//Hermiona//
Obudziłam się w swoim łożku. Dziwne, pamiętam jak zasypiałam na kanapie. Pewnie obudziłam się w nocy i wróciłam do pokoju.
Spojrzałam na zegarek. Zostało mi czterdzieści minut do śniadania. Wstałam z łóżka, poszłam do toalety, a później się ubrałam. Spakowałam już potrzebne na dzisiaj książki do mojej torby, położyłam ją na biurku i sięgnęłam po Historię Magii z mojej biblioteczki. Przekartkowałam ją, oglądając obrazki. Spojrzałam znów na zegarek. Dwadzieścia dziewięć minut. Mogę już schodzić, będę wcześniej.
Gdy weszłam do Wielkiej Sali przy stołach było kilka osób. Trzech krukonów, zawzięcie o czymś rozmawiających i jedna gryfonka, Ginny. Usiadłam obok niej i przywitałam się. Wzięłam tosta, posmarowałem go dżemem i zaczęłam jeść, ale po chwili coś mi się przypomniało. Odłożyłam go na talerz.
— Ginny, musimy porozmawiać — powiedziałam. — Ciągle gdzieś znikasz, nawet nie mamy kiedy ze sobą porozmawiać tak jak kiedyś!
— Herm... Nie zrozumiesz — odpowiedziała wymijająco ruda.
— Oczywiście, że zrozumiem! Ginny, jestem twoją przyjaciółką. Mi możesz zaufać. — Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że Krukoni dziwnie się na nas patrzyli, tylko mówiłam dalej.
— Dobrze, ale... Nie tutaj — powiedziała.
Kiwnęłam głową. Skończyłam tosta i zjadłam jeszcze jednego. Spojrzałam na zegarek. Jest pora śniadania, a więc pierwszą lekcję mamy za dwie godziny, ponieważ nie ma nauczyciela od Obrony Przed Czarną Magią.
— Ginny, chodź do mojego pokoju, tam spokojnie porozmawiamy, nikt nam nie będzie przeszkadzał — powiedziałam.
— Za chwilę wszyscy się tutaj zejdą — dodałam, gdy nie zareagowała. Po chwili dziewczyna wstała i ruszyła ze mną do pokoju. Gdy wychodziłyśmy, zderzyłam się z kimś. Super, znowu to ja upadłam. Ktoś podał mi rękę, a ja skorzystałam z pomocy i podniosłam się. Spojrzałam na osobę, przez którą miałam ten upadek i która mi pomogła.
— Malfoy?! — Szczerze się zdziwiłam.
— Hej — powiedział i uśmiechnął się. Chwila, chwila! Uśmiechnął się?! Boże, to nie może być Malfoy. Może ktoś wypił eliksir wielosokowy lub rzucił na niego Imperiusa?
— Dobrze się czujesz? — zapytałam.
— Znakomicie, a teraz przepraszam, ale idę do Diabła. Jestem juz głodny. Pa ruda! — spojrzałam na Ginny, która ku mojemu zdziwieniu pomachała mu i się uśmiechnęła. Co to za dziwny dzień?! Wypuściłam ze świstem powietrze, złapałam Ginny pod ramię i poprowadziłam do mojego pokoju.
— Skrzeloziele — powiedziałam, gdy dotarłyśmy. Obraz otworzył się i weszłyśmy do środka. Usiadłyśmy na kanapie. Chwilę siedziałyśmy w ciszy, kiedy ruda zabrała głos.
— Hermiono... Cokolwiek teraz powiem, nie wpłynie źle na naszą przyjaźń, prawda? — zapytała.
— Gin, jasne że nie! Ale teraz trochę mnie przestraszyłaś...
— Może ci się to wydawać dziwne, ale wiesz przecież, że on podoba mi się już od piątego roku i na początku nie mogłam w to uwierzyć, ale teraz jestem najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem.
— Czekaj, czekaj. Blaise Zabini? Mówisz o nim? — Zrobiłam duże oczy.
— Tak Herm. Chodzę z Blaisem. Już od początku wakacji. — Byłam w niemałym szoku. Ale mimo tego, rzuciłam się przyjaciółce w ramiona.
— Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. Nawet jeśli to Ślizgon...
— Herm, Ślizgoni się zmienili. Oni już nie są tacy, jak kiedyś. Popatrz jak się zachowują. Musisz ich poobserwować, a sama się przekonasz.
— Dobrze... Chyba nawet już wiem, od kogo zacznę.

CZYTASZ
lost love
Fanficmoje pierwsze dramione, ma troszkę niedociągnięć, ale jestem z niego naprawdę dumna 27.04.2017r. - #35 w Fanfiction! 😍 Rozpoczęcie: 04.05.2016r. Zakończenie: 03.03.2017r.