Rozdział 19

8.1K 761 202
                                    

Z dedykacją dla:

JulaLou

Lorfa_lorfa

SKelaS

celaena02

Luna131213

Szyszunia_Szyszeczka

KochamJacki

Emiljax

AniaPietrzak4

kmos12

gogulek

pinka876

XGamyX

PolakGra

Wygbutcher

SaraWojciechowska9

KajaGreenhaven

OLAF153

parasolka44



Jakby w zwolnionym tempie poczułam, jak kula wbija mi się w udo, które rozdziera przerażający ból. Z mojego gardła wydał się głośny, lecz odległy dla mnie krzyk. High puścił mnie, a ja upadłam na podłogę. Z uda ciekła mi krew. Czułam kulę w jego wnętrzu. Ból był okropny, a ostatnimi czasy dopadał mnie bardzo często.

Dookoła mnie zaczęła robić się niewielka kałuża krwi.

-Dobra, podnieście ją.-usłyszałam przytłumiony głos Toma.

High i Spring po chwili mnie podnieśli, łapiąc mnie pod pachami. Miałam zwieszoną głowę, a w nodze pulsował nieznośny ból. Kropelki potu wstąpiły na moje czoło.

Mężczyźni stali w miejscu. Po prostu mnie podtrzymywali. Coś mi tu nie grało.

Tom podszedł i uderzył mnie pięścią w brzuch. Tak na dobitkę. Z moich płuc uszło powietrze. Głośno jęknęłam.

-Wezwę doktora Tella do sali numer 53. Tam ją zaprowadźcie. Po zabiegu obiekt ma trafić do swojej celi.-zaczął mnie nazywać „obiektem". Wow.

Kolejny doktor-Tell. Nic mi to nie mówi.

Tom wyszedł z pomieszczenia, a High i Spring prowadzili mnie za nim. Wspierałam się na nich, bo nie byłabym w stanie sama stać. Noga zbyt mnie bolała.

W pewnym momencie Tom skręcił za róg i straciłam go z oczu.

Przeszliśmy w ciszy wiele korytarzy. Nie wiem jak oni się odnajdują w tym zamczysku. Tyle tych sal, cel i jeszcze nie wiadomo czego, że o matko.

Okazało się, że sala numer pięćdziesiąt trzy znajduje się dwa piętra nad moją celą. Ściany były w kolorze jasno niebieskim, a podłoga była wyłożona białymi kafelkami w kształcie rombów. W pomieszczeniu był zlew i mnóstwo szafek. Mniej więcej po środku był stół operacyjny, przy którym stał krępy mężczyzna. Doktor Tell.

Miał na sobie biały fartuch i stetoskop zwisający swobodnie na szyi. Był łysy, lecz jego twarz zdobiły krzaczaste brwi wąsy i brwi. Miał mnóstwo zmarszczek. Mówiąc jednym słowem był brzydki. Lecz jego oczy miały ładny kolor. Szary. To tyle.

-Kładź się.-powiedział piskliwym głosem, którego zupełnie się nie spodziewałam.

Gdyby nie ból w mojej nodze prawdopodobnie bym się zaśmiała. Wydałam z siebie tylko cichy pomruk. High i Spring zaciągnęli mnie na środek pomieszczenia, po czym dosłownie rzucili mnie na stół. Gdy moja noga uderzyła o chłodny metal pisnęłam z bólu.

MutacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz