#17 - Kocham Cię ...

261 13 3
                                    

Po wczorajszej sytuacji wiele myślałam. Zastanowiłam się nad moim zachowaniem w ciągu tego tygodnia. Zachowywałam się jak jakiś rozwydrzony bachor ! Postanowiłam powrócić do dawnej mnie i przeprosić przyjaciół, mamę.

W sobotę i niedzielę nigdzie nie wychodziłam, byłam tylko w kościele. Całe dnie leżałam, bo ból brzucha nadal nie ustał.

Po niedzieli nadszedł poniedziałek i nie ważne co bym wymyśliła mama i tak by mi nie pozwoliła siedzieć w domu. Więc musiałam się pomęczyć te 7 godzin i jakoś wytrzymać, a potem zrobię sobie maraton filmowy i jakoś przeżyję.

Leżałam sobie tak, leżałam myśląc nad dzisiejszym dniem, aż tu nagle słyszę charakterystyczną melodyjkę. Podniosłam telefon, aby wyłączyć budzik. Czułam się już lepiej, więc nie miałam większego problemu ze wstaniem. Po ubraniu się w jeansy i zwykłą koszulkę i zrobieniu porannej toaletki zeszłam na dół. Schodząc po schodach poczułam piękny zapach naleśników. Brakowało mi śniadań.. Od kąt zaczęłam brać te leki raczej rzadko jem cokolwiek. Przywitałam mamę ze szczerym uśmiechem ( w sobotę ją już przeprosiłam ) i poszłam do łazienki na dole, aby się zważyć. Oniemiałam gdy zobaczyłam cyferki na wadze.. Schudłam 10 kg. Przejrzałam się w lustrze. Zdecydowałam, że zjem jednak te naleśniki. Uczesałam zwykłego koka i poszłam na śniadanie. W kuchni już czekała moja rodzicielka wraz z Samantą.

- Odprowadzisz Samantę do przedszkola ? Odbiorę ją później, ale teraz muszę iść do pracy - odezwała się moja mama.
- Jasne, idź, bo się spóźnisz ! - pocałowałam ją w policzek i zajęłam się jedzeniem. Mama zostawiła na blacie kilka złotych dla mnie i zniknęła za drzwiami.

- Ubieraj się młoda i idziemy - powiedziałam z uśmiechem do Samanty. Moja siostra pobiegła na górę, pewnie po plecak. O to mi właśnie chodziło. Nie chciałam, żeby widziała jak zażywam leki, bo jeszcze by coś mamie nagadała, a wtedy dopiero bym miała problemów.

Narzuciłam na siebie czarny sweterek i wyszłam z siostrą z domu, wcześniej zamykając drzwi.
Po odprowadzeniu Samanty, ruszyłam w kierunku liceum.

Wstąpiłam jeszcze do sklepu po sok jabłkowy. W szkole byłam chwilkę po dzwonku, więc szybko pobiegłam do klasy. Miałam szczęście, że teraz mieliśmy lekcje z wychowawczynią.

- Dzień Dobry, przepraszam za spóźnienie - powiedziałam, a wszystkie spojrzenia wylądowały na mnie.
- Dzień Dobry, usiądź. - po minach innych mogłam wywnioskować, że zdziwili się moją przemianą w starą mnie. Rozglądnęłam się po klasie i nigdzie nie było wolnego miejsca.. Tylko w ostatniej ławce z Lukasem. Gdy on dostrzegł mnie od razu się uśmiechnął i machnął ręką, abym obok niego usiadła. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, ale nie miałam wyjścia.

- Cześć - powiedział Lukas, po krótkiej chwili. Pani akurat tłumaczyła sprawy związane z wycieczką która odbędzie się za dwa tygodnie i będzie trwała tydzień. Wyjazd ten był do New Yorku. Nie mogłam się doczekać tej wycieczki.

- Usiadłam z tobą, bo musiałam okej ?! I nie zamierzam z tobą rozmawiać. - nie wiem czemu byłam dla niego taka oschła.. Ale zraniła mnie ta Sarah..

- Możemy chociaż normalnie o tym porozmawiać ? Jak będziesz mnie unikać to, to ci nic nie da.. I tak
prędzej czy później musimy o tym porozmawiać, bo sama powiedziałaś, że ci na mnie zależy.

- Nie zależy.

- Nadal chcesz to ciągnąć Maleńka ? - i ten jego uśmiech... czy on właśnie stwierdził, że jestem mała?

- Nie mów tak do mnie.

- Smith i Black ! Podzielicie się z klasą o czym tak rozmawiacie ? - właśnie tego chciałam uniknąć.

Będziemy razem, zobaczyszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz