- Co z nim? - spytał Sasza, gdy Matwiej skończył bandażować rany Aleksieja i ziewnął potężnie.
Zielonooki medyk potrząsnął głową, spoglądając na blondyna i wzruszając ramionami.
- Nie będę kłamał, nie jest z nim dobrze - odpowiedział, podchodząc do biurka i wyciągając jakieś małe, ciemne buteleczki z proszkiem. - Coś go wcześniej pogryzło, wdało się zakażenie... Opatrzyłem każdą ranę, podałem mu sporo leków. Zastanawia mnie, co mogło go tak głęboko ukąsić.
- Ale przeżyje, prawda? - Sasza rzucił brązowowłosemu mężczyźnie pełne nadziei spojrzenie.
Ten uśmiechnął się blado.
- To okaże się w ciągu kilku dni. - Wyciągnął jeszcze parę opakowań z tabletkami i zerknął na blondyna, który pochylił głowę i ścisnął drżącą dłoń w pięść. - Nie martw się o niego. To młody facet. Ma silny organizm, powinien dać sobie radę.
- Potrafisz po tych ranach określić, co go napadło?
Medyk pokręcił przecząco głową.
- Na pewno nie mięsacze. Będziemy musieli poczekać, aż się obudzi i sam nam wszystko opowie. - Wstał i skierował się ku wyjściu. - Będziesz przy nim siedział? Nie chciałbym ryzykować, że się ocknie w samotności i ucieknie.
Sasza skinął głową. Czterdziestoparoletni medyk uśmiechnął się i szybko opuścił pomieszczenie, pozostawiając młodego mężczyznę pogrążonego w myślach.
Blondyn oparł łokcie o kolana i siedział w pochylonej pozycji, drapiąc się prawą dłonią po głowie. Zapanowała cisza. Słychać było tylko miarowy oddech leżącego młodzieńca. Sasza westchnął cicho.
Niewątpliwie to właśnie Aleksiej zabił Jegorija. Tylko po co? Dlaczego to zrobił? Po co właściwie wracał do obozu przy Szarym Lesie, skoro wiedział, że jest poszukiwany? Czego szukał w podziemiach? Dlaczego od razu poszedł do Jegorija, zamiast wcześniej skontaktować się z Saszą? Dlaczego w ogóle zbliżając się do wioski, nie poinformował nikogo o swoim przybyciu? Po co była ta cała opoka tajemniczości? Sasza pokręcił głową. Na większość swoich pytań odpowiedzi pozna dopiero wtedy, gdy Aleksiej się ocknie.
Zerknął na leżącego na łóżku szatyna i skrzywił się, przypominając sobie, jak wyglądał, gdy znalazł go w podziemiach. Rozgorączkowanego, umorusanego krwią, z licznymi ranami... A zanim do tego doszło, Aleksiej próbował go zabić. Dlaczego go nie poznał? Czy to gorączka przyćmiła mu umysł? Przypomniał sobie dziecięcy płacz, który usłyszał, zanim spostrzegł, że ktoś szedł w jego stronę. Blondyn nagle poczuł nieprzyjemny dreszcz na dłoniach. Coś kryło się w tamtejszych mrokach. Czuł wyraźnie czyjąś obecność. Słyszał o wielu mutantach, ale to, co tam poznał na własnej skórze, nie pasowało mu do niczego znajomego.
Wzdrygnął się i spojrzał na opatrunek Aleksieja na klatce piersiowej i lewym barku. Rany, które tam miał, naprawdę nie wyglądały dobrze. Sasza miał przeczucie, że właśnie to coś, co czaiło się w mrokach, musiało dopaść jego przyjaciela w podziemiach. Przypomniał sobie głębokie rany, które opatrywał Matwiej i ślady po ukąszeniu na barku, całe pokryte żółtawą ropą...
Pochylił głowę, trzęsąc nią. W coś ty się wpakował?, rzucił pytanie do Aleksieja w myślach, z powrotem patrząc na jego ciało. Klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała. Przeniósł wzrok na dwie rany na lewym policzku, marszcząc brwi w zamyśleniu. Dużo pytań, zero odpowiedzi.
Spoglądał tak pogrążony w myślach jeszcze kilka długich minut, gdy nagle spostrzegł, że Aleksiej się obudził. Leżał z otwartymi oczami i wpatrywał się tępo w sufit, nawet nie mrugając oczami.
CZYTASZ
Deszcz łusek
Science Fiction26 kwietnia 1986 roku wybuchł reaktor elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Oficjalnie zginęło zaledwie kilkanaście osób, ale nieoficjalnie wiemy, że ofiary liczy się w tysiącach. Skażenie objęło ogromny obszar, a jego skutki odczuwamy po dziś dzień. D...