Wróciłam. Wybaczycie mi za brak rozdziału, który obiecałam? ;< No cóż, macie go tutaj, pozdrawiam :)
Spałam jak kamień na miękkim łóżku Layi. Nie miałam żadnych snów, bynajmniej ich nie pamiętam. Gdy rano się obudziłam nikogo nie było w pokoju. Miałam przecież spać z Layą, a jej tu nie było.
Nagle sobie przypomniałam co się wczoraj wieczorem wydarzyło i oblałam się rumieńcem. Wyszłam na idiotkę. Jestem ciekawa, co teraz będzie się działo.
Poza tym, wciąż byłam głodna, tylko że teraz dwa razy bardziej.
Nie mogłabym już teraz zasnąć i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Siedziałam na łóżku i rozglądałam się po pokoju. Głównie wpatrywałam się w półki z książkami. Tak bardzo tęskniłam za czytaniem, a teraz będę miała książki na zawołanie.
Moją uwagę przykuł jeden tytuł. Cała seria, którą... dostałam na urodziny od taty. Moje ostatnie urodziny z tatą. Wraz z tym wspomnieniem przypomniałam sobie o wisiorku. Wciąż miałam go na szyi. Kompletnie o nim zapomniałam. Zaczęłam się nim bawić i dalej wpatrywałam się w książki. Gdyby nie ta noga to już bym czytała.
Próbowałam sobie przypomnieć o czym była, gdy nagle pierwsza część zaczęła drgać. Zwykła książka zaczęła sobie ot tak drgać.
Po dosłownie sekundzie w mojej głowie wybuchło wspomnienie. Byłam pod gruzami, które... same się podniosły. Ale czy na pewno same?
Wyobraziłam sobie książkę lecącą do mojej ręki. W tym momencie ta wysunęła się z szeregu i leciała w moją stronę. W tej samej chwili w mojej głowie zaczął pulsować ból. Kilka sekund później w mojej ręce leżała książka.
Oczy miałam szeroko otwarte. Boże, co się właśnie stało?
Ja... o matko.
-Laya!-krzyknęłam przerażona.
Dosłownie sekundę później usłyszałam, jak ktoś wbiega po schodach. Jest w domu. Chwilę później w drzwiach ustanęła zdyszana Laya.
-Co się stało?!-dopiero po wypowiedzeniu tych słów spojrzała na mnie.
W dłoni wciąż miałam tą książkę.
-Ale... Jak?-zapytała jąkając się.
Nie wiedziałam, jak jej to wytłumaczyć. To było na prawdę dziwne.
-Ja... Patrzyłam się na twoje książki i... tak jakby do mnie przyleciała.-wykrztusiłam.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i podeszła do mnie. Usiadła na łóżku, a następnie sięgnęła ręką po książkę.
-Mogę...?-zapytała.
Podałam jej książkę. Dokładnie się jej przyjrzała, jakby sprawdzała, czy nie wyrosły jej skrzydła. W tych okolicznościach mogło to być w sumie możliwe, no ale bez przesady.
Książka wyglądała normalnie. Laya spojrzała na moje dłonie. Bez zmian.
-Dziwne...-wymruczała.
Chwilę później Chris stanął w drzwiach pokoju. Najwyraźniej usłyszał, jak wołam Layę podczas prysznica, bo był cały mokry i nagi, nie licząc czarnego ręcznika, który sobie obwiązał na linii bioder.
Mimo woli na moment zapomniałam o tym co się działo i wpatrywałam się w idealnie wyrzeźbiony brzuch chłopaka. Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos. Wróciłam wzrokiem do jego oczu.
-Co się stało?-zaytał zdenerwowany.
Laya pokazała mu książkę.
-To się stało!-powiedziała ciut zbyt głośno.
Chłopak był nieco zdezorientowany.
-Nie kumam. Coś się stało w książce, że macie miny jakbyście zobaczyły ducha?
Laya skarciła wzrokiem brata.
-Mia, zaraz stracę nad sobą panowanie. Powiedz mu, co się stało.-powiedziała nazbyt spokojnym głosem.
Spojrzałam na chłopaka który się nawet nie ruszył.
-Książka jakby... sama do mnie przyleciała.-powiedziałam.
Chłopak zesztywniał. Szerzej otworzył oczy i spojrzał na swoją siostrę.
-No nie gadaj.-wykrztusił.
Podszedł do nas i usiadł na skraju łóżka. Już wyciągnął rękę, żeby wziąć książkę od Layi, gdy ta nagle go uderzyła.
-Łapy precz od książki. Jesteś cały mokry.-powiedziała śmiertelnie poważnie.
Chris przewrócił oczami.
-Mia, jak to się stało?-zapytał wpatrując się we mnie.
Zastanowiłam się jak to ubrać w słowa.
-E... Ja patrzyłam się na te książki i strasznie chciałam po tę-powiedziałam wskazując palcem na książkę w dłoni Layi.-sięgnąć, ale nie miałam jak. I ona nagle jakby... zaczęła drżeć i jakoś tak wyszło, że sobie wyobraziłam jak leci i ląduje w moich rękach. I tak się stało.
-Nieźle.-powiedział Chris.
CZYTASZ
Mutacja
Science FictionNazywam się Mia Lawrence. Mam 17 lat. Zostałam sprzedana 4 lata temu, w moje urodziny. Blake. Mój brat. On mi to zrobił. Oszalał przez śmierć mamy. Sprzedał mnie okropnym ludziom, aby na mnie eksperymentowali, żeby wynaleźć lekarstwo na raka, czyli...