-Przywitały się niezwykle oschle, jak na to, że są bliską rodziną- zauważył któryś z policjantów wpatrujących się w ekran.
Nikt nie potwierdził, nikt nie zaprzeczył. Każdy był cicho. W pomieszczeniu było słuchać tylko buczenie klimatyzacji i sprzętu do podglądania podejrzanej oraz miarowe oddechy zgromadzonych. Miejsce przy prowizorycznym stole zajmował spec, który przerzucał obraz kamer, kiedy kobiety zmieniały swoje położenie.
Tak właśnie teraz się stało. Wkroczyły do kuchni, cały czas milcząc. Młoda brunetka bez jakiegokolwiek pytania, nalała sobie wody i usiadła, nie okazując najmniejszego skrępowania, na blacie kuchennym. Zaczęła machać nogami, niby znudzona nastolatka. W jej zachowaniu było coś, co mówiło, że robi to wszystko specjalnie. Żeby sprowokować tę starszą. I udało się.
-I co zamierzasz teraz zrobić?- Helena zaczęła nerwowo chodzić w kółko.
-Nic- dziewczyna nadal była nieporuszona.
-Wypuścili Petera. Będą węszyć, a ja nie zamierzam być z tym powiązana- krzyknęła.
-Chyba za późno- brunetka parsknęła śmiechem.
Wszyscy w pokoju wstrzymywali oddech. To były minuty mające rozstrzygnąć całą tę sprawę. Z kolejnym wypowiedzianym słowem napięcie rosło. Każdy obecny mógł snuć domysły na temat tego, kto zabił tę dziewiętnastolatkę, ale tylko jedna osoba mogła już to wiedzieć. Sherlock.
Detektyw stał w rogu sali. Wcześniej był obok Moore i inspektora w pierwszym rzędzie obserwatorów tej całej maskarady, lecz zmienił miejsce w chwili, gdy Sarah usadowiła się w kuchni. Wtedy już wiedział, kto rozdawał karty w tej grze.
Nie zamierzał jednak psuć innym tego ich oczekiwania i po prostu, w ciszy, układał sobie wszystko w głowie. Był już pewny. Teraz tylko czekał na potwierdzenie jego przypuszczeń. Z resztą i tak muszą mieć dowody.
-Tylko, że to nie ja to wszystko zaplanowałam i zrobiłam- teraz głos podniosła Hartley. A po wypowiedzeniu tego zdania, po biurze rozniosły się szepty i pomrukiwania.
-A jednak to ty staniesz się główną podejrzaną w razie czego- odparła ze stoickim spokojem młodsza.
-Chyba, że właśnie w tym momencie zadzwonię na policję i powiem całą prawdę- Helena odbiła piłeczkę.
-Nie zrobisz tego- uśmiechnęła się chytrze Sarah.
-Bo?- podeszła do aparatu leżącego na blacie.
-Bo dałam ci twoją obiecaną część.
-Jest nietknięta- prychnęła z pogardą pięćdziesięciolatka.
W tym momencie zadzwoniła komórka niejakiego komisarza Marks'a. Stał nieopodal wyjścia, więc żwawym krokiem opuścił pomieszczenie, odbierając telefon. Oczywiście nie obyło się bez karcących go wzrokiem kilku narwańców. Holmes obserwował ich zachowanie, co było dla niego bardzo zabawne. Gdyby tylko sytuacja była trochę inna, na pewno roześmiałby się na głos.
-No cóż, jakby to powiedzieć... Chcąc nie chcąc, ktoś mógłby znaleźć jakieś, hm... dowody z twoimi odciskami palców- powiedziała, po chwili zastanowienia, wciąż bardzo pewna siebie brunetka.
-O czym mówisz?- mimo, że obraz z kamer nie był idealnej jakości, na twarzy kobiety można było dostrzec malujące się przerażenie.
-Radzę sobie jak mogę- wzruszyła ramionami.
-Kłamiesz- syknęła Helena, której twarz nabrała czerwonej barwy.
-Nigdy.
-Zabiłaś ją z zimną krwią, szantażując mnie. Teraz robisz to znowu i wiesz co, małolato? Nie ujdzie ci to na sucho- podniosła kąciki ust do góry.
CZYTASZ
Zmiana || Sherlock
FanfictionGra na skrzypcach, rozwiązywanie zagadek, łapanie morderców, strzelanie do ściany, ciągłe kłótnie, herbata pani Hudson i pojawiająca się od czasu do czasu uporczywa nuda. Wszystko takie same, oprócz jednej rzeczy. Współlokatora Sherlocka Holmesa. Ko...