Poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu. Podniosłam lekko głowę, po chwili zdając sobie sprawę, że muszę wyglądać strasznie.
— Herm... — Usłyszałam głos Harry'ego. Chłopak usiadł obok mnie i chwycił mnie za rękę.
— Harry... — Znów zaczęłam płakać i wtuliłam się w niego.
— Ciii — mówił i gładził moje włosy.
— Ja... Ja chciałabym uwierzyć w to wszystko, ale nie potrafię. To Malfoy! Jak tak szybko mógł się zmienić?
— Widzisz, jednak zdarzają się cuda — mówił cicho.
— Spraw, żebym w to wszystko uwierzyła.
— Spróbuję...
— Harry?
— Hermiono?
— Kocham cię, bardzo. Jesteś dla mnie jak brat, wiesz o tym?
— Też cię kocham, siostro — powiedział i zaśmiał się cicho.
~❤
Następnego dnia Harry prowadził mnie do Pokoju Życzeń. Pytałam go, o co chodzi, ale nie chciał powiedzieć.
— Jesteśmy. — Zakrył mi o czy, a po chwili słyszałam jak otwierają się drzwi. Weszliśmy do pomieszczenia, a po chwili już wszystko widziałam. Przede mną był stół, a przy nim krzesła dla dwóch osób. Na stole było jakieś jedzenie i zapalona świeca. Odwróciłam się do Pottera. Chłopak tylko się uśmiechnął.
— Niespodzianka. — Usłyszałam głos za moimi plecami, tak dobrze mi znany. Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna, który trzymał bukiet róż. Przekręciłam głowę do tyłu, ale Harry'ego już nie było.
— Róże? — zapytałam. — To zbyt... zwyczajne, jak na Malfoya.
— Może zwyczajne, ale twoje ulubione — powiedział i mi je podał. Mimowolnie uśmiechnęłam się i je wzięłam. Powąchałam kwiaty; ich zapach zawsze przyprawiał mnie o dobry nastrój. Zauważyłam jak chłopak wyciąga rękę w moją stronę.
— Czy zechciałaby pani zjeść ze mną kolację? — Parsknęłam śmiechem. Podałam mu rękę.
— Jeśli mam uwierzyć w te wspomnienia, to zachowujmy się normalnie, na luzie — powiedziałam jeszcze, zanim usiadłam przy stole.
— Smacznego — powiedziałam radośnie.
— Smacznego.
~❤
Ten wieczór zapamiętam na długo. Zaufałam blondynowi w tak krótkim czasie, ale byłam mile zaskoczona jego zachowaniem. Kolejnego dnia, Ginny postanowiła przekonać mnie do Zabiniego; i Rose. Urządziliśmy sobie małą imprezę w Pokoju Prefektów.
— No, to fo? Iść bo kolejno whisky? — zapytał Blaise, po dwóch godzinach; był już nieźle wstawiony.
— Doable, wypiliśmy już... — przerwał na chwilę, wyliczając na palcach. — Ne wem ile, ale duszo. — Razem z Ginny, Harrym i Rose śmialiśmy się z nich.
— Cztery, Draco. Wypiliście już cztery butelki — powiedziałam.
— Sztery? Doable, ostatnia?
— Ta, ostatnia!
~❤
— Au, moja głowa — mruczeli oboje następnego dnia.
— Szkoda, że więcej nie wypiliście, mieliśmy z was niezłą polewkę. — Zaśmiał się Harry.
— Ha, ha, ha, bardzo śmieszne — powiedział blondyn.
— Nawet nie wiesz jak! Po piątej butelce tarzaliście się po podłodze, jakbyście ze sobą walczyli... Najlepsze było, kiedy Blaise krzyknął na cały pokój ,,Nie pokonasz mnie, Czarny Panie!" — powiedziałam, a po chwili razem z resztą wybuchnęłam śmiechem.

CZYTASZ
lost love
Fanfictionmoje pierwsze dramione, ma troszkę niedociągnięć, ale jestem z niego naprawdę dumna 27.04.2017r. - #35 w Fanfiction! 😍 Rozpoczęcie: 04.05.2016r. Zakończenie: 03.03.2017r.