27

5.4K 310 46
                                    

Następnego dnia obudziłam się i przy okazji obudziłam mojego przyjaciela.

— Mam nadzieję, że dobrze ci się spało — powiedziałam. Chłopak kiwnął głową. Wzięłam ciuchy, po czym poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Włożyłam książki na dziś do torby i poszłam do salonu. Poczekałam na Jimmy'ego i razem zeszliśmy na śniadanie. Chłopak usiadł z nami przy stole i przedstawiłam go reszcie, po czym zjedliśmy posiłek. McGonagall powiedziała wszystkim o nowym uczniu, a potem brunet podszedł do niej i usiadł, po czym na jego głowę założyła Tiarę Przydziału. Nie miałam pojęcia, do którego domu trafi... Pasował do wszystkich. Tiara nic nie mówiła, pierwszy raz zastanawiała się po cichu.

— SLYTHERIN! — wykrzyknęła po chwili. Zdziwiłam się, ale nieważne w jakim będzie domu i tak jest moim przyjacielem. Przy stole Ślizgonów rozległy się oklaski. Chłopak na stołku zmarszczył brwi i spojrzał na mnie, po czym wstał i usiadł przy stole Ślizgonów.

Spojrzałam na Malfoya i Blaise'a. Pierwszy miał zdziwioną minę, a drugi wydawał się olewać całą sytuację. Parsknęłam śmiechem. Poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu.

— Panno Granger, mimo że pan Stiles trafił do Slytherinu, to chciałabym, abyś dzisiaj zamiast lekcji, oprowadziła go po szkole. Myślę, że nic pani nie straci, a nieobecności nie bedą wpisane — powiedziała kobieta i lekko uniosła kąciki ust. Uśmiechnęłam się.

— Z przyjemnością go oprowadzę. — Kiedy kobieta miała odchodzić, zatrzymałam ją. — Pani profesor! Przemyślała pani sprawę z dormitorium? — zapytałam. Miałam nadzieję...

— Narazie nie, jednakże sądzę, że nie jest ono potrzebne. Zauważyłam, że dogadujecie się z panem Malfoyem. — Spojrzała w stronę blondyna. — Zobaczymy. — Odeszła. Westchnęłam. W sumie, nie przemyślałam tej decyzji dokładnie; jednak wydaje mi się, że tak będzie lepiej.

— Jimmy! — krzyknęłam, gdy go zauważyłam. Po chwili byłam już obok niego. — Oprowadzę cię po szkole, McGonagall zwolniła nas z lekcji. — Chłopak kiwnął głową i zaczęliśmy wyprawę po zamku.

— No, to tyle — powiedziałam, kiedy wróciliśmy do Sali Wejściowej.

— Jest już dwadzieścia trzy po czwartej, więc ominął nas obiad... Może chcesz iść do kuchni coś zjeść?

— Chętnie. — Podeszliśmy do obrazu, po czym pogłaskałam gruszkę. Zauważyłam mnóstwo pracujących skrzatów. Już się do tego przyzwyczaiłam i skoro one rzeczywiście nie chcą wypłaty, to uszanuję ich decyzję. Jednak zauważyłam, że przy małym stoliku w kącie ktoś siedzi, plecami w naszą stronę.

— Malfoy? — zapytałam zdziwiona. Blondyn obrócił się w naszą stronę.

— Cześć Granger — burknął pod nosem i już wiedziałam, że coś jest nie tak. Postanowiłam go zignorować. Poprosiłam skrzata o kilka kanapek, a kiedy już je dostaliśmy, zaprosiłam Jimmy'ego do siebie.

— Malfoy, podasz mi dzisiejsze prace domowe? — zapytałam, kiedy wychodziliśmy. Blondyn tylko kiwnął głową. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę bruneta, który był już na korytarzu.

— O co fosi z tym Maltoyem? - zapytał mnie chłopak, z kanapką w buzi. Zajadaliśmy się w najlepsze przed rozpalonym kominkiem. Ja siedziałam na fotelu, a Jimmy na kanapie.

— Słucham? — zapytałam ze śmiechem, bo zrozumiałam z tego jakieś dziwne nieistniejące wyrazy.

— O co chodzi z tym Malfoyem? — zapytał, tym razem normalnie. Zrobiło mi się strasznie gorąco.

— Nie rozumiem... A o co ma chodzić? — zapytałam, postanawiając udawać, że nic nie wiem.

— Och, Miona, przecież widzę jak się zachowujecie. Jak rozmawiacie ze sobą, to udajecie, że chcecie się nawzajem pozabijać albo po prostu tak od serca uderzyć prawym sierpowym. — Zaczęłam się śmiać z jego ostatnich słów. Przypomniała mi się sytuacja z trzeciego roku, kiedy właśnie uderzyłam blondyna w twarz. — Ale kiedy tylko jedno odwróci wzrok, to drugie patrzy z utęsknieniem w oczach. Wiesz, może nie chcesz żeby tak było, ale to widać. — Westchnęłam.

— Jimmy... To jest trudne. Kiedyś się nienawidziliśmy i nagle po siedmiu latach zaczynamy ze sobą rozmawiać jak najlepsi przyjaciele i jestem o niego ZAZDROSNA. — zaakcentowałam ostatnie słowo. — A najgorsze jest to, że coś do niego czuję.

//Draco//

Już od samego rana miałem zły humor z powodu tego całego Jimmy'ego... Trafił do Slytherinu, zna Granger i jest jej przyjacielem, nie było jego i Granger na lekcjach, więc musieli być razem, przyszli razem do kuchni po coś do jedzenia, a potem do NASZEGO Pokoju Prefektów. Kto wie, co oni tam teraz robią. No właśnie. Postanowiłem to sprawdzić.

Poszedłem kilka chwil po nich, w tym samym kierunku. Jednak po drodze zatrzymał mnie Blaise.

— Diable, to nie jest odpowiedni moment — powiedziałem cicho, aby nie usłyszeli.

— Śledzisz ich? Nieważne — powiedział. — Co się z tobą działo, jesteś dzisiaj jakiś zamyślony...

— Nieważne. Muszę się teraz pozbyć tego gościa.

— Ooo, mogę ci pomóc. Przed chwilą zatrzymał mnie Slughorn i powiedział, żebym zawołał go, aby mógł mu dać plan lekcji i takie tam... Zróbmy tak... — Zaczęliśmy obgadywać nasz spontaniczny plan.

,,A najgorsze jest to, że coś do niego czuję." Słyszałem wszystko, ale to zdanie utkwiło mi w głowie i cały czas słyszałem, jakby Gryfonka mówiła je od nowa. Jednak musiałem trzymać się naszego małego planu, powiedziałem hasło i wszedłem do środka.

//Hermiona//

Usłyszałam jak ktoś wchodzi do środka. Oczywiście, Malfoy. Mam nadzieję, że nic nie usłyszał.

— Granger, możesz na chwilę? — Usłyszałam i przez moment wstrzymałam oddech. Co jeśli wszystko słyszał i teraz wie, że coś do niego czuję?

— A-ale po co? — zapytałam.

— Chciałaś pracę domową... – burknął i poszedł do swojej sypialni.

— Poczekaj chwilę, ok? — zapytałam bruneta.

— Spokojnie... — powiedział i sugestywnie poruszył brwiami, a ja spiorunowałam go wzrokiem.

Weszłam do sypialni blondyna, po czym on różdżką zamknął drzwi. Uniosłam pytająco prawą brew.

— Po co je zamknąłeś? — zapytałam zdezorientowana.

— Po to. — Nie zdążyłam zrozumieć, dopóki nie poczułam jego warg na swoich.

lost love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz