Jakąś godzinę później Laya oznajmiła, że idzie się przebrać i jedzie do miasta. Miałam zostać z Chrisem.
Gdy Laya szła do garażu stałam razem z nim przy drzwiach prowadzących do niego. Opierałam się o Chrisa, bo inaczej bym nie mogła stać. Pożegnaliśmy się z dziewczyną. Gdy ta już zamykała drzwi palnęła najgłupszą rzecz na świecie.
-Tylko znów nie zaśnijcie razem w moim pokoju!- i wyszła.
Moje policzki znów oblały się purpurą i miałam ochotę palnąć się w głowę. Chłopak wydał z siebie ironiczny śmiech. Mimo to jego policzki również miały kolor buraka.
Gdy usłyszeliśmy, jak Laya wyjechała z garażu, a drzwi od niego się zamknęły przez moment trwała niezręczna cisza.
-To...-zaczął Chris.- Może pokażę ci dom? Bo w sumie wiele nie widziałaś.
-Ale...Jak? Wiesz, że raczej mi nie wychodzi chodzenie z tą nogą.- powiedziałam szczerze.
Chłopak odwrócił się i ukucnął.
-Wskakuj.- powiedział.
Przez moją głowę przeszło wspomnienie z lasu. Właśnie tak mnie niósł do samochodu.
Weszłam na jego plecy. Biła od niego cudowna woń...Chrisa. Po prostu pachniał sobą i nie idzie opisać tego zapachu.
Chłopak wstał.
-Od czego chcesz zacząć?- zapytał.
-Nie wiem...Ty tu rządzisz.- odpowiedziałam i się zaśmiałam.
Chris również się zaśmiał. Miał ładny śmiech.
-No dobra, to zapraszam na przejażdżkę pod tytułem ,,nowy dom".- powiedział.
Przy nim nie mogłam przestać się uśmiechać. Przechodząc z pokoju do pokoju cały czas mnie rozbawiał.
Gdy obeszliśmy cały parter, w którego skład wchodził garaż, korytarz, komórka pod schodami, łazienka, salon, kuchnia i sień, ruszyliśmy po schodach na górę.
-Wejdziemy do tych pokoi, w których jeszcze nie byłaś, ok?- zapytał, gdy tylko skończyły się schody pod jego nogami.
Skinęłam głową, co najwyraźniej poczuł, bo raczej ciężko byłoby mu to zobaczyć.
Staliśmy na korytarzu. Po prawej były otwarte drzwi od łazienki, w której się wczoraj myłam. Po lewej pokój Layi. Pominęliśmy te dwa pomieszczenia. Ruszyliśmy dalej. okazało się, że za łazienką jest pokój po Lucasie. Chris nie chcąc opuścić wesołego nastroju tylko otworzył drzwi, pokazując wnętrze (które wyglądało, jakby przeszedł tam huragan) i zamknął pomieszczenie. Drzwi za pokojem Layi skrywały za sobą sypialnię ich rodziców.
-Co się stało z waszą mamą?- zapytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
-Wypadek samochodowy.- powiedział krótko Chris i zamknął drzwi.- Pijany kierowca w ciężarówce walnął w jej samochód, kiedy wyjeżdżała z pracy.
W tym momencie strasznie pożałowałam, że nie ugryzłam się w język. Nie wiedząc co powiedzieć, po prostu wtuliłam się w Chrisa. Żadne słowa nie koją bólu straty. Coś jednak o tym wiem.
Ostatnim pomieszczeniem był pokój Chrisa. Znajdował się po prawej, jak wczoraj mówił. W łazience i pokoju Lucasa żaluzje były zasłonięte, ale nie tu. I dzięki temu zobaczyłam ten piękny widok z okna. Las, dużo zieleni, ale nie to przykuło moją uwagę. Te góry. Chyba nie widziałam piękniejszych. Ich szczyty skrywały się za zasłoną drzew. Majestatyczne, ogromne, piękne. Nie dało się ich opisać.
-Wow.- to było jedyną rzeczą, którą dałam radę z siebie wykrztusić.
-Wiem.- powiedział dumnie Chris.
Podszedł ze mną do łóżka, na którym mnie posadził, a sam usiadł na krześle przy biurku.Miał zwykły pokój. Błękitne ściany, dwuosobowe łóżko, kilka półek (z książkami!), biurko, szafa, komoda, średniej wielkości telewizor i komputer.
-Więc tutaj wycieczka się kończy.- powiedział chłopak.
-Macie...ładny dom.- wykrztusiłam, wciąż nie mogąc się oprzeć podziwianiu gór.
Wpatrywałam się w okno jak zahipnotyzowana. Chyba nie widziałam nic równie pięknego.
- Czegoś chcesz się o nas dowiedzieć? Jak coś, to pytaj śmiało.- powiedział Chris wyrywając mnie z otępienia.
Wróciłam do niego wzrokiem. Patrzył na mnie tymi pięknymi oczyma.
-A więc czytacie książki?- zapytałam.
Chris zaśmiał się pod nosem. Gdy na niego patrzyłam miałam ochotę się uśmiechać. Cały czas.
Chyba byłam chora.
-Tak. Ja dopiero od niedawna, ale Laya...Ona czytała od zawsze. Dlatego ma tyle książek. I w dodatku już jej się kończy miejsce. Nie wiem, gdzie ona będzie kładła te książki.- znów się zaśmiał.
-Chciałbym cię bardziej poznać. Wiesz, niby będzie na to duuużo czasu, skoro z nami zostajesz, ale no...-chłopak próbował się wysłowić.
-Okay. Wiem o co ci chodzi.- powiedziałam, przerywając jego śmieszną wypowiedź.- Zadawaj pytania, a ja będę odpowiadać. Później na odwrót.
Chłopak się uśmiechnął i skinął głową.
-Okay...Pierwsze pytanie mnie nurtuje od samego początku...Nie chcę cię zranić, ale...Jak nie zwariowałam tam? Jak...jak przeżyłaś?
Zatkało mnie. Nie wiedziałam, jak mam odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu się nie dało.
Ruchem dłoni nakazałam chłopakowi usiąść obom mnie. Gdy to zrobił spróbowałam przełknąć gulę w moim gardle. Łzy cisnęły mi się do oczu.
Usiedliśmy przodem do siebie. Chris spojrzał mi w oczy.
-Przepraszam, ja nie...Nie wiem, czemu o to zapytałem. Przepraszam.- mówił.
Pokręciłam głową. Wpatrywałam się w prześcieradło. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Bałam się, że zobaczy mój ból. Że go nim zarażę.
-N...nie szkodzi.- jąkałam się- Nie wiem jak nie zwariowałam...Nie wiem, co mnie utrzymało przy tej względnej normalności. Naprawdę, nie wiem...
Samotna łza spłynęła po moim policzku. Chris delikatnie złapał mój podbródek i go uniósł tak, żebym spojrzała mu w oczy, czego się bałam.
-Nie płacz.- powiedział delikatnie i starł ślad po łzie z mojego policzka.-Nie płacz. Nie chcę, żebyś cierpiała.
Gdy to powiedział nie wytrzymałam i się w niego wtuliłam. Odwzajemnił uścisk.
Po kilku chwilach się od niego odsunęłam. Wytarłam łzy dłonią.
-Przepraszam.-zaczęłam.-Nie wiem, dlaczego to robię, Nie powinnam tak się do ciebie...
Przerwał mi głos Chrisa.
-Jest dobrze. Za nic nie przepraszaj. Okay?
Niepewnie skinęłam głową. Spojrzałam mu w oczy.
-Teraz ja ci zadam pytanie.-powiedziałam-Czemu mi na to pozwalasz? Czemu sam to robisz?
-Co robię- zapytał zdziwiony.
-Przytulasz mnie. Jak Laya składała mi kość trzymałeś mnie za rękę. Obrzucasz mnie tym spojrzeniem. Czemu?
Zastanowił się przez chwilę.
-Bo tego potrzebujesz. I ja też.
CZYTASZ
Mutacja
Ciencia FicciónNazywam się Mia Lawrence. Mam 17 lat. Zostałam sprzedana 4 lata temu, w moje urodziny. Blake. Mój brat. On mi to zrobił. Oszalał przez śmierć mamy. Sprzedał mnie okropnym ludziom, aby na mnie eksperymentowali, żeby wynaleźć lekarstwo na raka, czyli...