|20|

1.1K 168 4
                                    

~ Chanyeol

Siedziałem na szpitalnym korytarzu, po rozmowie z lekarzem. Wypytywał mnie o wszystko na temat Baeka. Jego ciotka też w ciągu kilku minut znalazła się na miejscu. Po chwili wyszła z gabinetu lekarza i powoli zmierzała w moją stronę. Usiadła tuż obok mnie ,a nasze spojrzenia się spotkały.

- Dziękuję. - Powiedziała, ocierając chusteczką policzki. Posłałem jej słaby uśmiech.

- Gdybym wiedziała ,że... Nigdy nie zostawiłabym go samego. - Najwyraźniej obwiniała się za to co się stało.

- Skąd mogła Pani wiedzieć...? - Wzruszyła obojętnie ramionami. Nagle dostrzegłem moich rodziców ,wchodzących przez duże ,przeszklone drzwi, na oddział. Z ciężkością wstałem i zrobiłem kilka kroków w ich stronę. Mama spojrzała przelotnie na moje splamione krwią ubrania.

- Chanyeol - Złapała mnie za dłoń, ciągnąc lekko w swoją stronę.

- Jedziemy do domu. - Mówiła tak jakby miała się rozpłakać.

- Nie, zostaję. - Odpowiedziałem szorstko, wyrywając dłoń z jej uścisku.

- Powinieneś odpocząć... Proszę chodź. Baekhyun jest w dobrych rękach. - Powiedziała, posyłając mi słaby uśmiech.

- Nie... Nie ,ja chcę przy nim być. - Opierałem się. Nie mogłem jechać tak spokojnie do domu podczas ,gdy Baek jest w takim stanie.

- Chanyeol, na razie i tak na nic się tu nie zdasz. - Ojciec złapał mnie za ramię.

- Musisz się uspokoić i odpocząć. Nie masz już dość wrażeń na dzisiaj? Jutro odwiedzisz przyjaciela. - Oznajmił dosadnie, dając mi do zrozumienia ,że nie powinienem dalej się sprzeciwiać. To nie był odpowiedni czas ,ani miejsce na takie bezsensowne kłótnie. Oboje mieli rację. Uległem. Odwróciłem się i posłałem ciotce Baekhyuna znaczące spojrzenie. Skinęła głową ,pozwalając mi jechać z rodzicami.

Zaraz po przyjeździe ,zdjąłem z siebie te ubrania, przypominające mi o całym, okropnym zdarzeniu. Wpatrywałem się w nie przez moment ,zanim wrzuciłem je do kosza na pranie. Przebrałem się i usiadłem na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Łzy ponownie zaczynały wzbierać pod moimi powiekami. Po chwili usłyszałem ciche pukanie, następnie widząc mamę uchylającą drzwi. Weszła do mojego pokoju i usiadła bardzo blisko. Objęła mnie troskliwie.

- Będzie dobrze. Nie martw się. - Starała się mnie pocieszyć ,co było miłe ,ale teraz nie miało żadnego sensu.

- Postaraj się zasnąć kochanie. - Pogłaskała mnie po głowie, podczas gdy ja nawet na nią nie spojrzałem. Nie chciałem żeby widziała jak pojedyncze łzy spływają po moich policzkach.

- Chcę zostać sam. - Szepnąłem ,a ona spełniła moją prośbę. Cały zalałem się łzami zaraz po tym jak zamknęła za sobą drzwi. Opadłem na łóżko i chwyciłem poduszkę, przyciskając ją mocno do swojej twarzy. Chciałem stłumić mój żałosny płacz. Co go skłoniło do tego, żeby znowu próbować zrobić coś takiego?! Miałem przy nim być i dopilnować żeby już zawsze był bezpieczny i żeby nikt go już nigdy nie skrzywdził... Przysięgam ,że jeśli się obudzi, dotrzymam swoich słów. Otarłem twarz i położyłem się na wznak, wpatrując w sufit. Nie możliwe żebym dzisiaj zdołał zasnąć. Nie ma takiej opcji. Ilekroć zamykałem oczy, widziałem tylko jedno. Trupio bladego Baekhyuna w kałuży krwi. Czułem ,że ten widok pozostanie ze mną jeszcze na długo...

***

Po wielu trudach udało mi się zdrzemnąć na jakiś czas. Obudził mnie przejmujący chłód. Moje powieki zdawały się być bardzo ciężkie. Zmrużyłem oczy na skutek światła i podniosłem się do pozycji siedzącej. Wyciągnąłem jedną rękę nieco wyżej ,dosięgając do okna i zamykając je. Najwyraźniej zapomniałem zrobić tego wieczorem. To wyjaśnia dlaczego było mi tak cholernie zimno. Zwlekłem się z łóżka i powędrowałem w stronę szafy. Wyjąłem z niej ubrania ,następnie udając się do łazienki. Rzuciłem ciuchy na szafkę w toalecie i oparłem dłonie na zlewie ,przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Po chwili przemyłem twarz wodą, ułożyłem włosy i umyłem zęby. Ubrałem się ,a potem cicho zszedłem na dół. Moi rodzice najwyraźniej jeszcze spali. Zerknąłem na zegar wiszący w kuchni. Było dopiero w pół do siódmej. Nie pamiętam kiedy ostatnio wstałem tak wcześnie. Zazwyczaj w weekendy potrafiłem budzić się w południe. Wyszedłem. Włożyłem dłonie do kieszeni i żwawym krokiem zmierzałem oczywiście w stronę szpitala.


Fallen DreamerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz