Gdy weszłam do sali, zauważyłam że spojrzenia wszystkich osób są skierowane w stronę naszego stołu, przy którym siedziała Ginny z Blaise'em. Muszę przyznać, że polubiłam go.
Chłopak zawsze potrafi poprawić humor swoimi żartami. Cały czas chodzi uśmiechnięty i jest dla wszystkich miły. Jakby nie był Ślizgonem. Podeszłam z uśmiechem do stołu i przywitałam się z nimi.
— Hej, Herm dlaczego nie było ciebie na obiedzie? — zapytała Ginny.
— Harry przyszedł do mnie i straciliśmy poczucie czasu — powiedziałam.
— A wiesz może, dlaczego nie było Draco? — zapytał Blaise.
— Do niego przyszła Rose. Wyszła razem z Harrym, więc pewnie dlatego go nie było — powiedziałam. Chłopak kiwnął głową. Ginny otworzyła szeroko oczy.
— Coś się stało, Gin? — zapytałam.
— Nie masz już blizny? — zapytała zdziwiona.
— Nie. Nie mam od rana. Przecież na transmutacji zaczęła mi lecieć krew i potem poszłam z Malfoyem do łazienki...
— Z Malfoyem? — zapytała zdziwiona.
— Gin, co ty? Spałaś? — zapytałam. Dziewczyna uśmiechnęła się. — Wszystko jasne... — powiedziałam, a potem opowiedziałam jej, jak Malfoy mi pomógł.
— Mówiłam, że się zmienił — powiedziała ruda i wzięła łyka wody. Uśmiechnęłam się.
— Tak. Miałaś rację.
— Wszyscy się zmienili. Wojna ich zmieniła — odezwał się Blaise. — Ale nie będziemy przecież rozmawiać o tym, co było kiedyś! Hermiono, jak tam pierwszy dzień szkoły?! Ciebie nie muszę się pytać, wiewiórko — powiedział i pokazał jej język. Zaśmialiśmy się. Chłopak od zawsze tak do niej mówił, tylko że kiedyś za to przezwisko zabijała go wzrokiem.
— Lekcje były nudne, wszystko już umiem... I nie było Obrony Przed Czarną Magią! Ciekawa jestem, jaki będzie nowy nauczyciel... — powiedziałam zawiedziona.
— O, Smoku! — krzyknął Zabini. — Chodź tutaj! — Myślałam, że blondyn pójdzie do stołu Slytherinu, ale on podszedł do nas i usiadł obok mnie.
Przez chwilę była trochę dziwna atmosfera, ale kiedy znaleźliśmy juz tematy do rozmów było lepiej. Dobrze się czuję w towarzystwie Ślizgonów. Nigdy nie pomyślałabym, że kiedyś będę tak rozmawiać z blondynem...
//Harry//
Schodziłem z Ronem po schodach, kierując się w stronę Wielkiej Sali.
— Ale już jestem głodny! — powiedział rudowłosy chłopak.
— Ty zawsze jesteś głodny. — Zaśmiałem się. — Masz przeprosić Hermionę, rozumiesz Ron? — zapytałem. Nie chcę, aby byli pokłóceni. Są moimi przyjaciółmi, a ja nie mam zamiaru wybierać pomiędzy nimi.
Gdy byliśmy u celu, Ron otworzył drzwi. Byliśmy zagadani i nie zauważyliśmy osób, które siedziały przy stole. Szliśmy w stronę dziewczyn, gdy nagle Ron gwałtownie stanął i przestał mowić. Byliśmy zaledwie kilka metrów od nich.
— Wy z nimi?! — zaczął krzyczeć rudy. — Myślałem, że zmądrzałyście! Jak macie z nimi siedzieć, to nie przy naszym stole! — krzyczał jak opętany. Hermiona nie wytrzymała i wstała. Zaraz za nią Ginny, Malfoy i Zabini.
— Czy ty zawsze musisz mieć jakiś problem?! — Oburzyła się Ginny. — Nie możesz nam rozkazywać, ani wybierać towarzystwa! — dodała.
— To są Ślizgoni! Nie mogą siedzieć przy stole Gryffindoru! — mówił dalej. Całą wymianę zdań obserwowali z zaciekawieniem inni uczniowie i nauczyciele.
— W takim razie dziewczyny, chcecie usiąść z nami przy stole Slytherinu? — zapytał Blaise.
— Chodźmy — powiedziała Hermiona, a Ron zrobił się cały czerwony. Spojrzałem na dziewczynę i posłałem jej przepraszające spojrzenie.
— Potter. — Usłyszałem głos Zabiniego. — Jeśli chcesz, to możesz dołączyć — powiedział i ruszyli do stołu Ślizgonów. Usiadłem z Ronem.
— Miałeś ją przeprosić, a nie jeszcze bardziej pogorszyć swoją sytuację! — powiedziałem. — Zrozum to. Wojna wszystko zmieniła. Wszystko i wszystkich; Ślizgonów też. Może pora obalić mity i zakopać topór wojenny.
— Nigdy — odpowiedział z jadem w głosie.
— Szkoda — powiedziałem i wstałem. Ślizgoni i Gryfoni mają się szanować, tak jak inne domy. Koniec tej dziecinady. Usiadłem obok Hermiony.
— O czym tak rozmawiacie?

CZYTASZ
lost love
Fanficmoje pierwsze dramione, ma troszkę niedociągnięć, ale jestem z niego naprawdę dumna 27.04.2017r. - #35 w Fanfiction! 😍 Rozpoczęcie: 04.05.2016r. Zakończenie: 03.03.2017r.