Boże, ale was zaniedbałam... Strasznie mi z tym źlee...
Nie chce mi się rozpisywać o tym, jaka jestem zła, okropna i tak dalej, więc proszę, rozdział!
Po godzinie męczarni moja noga jedynie pulsowała denerwującym bólem. Gdy Laya powiedziała, że już po wszystkim odetchnęłam z ulgą. Byłam zlana potem, a włosy kleiły mi się do twarzy i pleców.
Już myślałam, że nigdy nie nastawi mi tej kości. Dłużej bym nie wytrzymała.
Chyba zmiażdżyłam dłoń Chrisa. Laya spojrzała na jego rękę, a potem na mnie. Po chwili zachichotała pod nosem.
-Chris, opatrzę ci tą rękę.-po wypowiedzeniu tych słów nawet nie próbowała się powstrzymać od śmiechu.
-Hahaha. Bardzo śmieszne.-powiedział chłopak sarkastycznie.
Niespecjalnie przejmowałam się ich rozmową. Głęboko oddychałam i starałam się nie zwymiotować. Oprócz bólu czułam dziwne mrowienie w nodze.
Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk Layi.
-Hej, jak się czujesz?-zapytała zmartwiona. Jak się niby miałam czuć?
Nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu, więc po prostu skinęłam głową.
-Musisz się umyć. Pomóc ci?-zapytała. Zrobiło mi się trochę głupio z tego względu. Ktoś mnie będzie mył. Poczułam się jak kaleka.
W sumie byłam kaleką.
-Okay.-wychrypiałam.
Delikatnie się uśmiechnęła, po czym spojrzała na brata. Stał obok mnie i się we mnie wpatrywał.
-Chris?-powiedziała Laya.
Chłopak po chwili się otrząsnął. Spojrzał na siostrę.
-Co mówiłaś?-zapytał zdezorientowany.
Po twarzy dziewczyny było widać, że próbuje się powstrzymać od śmiechu.
-Mógłbyś mi pomóc? Trzeba ją zanieść do łazienki. Pomogę jej się umyć.
-Mhm.-mruknął.
Po chwili chłopak podszedł do mnie. Jedną rękę wsunął pod plecy, w wyniku czego dotykał moich skrzydeł, ale wydawał się tym nie przejmować, a drugą ręką złapał mnie pod kolanami. Delikatnie mnie podniósł i ruszył w stronę schodów, których wcześniej nie zauważyłam.
Chris wydaje mi się być trochę zamknięty w sobie. Bynajmniej teraz.
Weszliśmy po schodach, a potem przeszliśmy przez pierwsze drzwi po prawej. Znaleźliśmy się w średniej wielkości łazience. Wanna, umywalka, lustro, półka i kosz na pranie. Zwyczajność tego pomieszczenia mnie dobijała. Najzwyklejsza w świecie łazienka.
Zachciało mi się płakać.
Chris delikatnie mnie postawił, a ja się o niego opierałam, stojąc na jednej nodze. Musiało to śmiesznie wyglądać.
-Chris, mógłbyś przynieść jakieś krzesło? Musi gdzieś usiąść.-powiedziała Laya.
Chłopak skinął głową i spojrzał na mnie. Laya jakby czytając mu w myślach podeszła do mnie i przewiesiła moje ramię dookoła swojej szyi, żebym mogła stać. Chris niemrawo się uśmiechnął, po czym wyszedł z łazienki.
-Chyba nie masz nic przeciwko temu?-zapytała Laya.
-Przeciwko czemu?-zapytałam.
Głos wracał mi do normalności.
-No... Temu, że jesteś tutaj, że z nami zamieszkasz i ogólnie całej tej reszty?-Laya widocznie posmutniała.
Musiałam się przez chwilę zastanowić. Nie znałam tych ludzi i nie wiedziałam, co planują ze mną zrobić. Jak tu będę żyła.
W sumie nie miałam wielu możliwości. Mimo wszystko... Chyba ich polubiłam, nie wspominając o tym, że znam ich od kilku godzin. Ale uratowali mi życie. Po tym stwierdzeniu uznałam, że im zaufam.
Spojrzałam na Layę, która się we mnie wpatrywała z zaciekawieniem i strachem w oczach.
-Zostaję z wami.
CZYTASZ
Mutacja
Science FictionNazywam się Mia Lawrence. Mam 17 lat. Zostałam sprzedana 4 lata temu, w moje urodziny. Blake. Mój brat. On mi to zrobił. Oszalał przez śmierć mamy. Sprzedał mnie okropnym ludziom, aby na mnie eksperymentowali, żeby wynaleźć lekarstwo na raka, czyli...