Rozdział III

3.7K 228 77
                                    

Kiedy Bethany zasnęła, Sherlock jeszcze parę razy zaglądał do niej i sprawdzał, czy wszystko w porządku. Nie wiedział dlaczego, ale zależało mu na tej dziewczynie. Nigdy wcześniej na nikim mu nie zależało, no może na Johnie. Ale to było zupełnie inne uczucie. Teraz nie miał pojęcia, co się z nim dzieje. Bał się o nią, mimo że znał ją dopiero od trzech dni. Jak ma się wobec niej zachowywać? Przejdzie mu, musi być tylko oschły, tak jak dla każdego. Nie może dopuścić do tego, aby zauważyła, że ma do niej słabość. Jest socjopatą, nie ma czasu na takie rzeczy.

Bethany weszła do salonu, kiedy detektyw eksperymentował w kuchni. Dosłownie. Postanowił zrobić jej śniadanie. Nawet całkiem nieźle mu wyszło.

-Hej, co robisz?- zagadnęła go.

-Jak to co, skoro sama nie potrafisz o siebie zadbać, ktoś musi- zmierzył ją wzrokiem. Nadal wyglądała na zmęczoną.

-Przecież to nie moja wina, pracowałam nad sprawą. I udało mi się, mógłbyś chociaż na chwilę dać mi się nacieszyć- próbowała się bronić.

-Ta sprawa była banalna, ale skoro myślisz, że jesteś taka genialna, niech tak zostanie.

-Banalna? Jakoś ty jej nie rozwiązałeś, tylko ja!

-Chciałem ci dać się wykazać. Miłe z mojej strony, prawda?- uśmiechnął się sarkastycznie.

-Jesteś podły- do jej oczu napłynęły łzy.

-Zdarza mi się- mruknął- Masz ochotę?- postawił przed nią talerz z omletem.

-Miałam, dzięki- powiedziała przez zaciśnięte zęby.

Bethany poszła do siebie. Było jej przykro, że Holmes znowu potraktował ją tak okropnie. To jednak, że znał rozwiązanie zagadki, nie zmienia faktu, że znalazła zabójcę sama. Ubrała się i postanowiła sprawdzić, czy dostała jakieś nowe zlecenia. Przy okazji zerknęła na blog Johna. Jego ostatni wpis dotyczył właśnie jej. Jej wprowadzenia się do detektywa i zaangażowanie się w sprawę morderstwa bezdomnych. No nieźle, może teraz stanę się sławna? Tylko czekać, aż zobaczę siebie na okładce The Times'a albo jakiegoś innego sławnego czasopisma- przemknęło jej przez głowę. Wzięła się do pracy, ostatnio ją zaniedbała. Jak tak dalej pójdzie to nie wyrobi się z niektórymi tłumaczeniami na czas.

Bethany

Muszę chyba wyjść trochę do ludzi, nadal nic nie jadłam. Chciałam pójść się przejść, ale w salonie natknęłam się na Lestrada rozmawiającego z Sherlockiem.

-O cześć! Jak dobrze, że jesteś. Przyjechałem zabrać was na komisariat. Na pewno chcesz być przy przesłuchaniu Buttlera, prawda?- Greg był bardzo wesoły. Widać, że za pomyślnie zakończone śledztwo zebrał laury.

-Oh, jasne. Daj mi tylko chwilę- chciałam pójść po kurtkę, ale Sherlock wypalił:

-Ona nigdzie nie idzie. Masz zostać w domu, odpocznij- teraz skierował się do mnie.

-Sherlock, proszę..

Lestrade patrzył na nas jak na dwóch półgłupków. Nie wiedział o co chodzi, ale to dla mnie lepiej.

-Gavin, niedługo do was dołączę- powiedział i tym samym dał znak, że inspektor może nas opuścić.

-Jestem Greg, masz pół godziny Holmes- westchnął Lestrade.

-To widzimy się chyba później, cześć- uśmiechnęłam się do niego smutno.

Kiedy tylko drzwi zatrzasnęły się za inspektorem, krzyknęłam:

Zmiana || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz