Rozdział 27

6.8K 660 111
                                    

Heloł ludzieee! Jutro koniec roku szkolnego, co jest równoznaczne z końcem mojego życiaa, ze względu na oceny :') No nic, wstawiam dzisiaj 2 rozdziały :) Nastęny za jakiś czas. Miłego czytania!



Siedziałam na ogromnym, zielonym łóżku dziewczyny. Zmieściłoby się na nim z pięć osób.

Ściany w pokoju Layi były niebieskie, a rzeczą, która mnie najbardziej oszołomiła była meblościanka z półkami. Były na nich książki. Mnóstwo książek. Po tytułach zrozumiałam, że większość z nich jest fantasy. O mój Boże, padnę. Tyle lat nie widziałam książki na oczy. Przed tym wszystkim, co się wydarzyło, nie robiłam praktycznie nic, oprócz czytania.

Zabawnym jest to, jak szybko zaufałam tym ludziom. W sumie nie miałam wyboru, ale to i tak dziwne. Nie powinnam im ufać, ale czułam, że muszę.

To musi być sprawka mamy. Zupełnie nieświadomie spojrzałam na niebo za oknem. Gwiazdy pięknie świeciły na tle czarnego nieba.

-Obyś się nie myliła.-powiedziałam pod nosem kierując słowa do mamy.

Jestem ciekawa, czy mnie teraz obserwuje. I czy tata jest przy niej. Do mojej głowy nieśmiało wsunął się obraz wytworzony przez moją wyobraźnię. Moi rodzice stali razem obejmując się. Mama miała na sobie białą, zwiewną sukienkę, a tata koszulę i spodnie w tym samym kolorze. Ich twarze wyrażały tęsknotę, ale i szczęście.

Po moich policzkach popłynęło kilka łez, ale po chwili je otarłam.

Wsunęłam się dalej na łóżko i oparłam się o ścianę. Prawą nogę podwinęłam pod tą złamaną.

W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, jak dużo dziś przeżyłam. To zbyt wiele jak na zwykłego człowieka. Moja głowa pękała z bólu. Próbowałam odsunąć od siebie te myśli. Bezskutecznie.

Ogarniało mnie coraz większe zmęczenie. I głód. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że będę mogła się normalnie odżywiać, normalnie spać i... normalnie żyć? Odgarnęłam włosy z twarzy i otarłam łzy.

Nagle drzwi się otworzyły. Stanął w nich Chris.

-Hej.-powiedział.

-Hej.-odpowiedziałam.

Chłopak podszedł i usiadł obok mnie na łóżku.

-Jak się czujesz?-zapytał.

Nie wiedziałam, jak opisać to jak się czuję, więc tylko pokręciłam głową i zwróciłam ją w stronę okna, które znajdowało się po mojej lewej.

Chłopak nic nie mówił. Jedynie się przysunął i zrobił coś, czego się kompletnie nie spodziewałam. Objął mnie ramionami.

Jeszcze bardziej mnie zdziwiło to, że go od siebie nie odsunęłam. Wręcz przeciwnie. Przekręciłam się w jego stronę i się w niego wtuliłam. Zaczęłam szlochać. Chris zachowywał się jakbyśmy znali się od lat. I podobało mi się to. Delikatnie głaskał mnie po głowie. Moje serce zaczęło mocniej bić.

-Czemu to wszystko musi być tak popaprane?-zapytałam.

Chłopak nic nie odpowiedział. Spojrzałam w jego oczy. Jego piękne, zielone oczy. Niczym dwa szmaragdy. Nie mogłam oderwać od nich wzroku.

Czułam bijące serce chłopaka. Czułam jego cudowny zapach. Nie wiem, czy to hormony tak na mnie działały, czy coś innego, ale wiedziałam jedno. Czułam się bezpieczna. Pierwszy raz od czterech lat. W jego ramionach.

-Powiedz coś. Nie mogę słuchać tej ciszy. Nie chcę myśleć o tym wszystkim.-powiedziałam wbrew sobie.

Chłopak skinął głową i się zastanowił przez chwilę.

-Mieszkamy w lesie. Kilka kilometrów stąd są góry. Widać je z okna mojego pokoju. Pamiętam, jak kłóciłem się z Layą o ten pokój. Jakimś cudem się poddała i jest mój.-zaśmiał się pod nosem.-Czasami słyszę wycie wilków. Uwielbiam je. To są cudowne zwierzęta. Drapieżne, lecz widać, że mają serca.

Chciałam słyszeć jego głos. W dziwny sposób mnie uspokajał. Powoli zaczęłam zamykać oczy. Wciąż byłam głodna, ale zmęczenie wygrywało.

Chris wciąż o czymś mówił. Co jakiś czas zmieniał temat. Ja się w ogóle nie odzywałam. Tylko słuchałam.

Jakiś czas później odpłynęłam. 


MutacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz