~6

46 5 0
                                    

Pospiesznie podbiegłam do niej chcąc odsunąć jej rękę i zobaczyć co chowała. Niestety, to ona jest tą starszą, tą silniejszą.
Złapałam jej dłoń i cały czas nią szarpałam. Miałam nadzieję że Lisa w końcu odpuści i odda mi mój telefon.

- zostaw to, idiotko! - krzyczałam odsuwając jej ręce od poduszki. Wzięłam jedna rękę, to trzymała drugą, i tak na zmianę.

W końcu postanowiłam wykorzystać fakt, że mam długie i ostre paznokcie. Pociągnęłam jej rękę i wbiłam paznokcie pod łokciem. Po tym Lisa wrzasnęła i przytrzymała druga dłonią skaleczone miejsce a ja zwinnym ruchem wyjęłam coś z pod poduszki.

- kretynka - burknęłam i mocniej złapałam telefon. Poszłam do mojego pokoju i zamknęłam drzwi  na klucz. Zsunęłam się po nich na dół, a moja twarz  zaczęła zalewać się łzami.

Włączyłam telefon i na pierwszej stronie zobaczyłam rozmowę z Johnem. Były też wiadomości, których ja nie pisałam.

John: Wiesz już jaka była reakcja Lisy?
Ellie(Lisa): Josh nie o tym chce pogadać.
John: No okej, to o czym?
Ellie (Lisa): Kocham cie.
John: żartujesz, prawda?

Więcej nie pisali. Nie zdążyła Lisa mu odpisać. Z każdą wiadomością w bocznych miałam coraz więcej łez. W tamtym momencie nienawidziłam mojej siostry. Jedynej.
Zobaczyłam jeszcze jak Lisa zaczęła pisać że go też nienawidzi ale nie wysłała. Zapłakana zadzwoniłam do Johna i wyjaśniłam mu wszystko co się stało. Zrozumiał mnie i tak jak ja, był zły na Lisę.

Tez nadal nie rozumieliśmy co jej jest.

Na prośbę Johna położyłam się spać. Odłożyłam telefon i rzuciłam się na łóżko. Żałowałam ze słowa Lisy John wziął jako kłamstwo. Żałowałam ze nie zna prawdy...

Następnego dnia Obudziłam się około ósmej. Ogarnęłam się i sprawdziłam czy Lisa jest w pokoju. Co prawda byłam na nią wściekła, ale nie tak, jak wczoraj. Ona jeszcze spala. Zostawiłam jej w kuchni karteczkę, że wychodzę i napisałam do Johna. On Już na mnie czekał w barze.

- Cześć - podniosłam lekko rękę i ruszyła palcami. John wstał pospiesznie o objął mnie umięśnionymi ramionami. Poczułam na moim policzku łzę. Chłopak odsunął mnie od siebie i otarł ją łzami. Odsunął mi krzesło, a potem usiadł naprzeciw mnie. Zamówił nam coś do picia i zaczęliśmy rozmawiać.

Przy nim moje smutki zniknęły. Osuwałam się od rzeczywistości; byłam tylko ja i on. Czułam się jak w niebie przy nim, tak, jakbym miała przed sobą wszytko co mam. 

Siedzieliśmy w barze ponad dwie godziny. śmialiśmy się, żartowaliśmy, ale rozmawialiśmy też o poważniejszych rzeczach.

- odwiozę cię - zaproponował John, kiedy wychodziliśmy z baru. - zimno się zrobiło.

Uśmiechnęłam się niepewnie. Nie chciałam jego pomocy, chciałam przejść się sama, nie ważne czy był upał, czy mróz. Wolałam przemyśleć wszystko od a do z. Bez nikogo obok. Sam na sam, z własnym cieniem.

- nie, dzięki - szepnęłam cicho, myśląc, że John tego nie usłyszał. Jednak usłyszał.

Uniósł jedną brew i patrzył na mnie stojąc bez ruchu.

- Chcesz żebym się obraził? - powiedział, ledwo utrzymując powagę. Zachichotałam.

- tak, chcę. - skrzyżowałam ręce.

John podszedł do mnie i podniósł mnie jak pannę młodą. posadził mnie na przednim siedzeniu i jechaliśmy do domu.

- Idź się ogarnąć i wróć, bo jedziemy do mnie. 

Serce zaczęło mi bić, a przez ciało przeszedł ciepły dreszcz.

- po co? - odparłam bez namysłu.

- zobaczysz. - i poruszył brwiami.

Pokiwałam ironicznie głową, na co John mnie pospieszył.

Wyszłam z samochodu i  niemalże biegłam by się przebrać. Zadowolona pociągnęłam za klamkę, ale bez skutków. Zobaczyłam karteczkę, którą od razu podniosłam i przeczytałam

"Stwierdziłam, że już mnie nie potrzebujesz i poradzisz sobie sama w życiu. Dom zostawię dla mnie a dla ciebie te przedmioty, po prawej stronie. John na pewno Cię przygarnie i nie jeden raz.. no wiesz..
Tak więc, życze ci powodzenia i jeszcze ładniejszego domu niż ten nasz.

Lisa."

- O kurwa.. - pomyślałam widząc to "coś" po mojej prawej stronie. Momentalnie moje oczy się zaszkliły. - co ja ci takiego zrobiłam?

Ale Ja Cię Kocham Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz