#21 - Obietnice.

333 15 7
                                    

Rozdział napisany specjalnie z okazji 1000 wyświetleń. Zapraszam do czytania.

Te kilka dni minęło spoko. Nic wielkiego się nie zdarzyło. Oprócz tego, że zepsuła mi się moja ulubiona deskorolka do, której miałam sentyment, no ale trudno. Kupię nową. Praktycznie nie widywałam Lukasa, wydawało mi się, że mnie olewa. Trochę smutno, bo przyzwyczaiłam się do jego obecności. Kiedyś mi to przeszkadzało, ale od pewnego czasu nie.

Ostatnio przyznałam się sama przed sobą, że zakochałam się w nim. To nie była prawda. W każdym razie to nie mogła być prawda. Gdyby to była prawda to teraz pewnie bym beczała, bo mnie olewa. A ja wolałam cieszyć się wycieczką. Teraz jakby się bardziej zastanowić, to było tylko jakieś chwilowe zauroczenie. Myślałam, że się w nim zakochałam, ale tak na prawdę nigdy nikogo nie kochałam i nie wiem jak to jest. To co czułam do Lukasa to na pewno nie było zakochanie, może zauroczenie. W tym okresie życiowym na pewno nie chciałabym mieć chłopaka, więc gdyby nawet to było coś większego nikt by się o tym nie dowiedział.

____________________________________

Był dzisiaj przed ostatni dzień w Nowym Yorku. Miała się odbyć dzisiaj ostatnia impreza na plaży. Jednak odwołano ją z powodu deszczu, który od rana padał. Była okropna pogoda i takie było też moje samopoczucie.

Była godzina 14:00 wraz z Sophie i Biancą siedziałyśmy w swoich łóżkach przykryte kocem i sprawdzałyśmy coś na naszych laptopach. Z tego co wiem Sophie patrzyła na nowe ubrania w internetowych sklepach, a Bianca oglądała jakiś film. Ja, jak to ja, przeglądałam wszystkie portale społecznościowe i sprawdzałam nowe wpisy na blogach moich ulubionych blogerek. Obiad był o 14:30, jednak wszystkie byłyśmy nadal w piżamach. Na dzisiejszym śniadaniu się nie pojawiłyśmy, tylko leżałyśmy w łóżkach.

Jednak teraz pojawiają się tego skutki. Głód zaczął się pojawiać. Bez zbędnych czynności ubrałam zwykłe dresy i białą koszulkę. Włosy związałam w koka i poszłam umyć zęby, bo odstraszałam oddechem.

- Co robisz ? - spytała Bianca gdy wiązałam moje super stary.

- Idę na obiad, nie widać ? - odpowiedziałam trochę zbyt oschle. - Sory, nie jestem w humorze. - zrobiłam krótką przerwę - Wy nie zamierzacie iść na obiad ?

- Nie dzięki, później zamówimy pizze - odpowiedziała za nią Sophie.

Wspominałam już, że mam z nimi ostatnio słabe relacje ? Od kąt mają swoich chłopaków strasznie się zmieniły. Nie da się z nimi normalnie porozmawiać i tu się pojawił mój problem. Nie miałam komu się wygadać choćby o Lukasie. Nie miałam kogo się spytać o zdanie.

Wyszłam z pokoju i udałam się do jadalni. Gdy otworzyłam drzwi wszystkie twarze zostały skierowane na mnie. Byłam trochę zawstydzona, ponieważ byłam ubrana normalnie, czyli tak jak zwykle nie chodziłam do szkoły. Jednak rozejrzałam się po sali i nie było wielu osób. Pewnie nie chce im się wstać. Nie dziwię się. W taką pogodę też najchętniej bym została w pokoju. Przy naszym stoliku siedział tylko Lukas. Oh. Wzięłam obiad i z tacą usiadłam na miejscu. Czyli obok chłopaka.

Przez całe te dziesięć minut podczas których jadłam panowała niezręczna cisza. Postanowiłam ją przerwać mimo, że nie wiedziałam czy powinnam to robić.

- Lukas - popatrzyłam na chłopaka. Ten spojrzał na mnie i skinął głową na znak, że mam kontynuować. - Wszystko dobrze ?

- Dlaczego miałoby być źle ? - prychnął. Po tym już mogę stwierdzić, że nic nie jest dobrze.

- Nie było tematu, cześć - wstałam od stołu i powolnym krokiem poszłam do pokoju. Jednak na korytarzu zatrzymała mnie Kate.

- Hej, co tam ? - uśmiechnęła się do mnie.

Będziemy razem, zobaczyszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz