|21|

1K 167 7
                                    

~ Chanyeol

Nawet nie wiem kiedy znalazłem się na miejscu. Bałem się... Bałem się ,że on... Powoli szedłem dosyć pustym korytarzem, na drugim piętrze. Chyba dzisiaj nie było jego ciotki. Stanąłem przed salą ,na której leżał Baek i skierowałem wzrok prosto na niego. W sumie to odrobinę mi ulżyło, gdy zauważyłem brak maski tlenowej na jego twarzy. Raczej oddychał już samodzielnie ,a to dobry znak. Nagle poczułem czyjś dotyk na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem średniego wzrostu mężczyznę, z przyjaznym uśmiechem. Domyślałem się ,że to pewnie lekarz ,który zajmował się Baekhyunem.

- Aa, przyjaciel Baekhyuna prawda? - Zapytał ,a ja skinąłem głową.

- Nie martw się... Co prawda stracił dużo krwi ,ale jego stan jest stabilny. Za jakiś czas powinien się obudzić. - Poklepał mnie po plecach. Uśmiechnąłem się słabo na te słowa. W głębi odetchnąłem z ulgą. W sumie to jedyne co było w stanie naprawdę mnie pocieszyć to głos Baekhyuna... Od tej sprzeczki w ogóle z nim nie rozmawiałem. Nawet się z nim nie widziałem.

- Czy mogę... - Zacząłem ,wskazując na salę.

- Jasne. - Odpowiedział z uśmiechem. Zachowywał się dziwnie miło ,ale jak tylko usłyszałem, że mogę wejść do Baeka już dłużej nie zawracałem sobie tym głowy. Powoli uchyliłem drzwi i wszedłem do środka, zerkając jednocześnie czy lekarz już oddalił się od sali. Podszedłem do łóżka Baekhyuna i usiadłem obok na krześle. Nie mam pojęcia dlaczego wszystkie czynności wykonywałem bardzo cicho ,tak jakbym nie chciał go obudzić ,podczas ,gdy on przecież był nie przytomny. Spojrzałem na jego szczelny opatrunek na lewej ręce, następnie przenosząc wzrok na jego twarz. Wciąż był dla mnie najpiękniejszy na świecie. Zbliżyłem dłoń do jego policzka i delikatnie go pogładziłem. Chciałem tak mocno przytulić go do siebie, ale wiedziałem ,że nie mogę. Nachyliłem się lekko nad jego twarzą i cmoknąłem go w kącik ust. Wyglądał tak uroczo nawet w takim stanie. Po chwili wpatrywania się w jego nadal blade policzki ,schowałem twarz w dłoniach.

- Dlaczego? - Szepnąłem ,czując łzy napierające pod powiekami. Co jeśli... To przez to co mu powiedziałem? Co jeśli to przez naszą kłótnię? Nie... To nie możliwe. Przecież sprzeczaliśmy się już wielokrotnie. Więc, co go do tego skłoniło? Ostatnio chciał to zrobić ,gdy...

- Gdy mieszkał jeszcze w domu. - Powiedziałem sam do siebie. Wszystko zaczęło mi się układać ,kiedy przypomniałem sobie w jakim był stanie kiedy jeszcze tam przebywał. To pewnie przez kogoś z jego patologicznej rodzinki. Jak się dowiem co się stało i kto go tak skrzywdził żeby musiał znowu targnąć się na własne życie... Tylko dlaczego on zawsze musi dusić takie rzeczy w sobie? Cholera, mógł przecież powiedzieć to ciotce albo... Ah, przecież się pokłóciliśmy. Jestem zasranym debilem. To moja cholerna wina. Gdyby nie ta kłótnia ,mógłbym być zawsze blisko niego i nigdy nie dopuściłbym żeby cokolwiek mu się stało. Ścisnąłem nerwowo pięści ,kiedy usłyszałem za plecami kobiecy, znany mi głos, który wyrwał mnie z zamyślenia. Odwróciłem się i ujrzałem jego ciocię.

- Nie spodziewałam się ciebie tak wcześnie. - Powiedziała ,wyczerpanym głosem. Zmęczenie malowało się na jej twarzy ,czego nie dało się nie zauważyć. Posłała mi słaby uśmiech ,chwytając za krzesło i siadając po drugiej stronie łóżka. Spojrzała przelotnie na Baekhyuna i zacisnęła usta.

- Lekarz mówił ,że w najbliższym czasie powinien się obudzić. - Mruknąłem ,chcąc jakoś ją pocieszyć ,a ona skinęła głową.

- Mogłam nie zostawiać go samego... Widziałam jak zachowywał się w ostatnich dniach. Zamykał się u siebie. Nie chciał nigdzie wychodzić ,nie wspominając już o szkole. Czy to nie oczywiste ,że coś było nie tak? Gdybym chociaż przez chwilę nie myślała tylko o tej pieprzonej pracy i porozmawiała z nim... Nic by się nie stało, jestem pewna. - Mówiła ,stopniowo zalewając się łzami. To był trudny widok do zniesienia. Nie chciałem żeby się za to obwiniała. Było mi ciężko słuchać tych słów... Pewnie był taki przybity przez naszą kłótnię... Ale nie wierzę, że zrobił to z tego powodu. Chwila... Ale jeśli nigdzie nie wychodził.

- Baekhyun nie wychodził z domu przez cały tydzień? - Spytałem ,drżącym głosem. Nie wiedziałem co myśleć. Spojrzała na mnie ,ocierając policzki. Starała się chyba sobie przypomnieć.

- Wydaje mi się ,że we wtorek ktoś do niego zadzwonił około południa. Zdenerwował się bardzo tą rozmową, a po chwili wyszedł. Sama byłam już spóźniona ,więc nawet nie zapytałam o co chodziło. - Mówiła ,a ja starałem się zapanować nad swoją złością.

- Ostatnio jego matka przyszła pod szkołę i prosiła żeby wrócił. - Powiedziałem ,a ona otworzyła oczy szerzej.

- Myślisz ,że poszedł wtedy do swojego domu? - Zapytała ,a ja wzruszyłem ramionami. Przecież po za mną z nikim innym nie utrzymywał kontaktu. Kto inny mógł do niego zadzwonić jak nie matka?

- Tak sądzę... Po za tym, Baekhyun już wcześniej próbował... - Nie umiałem dokończyć tego zdania ,ale było to dla niej oczywiste co chciałem powiedzieć.

- Ojczym się nad nim znęcał. - Wykrztusiłem ,a ona pokiwała głową. Czyli powiedział jej co działo się u niego w domu.

- Wiem ,ale nie wspominał nic o tym ,że chciał odebrać sobie życie. - Oznajmiła, a ja usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu.

- Przepraszam. - Rzuciła, szperając po kieszeniach, w poszukiwaniu komórki ,po czym wyszła ,odbierając. Po wysłuchaniu części rozmowy wywnioskowałem ,że to pewnie jej szef czy coś. Po chwili wróciła ,a ja zwróciłem wzrok w jej kierunku.

- Muszę iść. - Oznajmiła ,zakładając cienką kurtkę.

- Zostanę z nim. - Powiedziałem, a ona posłała mi słaby uśmiech ,który odwzajemniłem. W ciągu jakiejś minuty zostałem sam z Baekiem ,co bardziej mi odpowiadało. Wiem ,że to była jego ciocia ,ale mimo wszystko czułem się teraz bardziej komfortowo.

Fallen DreamerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz