34

3.9K 248 22
                                    

Poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu. Podniosłam lekko głowę, po chwili zdając sobie sprawę, że muszę wyglądać strasznie.

— Herm... — Usłyszałam głos Harry'ego. Chłopak usiadł obok mnie i chwycił mnie za rękę.

— Harry... — Znów zaczęłam płakać i wtuliłam się w niego.

— Ciii — mówił i gładził moje włosy.

— Ja... Ja chciałabym uwierzyć w to wszystko, ale nie potrafię. To Malfoy! Jak tak szybko mógł się zmienić?

— Widzisz, jednak zdarzają się cuda — mówił cicho.

— Spraw, żebym w to wszystko uwierzyła.

— Spróbuję...

— Harry?

— Hermiono?

— Kocham cię, bardzo. Jesteś dla mnie jak brat, wiesz o tym?

— Też cię kocham, siostro — powiedział i zaśmiał się cicho.

~❤

Następnego dnia Harry prowadził mnie do Pokoju Życzeń. Pytałam go, o co chodzi, ale nie chciał powiedzieć.

— Jesteśmy. — Zakrył mi o czy, a po chwili słyszałam jak otwierają się drzwi. Weszliśmy do pomieszczenia, a po chwili już wszystko widziałam. Przede mną był stół, a przy nim krzesła dla dwóch osób. Na stole było jakieś jedzenie i zapalona świeca. Odwróciłam się do Pottera. Chłopak tylko się uśmiechnął.

— Niespodzianka. — Usłyszałam głos za moimi plecami, tak dobrze mi znany. Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna, który trzymał bukiet róż. Przekręciłam głowę do tyłu, ale Harry'ego już nie było.

— Róże? — zapytałam. — To zbyt... zwyczajne, jak na Malfoya.

— Może zwyczajne, ale twoje ulubione — powiedział i mi je podał. Mimowolnie uśmiechnęłam się i je wzięłam. Powąchałam kwiaty; ich zapach zawsze przyprawiał mnie o dobry nastrój. Zauważyłam jak chłopak wyciąga rękę w moją stronę.

— Czy zechciałaby pani zjeść ze mną kolację? — Parsknęłam śmiechem. Podałam mu rękę.

— Jeśli mam uwierzyć w te wspomnienia, to zachowujmy się normalnie, na luzie — powiedziałam jeszcze, zanim usiadłam przy stole.

— Smacznego — powiedziałam radośnie.

— Smacznego.

~❤

Ten wieczór zapamiętam na długo. Zaufałam blondynowi w tak krótkim czasie, ale byłam mile zaskoczona jego zachowaniem. Kolejnego dnia, Ginny postanowiła przekonać mnie do Zabiniego; i Rose. Urządziliśmy sobie małą imprezę w Pokoju Prefektów.

— No, to fo? Iść bo kolejno whisky? — zapytał Blaise, po dwóch godzinach; był już nieźle wstawiony.

— Doable, wypiliśmy już... — przerwał na chwilę, wyliczając na palcach. — Ne wem ile, ale duszo. — Razem z Ginny, Harrym i Rose śmialiśmy się z nich.

— Cztery, Draco. Wypiliście już cztery butelki — powiedziałam.

— Sztery? Doable, ostatnia?

— Ta, ostatnia!

~❤

— Au, moja głowa — mruczeli oboje następnego dnia.

— Szkoda, że więcej nie wypiliście, mieliśmy z was niezłą polewkę. — Zaśmiał się Harry.

— Ha, ha, ha, bardzo śmieszne — powiedział blondyn.

— Nawet nie wiesz jak! Po piątej butelce tarzaliście się po podłodze, jakbyście ze sobą walczyli... Najlepsze było, kiedy Blaise krzyknął na cały pokój ,,Nie pokonasz mnie, Czarny Panie!" — powiedziałam, a po chwili razem z resztą wybuchnęłam śmiechem.

lost love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz