W pomieszczeniu panował okropny zaduch. Ostry pot mężczyzn w dawno niepranych ubraniach unosił się w powietrzu, kolidując się z mocnym zapachem świeżo wypalonego papierosa, przez co powstał fetor, którego pozbyć się nie pomogły nawet otwarte na oścież drzwi. Kosa stał w przejściu, opierając się ciężko o futrynę i mrużąc ze zmęczenia oczy. Pomimo kilkunastogodzinnego snu czuł się nadal potwornie wykończony.
Przetarł wilgotną dłonią oczodoły i potrząsnął głową, próbując zwiększyć reakcje na bodźce zewnętrzne. Powiódł wzrokiem po Oksanie rozmawiającej z Burżujem, a potem spojrzał na Saszę, który w zamyśleniu odruchowo sięgał po kolejnego papierosa, spoglądając jednocześnie na szczegółową mapę Zony.
– Dobrze się czujesz? – spytał zatroskany jasnowłosy mężczyzna, który opierał się o ścianę blisko stojącego Kosy. – Nie wyglądasz najlepiej.
Młodzieniec skinął głową.
– Bywało lepiej – odparł mruknięciem i westchnął ciężko.
Marysiek uśmiechnął się zawadiacko.
– Odłożysz leki i sobie popijemy. – Mrugnął porozumiewawczo szaroniebieskim okiem. – Póki co musimy poczekać.
Szatyn spojrzał na niego, ale nie odwzajemnił uśmiechu, tylko przeniósł zmęczony wzrok na Saszę. Blondyn akurat odłożył zapalonego papierosa na popielniczkę, prostując się w pogryzionym przez myszy fotelu i spoglądając na stojącą naprzeciwko Oksanę.
– No to co wiecie o tej Prypeci? – spytał w końcu, gdy kobieta oparła się biodrami o blat biurka, a Burżuj przysunął sobie z kąta skrzypiące krzesło.
Blondynka, składając na piersi ręce, wymieniła krótkie spojrzenie ze stalkerem i skinęła głową, pozwalając mu zacząć. Marysiek tymczasem machnął ręką Kosie, by podszedł bliżej i się przysłuchał dyskusji.
Ciemnowłosy mężczyzna potarł się po nosie szczupłą dłonią i westchnął ciężko.
– Nie oczekujcie ode mnie, Saszo, że wszystko wam opowiem – rzekł spokojnie, po czym zaczął pocierać w zamyśleniu pokrytą kilkudniowym zarostem szczękę. – To, co pamiętam, to wiedza sprzed kilku miesięcy, a wtedy nie mieliśmy do końca rzetelnych informacji.
– Oksana ewentualnie cię poprawi – stwierdził blondyn, który od dłuższego czasu był cholernie zmęczony i przygnębiony. Podkrążone oczy sprawiały, że wyglądał na kilka lat starszego, niż był w rzeczywistości.
Kosa wziął głęboki oddech i stanął z Maryśkiem przed Oksaną i obok Burżuja. Po krótkiej chwili zbliżył się do ściany i oparł się o nią ciężko. Nadal kołowało mu się w głowie i miał wrażenie, że zaraz zemdleje. W ostatnim czasie zdarzało mu się to aż za często i nie miał ochoty po raz kolejny upaść na ziemię.
Potrząsnął głową i zakrył dłonią potężne ziewnięcie, patrząc zmrużonymi oczami na słabe światło zawieszonej na suficie żarówki bez żyrandola.
– Gdy pracowałem jeszcze w Czystym Niebie, jednym z naszych pobocznych zadań było właśnie coś związanego z Prypecią – zaczął ciemnowłosy Burżuj, opierając się dłonią o kolano. – Ja i kilka innych chłopaków nie mieliśmy co prawda szukać o nich informacji, ale słyszałem niemało o tej organizacji.
– Co na przykład? – spytał Sasza, unosząc brew. Wziął papierosa i wciągnął trochę dymu.
– Podobno chcą przejąć kontrolę nad handlem w Zonie – kontynuował, marszcząc brwi. – Chcieli, by wszystkie znalezione artefakty trafiały do nich, choć nie jestem tego pewien. Oksano, wiecie coś o tym więcej?
CZYTASZ
Deszcz łusek
Science Fiction26 kwietnia 1986 roku wybuchł reaktor elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Oficjalnie zginęło zaledwie kilkanaście osób, ale nieoficjalnie wiemy, że ofiary liczy się w tysiącach. Skażenie objęło ogromny obszar, a jego skutki odczuwamy po dziś dzień. D...