fourteen

522 66 26
                                    

[WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM]


Luke leżał w swoim łóżku, przeglądając Twittera i wsłuchując się w odgłosy kropli deszczu, uderzających o parapet. Był z Michaelem już miesiąc. W końcu czuł się szczęśliwy. Nawet polubił Ashtona, który okazał się być naprawdę miły i fajny. Calum wciąż traktował blondyna z dystansem. Praktycznie ignorował go. Rozmawiał tylko z Michaelem i Ashem, ale Luke'owi to nie przeszkadzało. Nie wszyscy musieli darzyć go sympatią i, tak naprawdę, robili to tylko Clifford i Irwin. 

Telefon Luke'a wydał z siebie krótki dźwięk i wibrację. Twarz blondyna nabrała kolorów, gdy odczytał wiadomość od Michaela, brzmiącą "otwórz okno, nie chcę moknąć". Natychmiast wygrzebał się spod swojej cieplutkiej kołdry i podszedł do okna. Zegar wskazywał 22:32, więc Luke od dawna miał na sobie swoją piżamę w małe pingwiny. 

Otworzył okno i spojrzał w dół. Wszędzie było mokro i ciemno. Pogoda zwiastowała burzę, której Luke okropnie się bał. Zastanawiał się, co podkusiło Mike'a do przyjścia tutaj o tej godzinie, do tego w deszcz. 

Z przemyśleń wyrwał go dźwięk uderzania w mury domu. Odskoczył trochę do tyłu, i zanim zdążył ponownie wystawić głowę, do jego pokoju wpadł farbowany chłopak (oczywiście przez okno). Blondyn zaśmiał się, widząc jego niezadowolony wyraz twarzy, mokre włosy oraz przylegające do ciała ubrania. Starszy chłopak spiorunował go wzrokiem.

- Mikey? Co ty tu robisz? I skąd wziąłeś drabinę? - zaczął wypytywać, starając się nie śmiać. 

- Przyszedłem odwiedzić swojego chłopaka, ale jeśli się śmiejesz, to ja sobie pójdę i przy okazji oddam drabinę twojemu sąsiadowi - mruknął Mike, przeczesując dłonią swoje mokre włosy.

- Nie! Zostań, ja żartowałem - Luke zareagował od razu i przylgnął do swojego chłopaka, przez co jego piżama stała się wilgotna. Michael objął go ramionami i pocałował w czubek głowy. 

- Mogę się wysuszyć? - spytał, trochę drżąc z zimna. Luke szybko odsunął się od niego, złapał za rękę i poprowadził do swojej własnej łazienki. Kazał Michaelowi chwilę zaczekać i zawrócił do pokoju. Wyjął z szafy koszulkę, którą podkradł Michaelowi jakiś czas temu. Wrócił do łazienki po chwili i podał Mike'owi ubranie. 

- Szukałem jej ostatnio - zaśmiał się Clifford, pozbywając się mokrego ubrania. 

- Teraz już jest moja - szyderczy uśmiech zagrał na ustach Luke'a, gdy Michael wycierał się. Chłopak z fioletowymi (od niedawna) włosami założył koszulkę, podarowaną mu przez Luke'a. Jego spodnie również wylądowały na podłodze. Na szczęście, bokserki nie były przemoczone, więc postanowił zostać w nich. Blondyn uśmiechnął się, podłączył suszarkę do prądu i zaczął suszyć włosy Michaela. Był dumny z tego, że udało mu się namówić go na fioletową farbę (na początku miała być różowa, ale Mike nie chciał się zgodzić). 

Po 10 minutach, Michael był już suchy i wdzięczny Luke'owi. Chłopcy wrócili do pokoju Luke'a i rozsiedli się na łóżku wygodnie. Mikey wciągnął mniejszego chłopca na swoje kolana i przytulił go.

- A możemy się położyć? - wymamrotał Luke. Jego głos był stłumiony przez klatkę piersiową Mike'a, w którą chłopak wtulał twarz. 

Clifford przytaknął i położył się sprawiając, że Hemmings teraz leżał na nim. Ani jednemu, ani drugiemu to nie przeszkadzało. Leżeli pod kołdrą w kolorze włosów Mike'a, pod którą było miło i ciepło. O dziwo, Luke nie miał teraz ochoty na sen. Uniósł głowę delikatnie, aby spojrzeć na zasypiającego Michaela. Jego oczy były zamknięte i w sumie wyglądał tak, jakby już spał. 

Luke uśmiechnął się z czułością i pocałował krótko usta swojego śpiącego chłopaka. Przez ostatni miesiąc bardzo się do siebie zbliżyli. Luke był pewien, że kocha Michaela. Wiedział, że bez niego znów byłoby gorzej. Nie potrafiłby poradzić sobie z utratą osoby, która znaczyła dla niego naprawdę wiele. Zasypiał i budził się z myślą o tym kolorowym głupku. Sam jego widok sprawiał, że serce Hemmingsa zaczynało bić szybciej. Jego dotyk powodował dreszcze na całym ciele, a jedno spojrzenie zmiękczało jego kolana. Luke był zakochany w Michaelu. Wszystko wskazywało na to, że Mike również darzył go takim uczuciem. 

Jednak samoocena Luke'a była niższa, niż możliwości matematyczne Michaela. Nie umiał zrozumieć, jakim cudem Mike jeszcze go nie zostawił. Na ziemi jest wielu ludzi, którzy zasługują na tego punk rockowego kotka bardziej, niż Luke. W jego niebieskich oczach, nie zasługiwał na nic. 

Z zamyślenia wyrwało go ciche chrapanie Michaela. Luke uśmiechnął się smutno i ułożył głowę na torsie Clifforda. Zamknął oczy i starał się zasnąć. Uderzanie kropli o parapet i szybę okna stawało się głośniejsze z każdą chwilą, co Luke zauważył i był tym faktem trochę zaniepokojony. Wtulił się w Michaela mocniej i zacisnął oczy, modląc się o brak burzy. 

Gdy blondyn zaczynał odpływać do krainy snów, pokój rozświetlił się, a zaraz potem nastąpił głośny grzmot. Luke pisnął przerażony, naciągając kołdrę na swoją głowę. Burza była jedną z rzeczy, których Luke się bał, a było ich sporo. Nienawidził grzmotów, błyskawic i tego głośnego deszczu, a kiedy do tego dochodził świszczący wiatr, Luke był jedną nogą w grobie. 

Kolejna błyskawica, kolejny grzmot, kolejny pisk wydobyty z ust Luke'a. Policzki chłopaka stały się mokre od łez, gdy ten kurczowo przytulał się do Michaela. Cichy szloch wypełnił pokój i zmieszał się z odgłosami burzy. Hemmings poczuł parę obejmujących go ramion. 

- Lukey? Co się dzieje? - spytał zaspany głos Clifforda. Michael usiadł, wziął zapłakanego Luke'a na swoje kolana i przytulił go mocniej - To przez burzę? - w odpowiedzi dostał krótkie kiwnięcie głową. Światło lampki rozświetliło dość dziewczęcy pokój Luke'a i dało ulgę młodszemu, wypłakującemu sobie oczy chłopakowi. Mikey popatrzył na niego zmartwiony i otarł jego łzy czule, lecz po zaróżowionych policzkach Luke'a spłynęły nowe. Mike nienawidził, gdy jego kochanie płakało, a robiło to bardzo często. Jednak nie miał mu tego za złe. Wiedział, że Luke miewa złe dni częściej, niż wszyscy. 

Luke przykleił się do Michaela i schował twarz w zgłębieniu jego szyi. Oddech blondyna był nierówny i urywany przez płacz. Michael głaskał jego włosy, całował jego skroń czule co jakiś czas i szeptał różne, kojące słówka, żeby uspokoić Luke'a. 

Po upływie 30 minut Luke był w końcu spokojny, a Michael zmęczony jak nigdy. Kiedy Mike upewnił się, że jego chłopak śpi, sam zamknął oczy i zasnął z prędkością światła. 


***

Hej

Na początek, chciałabym pODZIĘKOWAĆ ZA 1K ODSŁON NSKUBDKJBD. 

Gdy zaczynałam pisać to ff nie sądziłam, że ktoś w ogóle będzie to czytać, a tu bum, tysiąc wyświetleń. Dziękuję jeszcze raz wszystkim, którzy poświęcają czas moim wypocinom. 

I jeszcze jedno. Wpadłam na pewien pomysł, który zrealizowałabym w tym opowiadaniu. Dotyczy on Luke'a i jego wzroku... Ale nie wiem czy wcielić go w życie. Prawdopodobnie zostałabym za to znienawidzona, ale cóż, raz się żyje. Musiałabym to jeszcze dopracować i, no, idk.

Do następnego x

Don't hurt me // muke [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz