~15

35 3 2
                                    

26 sierpnia

Rozmowa telefoniczna

Ellie: Cześć, mamo. Wiesz, od mojej osiemnastki minęły trzy dni, a wy od razu po niej wróciliście do Krakowa. Mogliście wpaść do nas!

Mama: Przepraszam, córeczko, ale musieliśmy jechać. Obiecuje, że przyjedziemy, tylko nie wiem kiedy...

Ellie: A może pojutrze? Póki mam jeszcze wakacje, bo potem wiesz...

Mama: Jeszcze ci oddzwonię. Teraz muszę kończyć, pa kochanie.

Rozmowa zakończona.

- I co? - spytał John, widząc, że skończyłam rozmowę.

- Nic - odparłam - nie wiedzą. Jeszcze mi zadzwonią.

- Dobra. Mogę rozpakować prezenty?

- John! - Odłożyłam słuchawkę. - Przecież one są moje.

- To czemu ich nie otworzyłas?

- Chciałam to zrobić z rodzicami. - podrapałam się po głowie. - ale otwórz jak chcesz.

- Dzięki El - John wstał pospiesznie i pocałował mnie w policzek - jesteś świetna - podbiegł do miejsca, gdzie dużo prezentów stało ułożone w kształt choinki.

Kiwnęłam głową z niedowierzaniem i zaczęłam sprzątać w kuchni.

- Patrz! - krzyczał co chwilę John. - dostałaś skarbonkę! Zobacz!

Co chwilę musiałam spojrzeć w stronę Johna. Przez to sprzątałam dłużej.

- Widzisz? Ma cycki!

- John, proszę Cię, daj mi sprzątać!

Ze spuszczoną głową wrócił do miejsca, gdzie są prezenty. Kilka razy jeszcze pokazywał mi jakieś bzdety, które niezbyt mnie interesowały.

Rozmowa telefoniczna.

Ellie: Mama? Hej, co tam?

Leżałam z Johnem opartym o mój brzuch na łóżku. Jedna ręką przesywałam jego włosy, a druga trzymałam telefon przy uchu.

Mana: Cześć, kochanie. Przepraszam, że tak późno. Rozmawiałam z tatą i stwierdziliśmy, że przyjedziemy.

Ellie: Ale super! Kiedy będziecie?

Mama: Właśnie skończyłam się pakować i za godzinę chcieliśmy wyjechać. No, wiec bylibyśmy gdzieś około 6 rano.

Ellie: Super, będę czekać. Pa, mamo.

Rozmowa zakończona.

- Mama dzwoniła? - spytał John kierując wzrok na moja twarz.

- Ta... - uśmiechnęłam się lekko. - Jutro o szóstej będą.

- Ale wieczorem?

- Nie, rano.

- No błagam... - John podniósł się z mojego brzucha i usiadł obok mnie. - Tak wcześnie?

- Nic ci się nie stanie, jeśli chociaż raz wstaniesz wcześniej - Burknęłam zirytowana jego pytaniem. Przykryłam się mocniej kołdrą i położyłam się spać.

- No Elena, błagam Cię..!

- Nie mów pełnym imieniem do cholery! - burknęłam w poduszkę. Między każdym słowem uderzyłam pięścią w materac.

- Zaraz wrócę - szepnął John wstając z łóżka i całując mnie w policzek. Wyszedł na chwile z pokoju. Nie czekałam na niego tylko od razu zasnęłam.

Rano obudziłam sie w ramionach Johna. Byłam odkryta, a było mi gorąco. Sięgnęłam telefon żeby sprawdzić godzinę. Było przede szóstą.

- O cholera! - krzyknęłam, kiedy uświadomiłam sobie, że jest ta godzina. Pospiesznie podniosłam się z łóżka i zaczęłam się ubierać.
- John, wstawaj! - krzyczałam co chwilę. - przecież za pięć minut przyjadą!

- Kto? - spytał zdezorientowany. - o Kurwa!

- Nie klnij - wtrąciłam.

- Twoi rodzice! - teraz wstał i zaczął się szybko szykować. Ja byłam gotowa i poszłam ogarnąć swoje włosy i twarz. Po chwili John stał za mną w łazience.

- John, czekaj. - zatrzymałam się. Zaczęłam się gubić. - Oni nie przyjadą.

- Co?

- Nie wiedzą, że mieszkam z tobą! Jedziemy do Lisy. Chodź! Pociągnęłam go za rękę do auta. Po chwili byliśmy pod domem, w którym wcześniej mieszkałam.

Pobiegłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Mama juz tam była. Ona też otworzyła mi drzwi.

Stała z założonymi rękami, tuptając jedna nogą.

- Zaczynam żałować, że przyjechałam. - usluszalam z jej ust.

Ale Ja Cię Kocham Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz