadzić?
Spytam się go... Ale jak znajdę odpowiednie słowa do tej wypowiedzi.
*Perspektywa Charlie'go*
Hmm wyprowadze się? A jeśli mama nie bedzie chciała? I opuści mnie jedyny przyjaciela jakiego mam!? Nie...raczej nie...
-Jak to jest?... zmieniać otoczenie...-brunet nieśmiało popatrzył na mnie.
-Trochę trudno bo inne środowisko i wgl-westchnalem patrzac na czubki moich butów i stwierdzając ze nie jestem szczery...mówię to co słyszałem od kolegów i nauczycieli. Nie mówię jak jak naprawdę ja się czulem. - ale ja i mama-nabrałem powietrza by wszystko powiedzieć jednym tchem a Leo patrzyl uważnie na mnie.-Wyjechaliśmy z domu bo mój tata zdradzal mamę a mnie bił przy każdej okazji gdy miał zły humor...Powiedziałem za dużo..-dodałem cicho i zamilklem.
-Ej Charls jesteśmy przyjaciółmi...możesz mi mówić wszystko-przytulił mnie mocno.-Bolało Cię jak...-urwał i nie chciał dokańczać jego mysli.
-Bolało -szepnalem i pokazałem chłopakowi dużego sinca na udzie-to ostatni cios ktory mi zadal...-do moich oczu naplynely łzy i tylko miałem nadzieję ze nie rozkleje się teraz...Ale nadzieja matką głupich...Rozbeczalem się jak jakiś pięcioletni bachor, który nie dostał zabawki. Choć to ja byłem starszy to Leo położył moją głowę na jego kolanach i delikatnie gładzie moje włosy.
-Csss Charlie...będzie dobrze to tylko przeszłość-powtarzał mi kojac moje emocje.
*Perspektywa Leo*
Charlie kochany blondynek zasnął na moich kolanach. Chciałem go zanieść do łóżka ale był za ciężki..przecież jestem silny ale bez przesady on jest starszy i większy ode mnie. Wszedłem do kuchni.
-Mamo Charlie może zostać na noc?
-Tak kochanie..rozmawiałam z jego mamą powiedziała że jutro spakuje się i go.
-Jutro wyjeżdżamy?-spytałem ledwo slyszalnym głosem.
-Tak jutro wieczorem...
-Gdzie będziemy mieszkac?
-Narazie w hotelu a potem wszystko się jakoś potoczy.
-dobrze mamo...mogę spać u mojej..yym..
-Dziewczyny?-dokonczyla Matilda wchodząc do kuchni. A ja tylko przytaknalem głową.
-Leć synku-powiedziała wesoło mona mama.
-Dzięki!-idę do przedpokoju i zastanawiam się co zrobić z Charlim...
-Wezmę go położe na twoim łóżku okej.?-Joseph uśmiechnął się do mnie.
-Okej!To super ja lecę pa!-wybieglem z mieszkania. Cała drogę do domu Gabrieli biegiem bo chciałem z nią spędzić dużo czasu. Gdy byłem pod jej domem wyjąlem telegon i zadzwoniłem do niej, aby otworzyła mi drzwi. Po chwili lezalem w jej pokoju.
-Musimy porozmawiać...
-Czy ty mnie...-krzyknęła , przerywając mi.
-Nie...spokojnie-przytulilem ją do siebie.-po prostu...wyprowadzam się..
-Ale...Ehm to z nami koniec.?-puściła głowę.
-Nie...przecież jest skype i telefon...Będę Cię odwiedzać często..
-No okej-pocalowala mnie w policzek.
-Jutro wyjeżdżam...-teraz z jej oczu leciał potok łez.-Spokojnie. Objalem ją ramieniem pocieszajac ja.
*Perspektywa Gabrieli*
Zasnelam w jego ciepłym objęciu.
Rano on jeszcze spał..Ja ogarniam się i siadam na nim delikatnie szturchajac go.
-Eem jeszcze 5 minut..-Leo mówi zaspanym głosem.
-Wstawaj kochanie!-chłopak od razu otworzył oczy i spojrzał na mnie.-Dzień dobry Leoś
-Witaj Skarbie-siadł na łóżku złaczajac nasze usta w namietnym pocałunku. Odwzajemnilam zawieszajac ręce na jego szyji.
-Będę tesknic -westchnął przerywając pocałunki.-Bardzo..
-Mhm-nieoglam się skoncentrować, patrząc na jego umiesniony tors.-Jesteś boski.
Przejechalam palcami od jego szyji do pępka. Usmiechal się do mnie.
-Muszę iść...-powiedział wstając i ubierajac sie.
Ja tylko patrzalam jak wychodzi i idzie w inną strone. Jak tak na niego patrzalam to przypomnialam sobie cytat, z ostatniej przeczytane książki, który pasował do tej sytuacji. Wyjelam książkę z półki i otworzyłam na zaznaczone stronie.
"Widzisz, jak ktoś coraz bardziej się oddala... To nic. Jesteśmy dla siebie stworzeni... W końcu się spotkamy." Hah chyba to prawda. Jeszcze się spotkamy Leoś bo jesteśmy dla siebie stworzeni...
******************************Od początku książki miała się tak skaczyc...Tak to koniec. Myślę nad zrobieniem następnej części jak myślicie? będziecie czytać? Pa ❤💕💖

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 03, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Because i love youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz