twenty one

515 63 28
                                    

Michael zaczynał zastanawiać się, co z Lukiem. Od tygodnia nikt nie widział go w szkole, co było do niego zupełnie nie podobne. Zawsze strasznie przejmował się tym, że opuści lekcje i potem będzie musiał wszystko nadrabiać. Michael odsunął się od swojej paczki od incydentu z Troye'm. Trzymał się z Calumem, bo Ashton zaczął spędzać więcej czasu z Lukiem i spotykali się po lekcjach. Clifford nie znał powodu, ale czuł się zazdrosny o Luke'a.

W piątkowy wieczór Ash postanowił znów poprawić Luke'owi humor i zabrał go na imprezę. Blondyn z początku nie chciał się zgodzić, ale w końcu dał się namówić. Ubrał się ładnie i wyszedł z Ashtonem. Znaleźli się w zatłoczonym domu po 15 minutach. Większość uczniów przychodziła na tą imprezę, a Luke trochę się stresował. Nie chciał, żeby znów ktoś się z niego śmiał.

Po przekroczeniu progu, Luke od razu poczuł zapach alkoholu, potu i papierosów. Skrzywił się, ale poszedł dalej, trzymając się blisko Ashtona, bo nie chciał się zgubić. Muzyka grała bardzo głośno, wszędzie było pełno spoconych, ocierających się o ciebie ludzi co sprawiało, że Luke miał odruch wymiotny. To zdecydowanie nie było środowisko stworzone dla Hemmingsa. 

Irwin zaprowadził go tam, gdzie było dużo czerwonych kubeczków i butelek z alkoholem.

- Najpierw się rozluźnimy! - Irwin przekrzyczał muzykę, by Luke mógł go usłyszeć. Blondyn tylko skinął głową i niepewnie chwycił swój kubeczek. Spojrzał na Ashtona, który opróżnił swój za jednym zamachem. To nie może skończyć się dobrze.

Luke wziął łyka swojego napoju. Poczuł ciepło rozchodzące się po jego ciele i skrzywił się na gorzki smak. Po wypiciu całego kubeczka zaczęło kręcić mu się w głowie. Rozejrzał się za Ashtonem, ale on gdzieś zniknął. Luke wzruszył ramionami i nalał sobie więcej alkoholu.

Po trzech kubeczkach ledwo utrzymywał się na nogach. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszędzie tylko tańczący ludzie. Uśmiechnięty Luke zatoczył się do tyłu, po czym ruszył przed siebie chwiejnym krokiem. Przeciskał się między ludźmi. Stanął w miejscu, gdy zauważył Michaela z Calumem na kanapie w rogu. Oboje trzymali kubki, ale nie wyglądali na zbyt pijanych, w przeciwieństwie do Luke'a. 

Blondyn uśmiechnął się szerzej i poszedł w ich stronę, o mało się nie przewracając.

- Mikeyyyy! - wykrzyknął szczęśliwy i przykleił się do Michaela, starając się nie upaść, przez co kubeczek z alkoholem został wytrącony z ręki farbowanego chłopaka i spadł na podłogę. 

Zaskoczony Michael spojrzał na całkiem pijanego Luke'a, który na pewno nie miał zamiaru się odsunąć. Trzymał się kurczowo przez cały czas. Mike jednak wyciągnął ramiona i objął Luke'a mocno. Podświadomie ucieszył się z obecności Luke'a.

- Co tu robisz? - podniósł trochę głos, by można było go usłyszeć. 

- Ashy mnie tu zabrał! - krzyknął niewyraźnie Luke. Język plątał mu się do tego stopnia, że ciężko było go zrozumieć. Michael spojrzał na Hooda.

- Idź poszukaj Irwina, ja muszę się nim zająć! - Calum skinął, wypił resztę alkoholu ze swojego kubka i oddalił się.

Michael delikatnie odsunął się od Luke'a i bezproblemowo przerzucił sobie go przez ramię. Blondyn pisnął i zachichotał, opadając na plecy Michaela tak, że zwisał głową do dołu. Michael przedostał się z Lukiem do ogrodu, gdzie było mniej ludzi i bardziej cicho. Postawił Luke'a na trawie i przytrzymał go za ramiona, by nie upadł. 

Jednak Hemmings miał inne plany. Zrobił krok do przodu i przytulił się do Michaela. Zaciągnął się jego zapachem, uśmiechając się szeroko przez cały czas. Tak bardzo mu tego brakowało.

Don't hurt me // muke [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz