twelve

570 76 21
                                    

Następnego ranka, Luke obudził się szybciej od Michaela, który nadal cieszył się snem. Przetarł oczy i rozejrzał się wokół. Uśmiechnął się szeroko, gdy przypomniał sobie wszystko, co stało się poprzedniego dnia. Michael był jego chłopakiem. Tylko jego. Dawno nie czuł takiego szczęścia. 

Luke popatrzył na śpiącego chłopaka, którego teraz już mógł nazwać swoim. Głowa Michaela była oparta o ścianę, a jego klatka piersiowa równomiernie się unosiła. Z jego lekko uchylonych ust wydobywało się ciche pochrapywanie. Luke siedział mu na kolanach, ponieważ jakimś sposobem znalazł się tam w nocy. Przekręcił się tak, że teraz siedział na nim okrakiem i ponownie się w niego wtulił, zamykając przy tym oczy. Po chwili poczuł parę obejmujących go ramion i usta Michaela na swojej głowie. Na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech, a jego brzuch wypełniły, znane mu już, motylki. 

- Śpisz? - spytał cicho Michael, a w odpowiedzi dostał tylko przeczące mruknięcie, ze strony przyklejonego do niego Luke'a, któremu było bardzo wygodnie i chyba nie zamierzał się ruszyć. Mike się uśmiechnął i zaczął gładzić dłonią miękkie, porozrzucane na wszystkie strony włosy Luke'a. 

- Jesteś taki ciepły - powiedział sennie blondyn, a Michael zaśmiał się.

- Jest sobota, co chcesz dzisiaj robić? - zapytał, bawiąc się skrawkiem szarej koszulki Luke'a. 

- Leżeć. Tak jak teraz - uniósł wzrok na niego - Proszę? - wydął dolną wargę, robiąc najsmutniejszą minę, na jaką było go stać. 

- Jasne - Michael pocałował jego czoło - Jesteś uroczy - skomentował, a Luke zaczerwienił się, więc schował twarz w zgłębieniu szyi Mike'a. 

- Zawstydzasz mnie - mruknął w jego szyję. Dreszcze przeszły ciało niebieskowłosego chłopaka. 

- No i o to właśnie chodzi - odparł i rozejrzał się po pokoju - Przez niego będę czuł się zazdrosny - powiedział, wskazując na jeden z wielu plakatów Justina Biebera na ścianie. Luke zaśmiał się. 

- Nie masz o co być zazdrosny.

- Jak to nie? To jego zdjęcia masz porozwieszane po pokoju, nie moje.

- Moje serce da się zdobyć jedynie biletami na koncert, powinieneś się postarać - blondyn popatrzył na niego z uśmiechem. 

- Dobrze, zapamiętam to sobie - uśmiechnął się do niego i cmoknął go w nos, który Luke potem zmarszczył. 

- Zostaniesz u mnie cały dzień? - zaczął Luke - I noc? I następny dzień? Albo najlepiej całe życie? Proszę proszę proszę - przytulił się do niego mocno.

- Obawiam się, że będę musiał wrócić do domu, bo mama mnie zabije - pokręcił głową - Ale dzisiaj jeszcze zostanę, dobrze? - Luke przytaknął. 

- Ale ja cię już nie puszczę, chyba, że będę musiał siku. 

- Okay, rozumiem. Nawet nie chcę, żebyś mnie puszczał.

Luke uśmiechnął się. Do końca dnia siedzieli razem, przytulali się i rozmawiali o wszystkim, co przyszło im na myśl. Luke opowiedział Michaelowi cały życiorys Justina i to, jakim sposobem znalazł się w fandomie. Mike miał ochotę uderzyć głową w mur, ale powstrzymał się i uważnie słuchał tego, co jego chłopak miał mu do powiedzenia. Stwierdził, że Luke zachowuje się jak typowa nastolatka, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Uważał to za urocze i wyjątkowe. Gdy patrzył na Luke'a, czuł coś, czego nie potrafił opisać słowami. Blondyn namieszał mu w głowie. Był pewien, że poproszenie go o bycie w związku, było najlepszym, co do tej pory zrobił. Wiedział, że jego uczucia zmierzają w dobrym kierunku.

Don't hurt me // muke [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz