twenty three

465 54 24
                                    

Luke przeglądał swoje ubrania, zastanawiając się, co ubrać na dzisiejszą imprezę. Był piątek, 15:35. Mike miał przyjść po niego dopiero koło 19, ale blondyn postanowił, że przygotuje się szybciej, bo potem nie starczy mu na to czasu.

Przez cały tydzień układało się między nimi bardzo dobrze. Michael często przychodził do Luke'a, czasem nawet w środku nocy, kiedy Hemmings dzwonił, że boi się tego, co siedzi pod jego łóżkiem (swoją drogą, to nie zawsze było prawdą, bo czasem po prostu używał tego pretekstu, żeby poprzytulać się z Michaelem w nocy). Mimo wszystko, Michael nadal nie powiedział, że go kocha. Nie był pewien, czy rzeczywiście to robi.

Po długim zastanowieniu i wygrzebaniu z szafy wszystkich ubrań, Luke wziął do ręki pudroworóżową, rozkloszowaną spódniczkę. Uśmiechnął się do siebie, przyglądając się materiałowi. Jego zdaniem była bardzo ładna, ale czy powinien ją ubrać? Może Michaelowi by to przeszkadzało? Albo inni będą się z niego śmiać?

Szybko wyrzucił z głowy te myśli i stwierdził, że to jego życie i może ubierać co chce. Do tego dobrał jeszcze białą, dość luźną koszulkę i wianek z małymi, różowymi kwiatkami. Bardzo podobała mu się ta kreacja. Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze różowe Vansy, które Luke tak uwielbiał.

Zabrał ze sobą wszystkie ubrania, które wcześniej wybrał i udał się do łazienki. Wziął prysznic, przy którym umył się swoim kwiatowym żelem pod prysznic, a gdy się wytarł, spojrzał w lustro. Miał ochotę po prostu zacząć płakać. Tak bardzo nie lubił tego, co widział codziennie w odbiciu. Patrząc na siebie, czuł obrzydzenie. Nie wiedział już co z tym robić.

Chciał wyglądać ładnie, być szczupły i zgrabny, mieć śliczną buzię, lecz niestety możliwości na całkowitą zmianę swojego ciała były niemożliwe. Cóż, musiał sobie jakoś z tym radzić.

*

Pół godziny później, Luke siedział na podłodze i płakał. Z jego nadgarstka sączyła się krew. Teraz czuł się jeszcze gorzej. Od dawna nic sobie nie zrobił, a teraz zniszczył to przez tak głupią rzecz. To pewnie idiotyczne, ale w tym momencie miał ochotę znowu się skrzywdzić, za to, że zrobił to przed chwilą. 

Krzywdzenie siebie do niczego nie prowadzi. 

Po upływie kilku minut chłopak wziął spory kawałek papieru i zaczął tamować krew, szlochając przy tym cicho. Czuł się, jakby wszystko zwalało mu się na głowę. Tak bardzo potrzebował Michaela przy sobie. 

Sięgnął drżącą ręką po bandaż, znajdujący się w szufladzie pod umywalką i trochę nieumiejętnie założył sobie opatrunek. Otarł łzy, które zostały na jego policzkach i powoli wstał. Wytarł krew z podłogi i schował żyletkę, a następnie owinął się ręcznikiem, wychodząc z łazienki. Na szczęście miał własną i od razu znalazł się w swoim pokoju. 

Rzucił wcześniej wybrane, dziewczęce ubrania w kąt i zastąpił je zwykłymi, czarnymi spodniami oraz szarą koszulką. Nie czuł się już tak pewnie i nie chciał, by inni patrzyli na niego jak na dziwaka. Spojrzał na swój niedoszły outfit w rogu pokoju ze łzami w oczach i założył na siebie spodnie i koszulkę. Na to przyszła bluza, bo nie chciał, aby ktokolwiek zauważył bandaż na jego nadgarstku. Zawrócił do łazienki, pociągając nosem. Chciał zrobić porządek ze swoimi włosami, chociaż wiedział, że to i tak niewiele da. Wyglądał okropnie. Jego oczy były zaczerwienione i spuchnięte od płaczu, a policzki zaróżowione. Nie miał nawet ochoty starać się wyglądać ładnie, ponieważ wiedział, że to i tak nie wyjdzie.

Don't hurt me // muke [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz