four

807 90 49
                                    

Luke obudził się czując ramiona wokół siebie. Otworzył oczy powoli i ujrzał chrapiącego po cichu Michaela. Skorzystał z okazji i ponownie wtulił się w niego głęboko oddychając. Jego serce biło w szybkim tempie. Zdecydowanie miał w nim crusha. Uświadomił sobie, że przy Michaelu czuje się tak, jakby był we właściwym miejscu. Jednak wiedział, że niedługo wszystko wróci do normy i pewnie nie będą się do siebie odzywać. Istniała jeszcze opcja, że Clifford wróci do wyśmiewania go. Luke starał się odrzucić od siebie tę myśl. Zaciągnął się zapachem śpiącego Mike'a. Pachniał mocnymi, męskimi perfumami i miętą, czyli jednym słowem - nieziemsko. Luke przeniósł się na jego kolana nie chcąc go obudzić. Schował twarz w zgłębieniu jego szyi i przymknął oczy. Chciał jak najlepiej wykorzystać to, że Michael spał. Uśmiechnął się delikatnie, oplatając jego tułów ramionami.

Sen Michaela został przerwany, gdy poczuł jakieś ruchy. Rozejrzał się i przypomniał sobie, że jest u Luke'a. Popatrzył na chłopaka, który przytulał się do niego. Niepewnie położył dłoń na jego miękkich włosach i zaczął je powoli gładzić. Luke otworzył oczy, ale nie odezwał się. Było mu miło i bezpiecznie, nie chciał tego przerywać. Z resztą, kto chciałby przerywać przytulanie się ze swoim crushem?

- Lukey? - spytał cicho. Nie był pewien, czy może tak mówić. - Śpisz? - kontynuował. Luke poczuł skręt w brzuchu. Pokręcił głową delikatnie, na co Michael uśmiechnął się lekko. - Wygodnie ci? - zadał kolejne pytanie.

- Mhm... - Luke wymamrotał nie odklejając się od niego. Michael przejechał dłonią wzdłuż jego kręgosłupa. Całe ciało blondyna przeszły dreszcze. Zastanawiał się, co w tej chwili myśli o nim Mike. Może tylko odliczał czas, kiedy w końcu stąd pójdzie? Luke odsunął się od niego trochę, aby móc na niego spojrzeć. Musiał przyznać, że Michael był bardzo przystojny.

Clifford świdrował wzrokiem twarz siedemnastolatka. Zaczął dostrzegać szczegóły, które podobały mu się. Kolczyk w jego dolnej wardze, lekko zadarty nosek i ładne, błękitne oczy. Na jego twarz wkradł się mały uśmiech. Dotknął delikatnie jego kolczyka.

- Ładny. - stwierdził, a Luke zaczerwienił się i spuścił wzrok speszony. Michaelowi wydało się to strasznie urocze. Uniósł jego podbródek nieco i spojrzał w jego oczy. Luke miał wrażenie, że jego serce zaraz z niego wyskoczy. Na zewnątrz był spokojny, ale w środku wręcz piszczał. Popatrzył na usta Michaela i przygryzł dolną wargę. Czuł się jak napalona nastolatka, którą w sumie był. Michael cały czas patrzył na młodszego. Przejechał kciukiem po jego policzku. Nie wiedział, co w niego wstąpiło, ale zaczął wszystko postrzegać w inny sposób. Nie potrafił również uzasadnić swoich gestów. Od dawna wiedział, że jest biseksualny, ale oprócz niego, nikt nie był tego świadomy. To źle wpłynęłoby na jego opinię w szkole, która, według niego, była niezwykle ważna.

W pewnej chwili, Mike zbliżył się do Luke'a i pocałował go przechylając głowę trochę w bok. Luke z początku był zaskoczony, ale po chwili zamknął oczy i oddał się w całości temu, co zaczął Michael. Jego żołądek wywijał koziołki, a serce wariowało. Jedna dłoń Clifforda spoczywała na policzku blondyna, zaś druga znalazła swoje miejsce na jego biodrze. Luke mruknął cicho, gdy Michael wsunął język w jego usta i poczuł coś w rodzaju motyli w brzuchu. Chłopak odwzajemnił gest. Oparł dłonie na klatce piersiowej czerwonowłosego. Po chwili, Michael zakończył pocałunek spoglądając w oczy Luke'a. Na twarz blondyna wkradł się uśmiech. Czuł się bardzo szczęśliwy i chciał, żeby tak było już zawsze.

Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę, nie mówiąc nic. Luke postanowił wtulić się w Michaela, co również spodobało się drugiemu. W ten sposób spędzili cały dzień. Wieczorem Michael musiał iść. Luke bardzo tego nie chciał, ale nie mógł trzymać go tutaj przez całe życie. Michael myślał nad tym wszystkim zmierzając do domu. Nie był pewien dlaczego to zrobił, ale nie zaliczał tego do błędów. Natomiast Luke, wyrzucił z siebie wszystkie emocje w postaci tweetów pisanych caps lockiem, a na koniec zaczął niekontrolowanie piszczeć. Nie chciał zastanawiać się nad tym, czy dla Michaela to coś znaczyło, ponieważ chciał się tym cieszyć. Szczęście od dawna nie było mu dane.

Następnego ranka udał się do szkoły uśmiechnięty. Myślał, że nic nie zepsuje mu humoru do czasu, aż natknął się na Irwina. Popatrzył na niego niepewnie i cofnął się.

- Ktoś tu ma nowe spodnie, męskich nie było? - zaśmiał się głośno. Oczywiście było dużo osób, które patrzyły na sytuację z boku. Luke westchnął ciężko i chciał odejść, ale Ashton chwycił go za plecak i zatrzymał. Blondyn niepewnie odwrócił głowę i spojrzał na Asha.

- Mógłbyś puścić? - poprosił mając nadzieję, że to jakimś cudem zadziała.

- Nie. Jesteś dzisiaj jakiś taki wesoły, wypadałoby to zmienić. - uśmiechnął się wrednie i pociągnął Luke'a mocno do tyłu. Odwrócił go do siebie i chwycił za bluzę unosząc lekko w górę. Chłopak spojrzał na niego przestraszony i przełknął ślinę. W tej samej chwili przyszedł Michael. Gdy tylko zauważył Ashtona wymierzającego pięścią w twarz Luke'a, podbiegł i szarpnął przyjaciela za ramię.

- Co ty kurwa robisz?! - krzyknął wkurzony. Irwin spojrzał na niego marszcząc brwi.

- Z jakiej racji bronisz tego pedała? Sam mówiłeś, że należy mu się - przypomniał.

- Wiem, co mówiłem. - warknął Clifford - Po prostu go puść.

Ashton wykonał polecenie i puścił Luke'a. Ten zabrał plecak i pobiegł jak najdalej. Michael posłał ostrzegawcze spojrzenie przyjacielowi i poszedł za blondynem. Hemmings wbiegł do schowka woźnego i zamknął się w środku. Usiadł na podłodze starając się nie rozpłakać, ale jak zawsze się nie udało. Michael zapukał do drzwi.

- Luke? Jesteś tam?

- Nie. - zapłakał Luke.

- Otwórz mi, proszę - poprosił, ale chłopak nie odezwał się, tylko szlochał dalej. Po długiej namowie w końcu zgodził się i wpuścił Michaela do środka. Mike kucnął przy nim i przytulił go do siebie.

- Nie płacz, już dobrze. - mówił spokojnie gładząc jego włosy. Luke zmoczył jego koszulkę łzami. Po godzinie uspokoił się. Siedział wtulony w Michaela. Pociągnął nosem i spojrzał na niego.

- Przepraszam... Teraz wszyscy pomyślą, że się ze mną zadajesz. - westchnął.

- Przestań, to nie ważne. - uśmiechnął się do niego pocieszająco.

- Ale mnie nikt nie lubi i wszyscy się śmieją, nie chcę, żeby się od ciebie odwrócili. - spuścił wzrok.

- A ja nie chcę, żebyś był smutny. - otarł łzy z jego policzków. Drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wszedł woźny. Spojrzał na nich zdziwiony.

- Musicie iść - powiedział i wziął miotłę. Chłopcy wymienili się spojrzeniami i wstali. Luke przytulił się do ramienia Michaela. Wyszli zostawiając woźnego sam na sam z miotłą. Stanęli na korytarzu i spojrzeli na siebie.

- No to ten... - zaczął Mike zastanawiając się chwilę - Chciałbyś wyjść gdzieś po szkole? - spytał w końcu. Luke uśmiechnął się szeroko i przytaknął głową gorączkowo.

- Dokąd?

- Park? Przyjdę po ciebie koło 17, co ty na to?

- Okay.

Luke nie mógł przestać się uśmiechać. Pożegnali się i rozeszli do swoich klas.


***

O matko, zasłodziłam ten rozdział, no ale aww. Nie umiem robić z Ashtona kogoś wrednego, to jest po prostu nie możliwe :(

Don't hurt me // muke [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz